21.01.2015

Five



OSTATNIO:
Chce mój prywatny e-mail! Podać mu, czy nie? Nie, lepiej nie. Z drugiej strony, zgodziłam się z nim umówić, więc to, że będzie miał mój e-mail to nic takiego. Wolę, żeby pisał to bezpośrednio do mnie, nie na konto mojej firmy, przecież sprawdza go też czasami Scott. Dzięki Bogu, że dziś ja to zrobiłam. Odetchnęłam z ulgą i kliknęłam „Odpisz”.
 
_______________
       Czekałam, aż otworzy mi się moja skrzynka odbiorcza, w której były 3 wiadomości. Wśród nich był email od Justina, w który natychmiast kliknęłam.

Nadawca: Justin Bieber
Temat: Krok w przód
Podałaś mi swój prywatny email, sukces.
W dodatku tylko grzecznie zasugerowałem, mój nieodparty urok osobisty sprawdza się nawet przez ekrany komputerów. Nie sądzisz, Caroline? 
Justin.


         Czemu on onieśmiela mnie nawet przez emaile? To normalne nie było. Cholera miał rację. Nieodparty urok osobisty? A może to było coś innego? Musiałam mu odpisać. Było mi stokroć łatwiej mu odpisać, niż odpowiedzieć, bo teraz mogłam się chwilę zastanowić no i nie widział mojej reakcji, a gdyby stał naprzeciwko mnie? Nie byłoby mi już do śmiechu.


Nadawca: Caroline Braun
Temat: Odmienne zdanie
Drogi Justinie,
Mam odmienne zdanie na ten temat. Może to po prostu twoja przesadna pewność siebie? Co o tym myślisz? Ale w drugiej części zdania masz rację. Działa nawet przez ekran komputera.
C.


        Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie mu napisałam. Wykazałam się brakiem szacunku? Czy może to ja właśnie pokazałam swoją przesadną pewność siebie? Zasugerowałam mu, że jest arogantem. To jego urok osobisty. Ciekawe jak zareaguje. Druga część mojej wypowiedzi również była odważna. Przyznałam mu rację, że mnie onieśmiela. A robił to prawie za każdym razem.


Nadawca: Justin Bieber
Temat: Odwaga
Droga  Caroline,
Bardzo odważne stwierdzenie z twojej strony. Nie wyglądasz na kobietę, która jest śmiała w stosunku do mężczyzn, co przyznam bardzo mnie dziwi.
Zaskakujesz mnie.

Czyżbym cię onieśmielał? Zdecydowanie urok osobisty. ;)

Tymczasem – kładź się spać.
Jutro czeka nas oboje naprawdę aktywny dzień.
Dobrej nocy xx
J.
  

           O kuźwa. Przeczytałam kilka razy jego wiadomość, nie wiedząc zupełnie na początku co mu odpisać. Niech on przestanie to robić. Zaczęłam jeszcze bardziej bać się jutrzejszego spotkania z nim. Zdecydowałam, że nie będę odpisywać. No bo co miałam napisać? Życzyć mu dobrej nocy?
        Zamknęłam laptopa, kładąc go na szafce nocnej. Nakryłam się kołdrą i odetchnęłam głęboko. Kurde, co jest grane? Właśnie mailowałam z Justinem Bieberem w zupełnie niesłużbowy i na pewno nieformalny sposób. Nie wiem w którym kierunku to szło, ani gdzie się zatrzyma. Ale mimo wszystko zasnęłam z uśmiechem na ustach.

~*~

        Poprawiłam sukienkę w kolorze ciemnego fioletu, zmierzając do wyjścia z biura. Przeczesałam swoje ciemne włosy, były delikatnie skręcone. Nałożyłam nieco różu na policzki a końcowy efekt był zadowalający.
        W swoim ostatnim emailu Justin miał rację. Dziś był aktywny dzień. Wynikło dużo nieporozumień, oraz innych papierkowych problemów, a nawet chwilowy brak prądu, przez co niektóre dane nie zapisały się i musiały być wprowadzane do systemu jeszcze raz. Musimy zainwestować w najnowsze systemy operacyjne do naszych komputerów, by coś takiego więcej nas nie zaskoczyło. Westchnęłam cicho i porwałam swoją torebkę z biurka. Pociągnęłam ostatni raz łyk wody i ruszyłam ku wyjściu, zamykając za sobą gabinet. Zjechałam windą na parter, a przy recepcji natknęłam się na Scotta.
- Hej, Care, wyglądasz.. – wypuścił powietrze z ust, robiąc przy tym z ust literkę „o” – Wyglądasz wspaniale.
- Dziękuję. – odparłam, starając się ukryć swoje zażenowanie.
          Pamiętałam o wszystkim o czym opowiedział mi Justin. Przypomniałam sobie mój plan, a mianowicie obserwację zachowania mojego menadżera. Zwykły komplement, zwykła rzecz. Nic podejrzanego, prawda?
- Wybierasz się gdzieś, czy mogę zaprosić cię na kawę? – powiedział, a ja nieco rozszerzyłam swoje oczy. – To znaczy chciałem przedyskutować z tobą sprawę pana Petersona. Właśnie wracam ze spotkania z nim.
            Napięcie we mnie wzrasta. Ej, Caroline, to zwykła kawa. Ile razy chodziłaś z nim na kawę? Nie przesadzaj. Wyolbrzymiałam sobie wszystko co robił.
- Jestem umówiona. – odparłam i pocałowałam go w policzek. – Jutro zjemy może razem lunch, hm? – rzuciłam, kierując się do wyjścia z biurowca.
          Pokiwał głową, na znak, że się zgadza. Odszukałam w torebce kluczyki do samochodu i po chwili już w nim siedziałam. Położyłam obie ręce na kierownicy, po odpaleniu silnika i wycofałam z parkingu. Denerwowałam się jak cholera. No bo po co ja tam w ogóle jechałam? Nie dość, że nerwy i stres, to dopadło mnie jeszcze jakieś dziwne coś, mówiące, że nie powinnam zgadzać się na to niesłużbowe spotkanie. Wyrzuty sumienia, poczucie winy? Nie wiedziałam, które lepiej pasuje do określenia moich obecnych uczuć i obaw.
          Zatrzymałam się na parkingu przed restauracją Martines i wyjęłam swojego iPhone. Wystukałam w wyszukiwarkę Google frazy Justin Bieber, nie wierząc, że to robię. Kliknęłam w grafikę i wyświetliło się wiele jego zdjęć. Głównie z jakichś ważnych uroczystości, okładek gazet, konferencji czy innych. Na większości zdjęć był z kobietami. Nie wiem czy to były jego kobiety, czy asystentki, ale z drugiej strony, przecież nie zmieniałby ich tak często. Sama nie wiem. Nie wiem dlaczego sprawdzałam go w Internecie, dziwne to było i ja źle się z tym czułam. Ale co ja mam poradzić na to, że kompletnie nic o nim nie wiem? Liczyłam, że coś tutaj znajdę.
           Kliknęłam w kolejne zdjęcie z piękną kobietą o czarnych włosach  i zdecydowałam się na przeczytanie podpisu pod nim. Zorientowałam się, że ma z nią bardzo wiele zdjęć.

„Justin Bieber wraz ze swoją narzeczoną Kendall Marshall widziany na tegorocznych obchodach 340-tej rocznicy nadania praw miejskich w naszym mieście Beverly Hills. Biznesmen po raz pierwszy publicznie pokazał się ze swoją przyszłą żoną, chwaląc się, że ślub z Kendall weźmie już za trzy tygodnie!”

           Zaklęłam pod nosem, nie wierząc w to, co przeczytałam. Ten fragment pochodził z przed trzech miesięcy, więc on ma żonę! Justin Bieber ma żonę i umówił się ze mną na kawę! O mój Boże! Siedziałam oparta o wygodne siedzenie w moim aucie i nie wiedziałam co zrobić. Była już równo 18, a ja nadal siedziałam zamknięta w samochodzie. Co ja narobiłam? Umówiłam się z żonatym facetem, a co gorsza, pozwoliłam mu ze sobą flirtować! Kompletnie nie rozumiałam jego gry. Przecież to nie było normalne. Co on knuł? Musiał mieć w tym wszystkim jakiś zamiar. Chyba, że po prostu był pieprzonym dupkiem i nic nie wartym podrywaczem. Ta druga opcja pasowała bardziej i tłumaczyła tyle zdjęć z osobami płci żeńskiej. Ja to zawsze mam szczęście.
        Wysiadłam z auta i dość pewnym krokiem ruszyłam do wejścia restauracji, gdzie od razu w progu powitał mnie jej pracownik, który odebrał ode mnie płaszczyk i powiesił, witając serdecznie. Zrobiłam kilka kroków w przód rozglądając się po pomieszczeniu, szukając wzrokiem Justina. Serce waliło mi jak oszalałe. Po tym co odkryłam zaledwie kilka minut temu, byłam jeszcze bardziej zmieszana i nie wiedziałam, jak powinnam prowadzić rozmowę z nim.
- Caroline. – usłyszałam. – Pięknie wyglądasz.
          Odwróciłam się, czując dotyk na ramieniu. Stał za mną, ubrany w ciemny, granatowy garnitur i białą koszulę. Ostatnie guziki miał rozpięte, więc widziałam kawałek jego torsu. Nie założył krawatu, co spowodowało, że mimo oficjalnego ubrania, wyglądał dość swobodnie. Nieśmiało podałam mu dłoń, którą ucałował.
- Dziękuję.
- Pozwól mi. – podstawił mi swoją rękę, bym go pod nią ujęła.
           Zrobiłam to z lekkim wahaniem. Odsunął mi krzesło, bym swobodnie usiadła i zajął miejsce naprzeciwko mnie. Dzielił nas tylko nieduży stolik. Nieśmiało poprawiłam sukienkę na swoich udach i założyłam kosmyk włosów za ucho.
- Czego się napijesz? – mruknął. – Proponuję wino.
           Porwałam menu ze stolika i wczytałam się w kartę.
- Chardonnay czy Columbia Walley? – wysunął propozycje dwóch czerwonych win.
- Zdecydowanie Chardonnay. – uśmiechnęłam się lekko. – To moje ulubione.
- Zapamiętam. – spojrzał na mnie spod karty menu i puścił mi oczko.
- Czy mogę przyjąć państwa zamówienie? – przy naszym stoliku pojawił się kelner, ubrany w czarny garnitur i muchę.
- Caroline?
- Dla mnie beza orzechowa z cukrową posypką.
- Dla mnie to samo, a dodatkowo dwa razy Chardonnay. – podsumował Justin.
            Kelner uśmiechnął się i odszedł zrealizować nasze zamówienie. Czułam się nie zręcznie, naprawdę. Spojrzałam odruchowo na jego dłonie. Nie nosił obrączki. Był rozwiedziony, czy po prostu jej nie założył? Umyślnie? Cholera, tyle pytań.
- O czym tak myślisz? – wyrwał mnie z przemyśleń.
- Och, zastanawiałam się po prostu nad naszą umową.
           Wypaliłam, czego od razu pożałowałam, bo mina mojego towarzysza zrzedła. Świetnie, Care. Ty zawsze wiesz co powiedzieć w danej chwili. Poprawiłam się na krześle i przygryzłam wargę. Wyglądało to, jakbym była tutaj tylko po to, by on podpisał ten pieprzony papierek. Nie było tak!
- Przepraszam, naprawdę nie o to mi chodziło, po prostu..
- Chciałbym spędzić miły wieczór w towarzystwie cudownej kobiety, nie przepraszaj mnie. Nic się nie stało. – powiedział, na co zamknęły mi się usta.
- Jasne, masz rację.
- Powiesz mi coś o sobie, Car?
- A co chciałbyś wiedzieć, może będzie mi prościej? – uśmiechnęłam się, na co on parsknął cicho śmiechem.
           Zaczęliśmy rozmowę głównie na mój temat. Opowiadałam mu trochę o czasach, gdy byłam mała. O moim dzieciństwie, które spędziłam w Phoenix wraz z rodzicami, bo było to moje rodzinne miasto. Zdradziłam mu imiona moich rodziców, jak i kiedy powstała moja firma, o jej początkach. Justin zadawał mi pytania, popijając przy tym wino i kosztując deseru. Czasami był zbyt dociekliwy i wtedy się peszyłam. Próbowałam odpowiadać mu na wszystko, aczkolwiek pominęłam pytanie związane z zarobkami moich pracowników i moimi własnymi, dokładniej mówiąc, ile mam na koncie w banku. Zirytowało mnie to pytanie, za które Justin przeprosił mnie, tłumacząc się, że chciał tylko porównać pracę naszych firm. Gadanie.
- Nie spodziewałem się takiego życiorysu. Kto by pomyślał, że taka kobieta jak ty, która tak wysoko się wspięła pochodzi z malutkiej wioski, a w dodatku nie ma faceta.
- Och, daj spokój. Lepiej powiedz mi coś o sobie teraz. Nic nie wiem.
            Justin odchylił się lekko na krześle i westchnął cicho. Na jego twarzy pozostał tylko cień uśmiechu.
- Moi rodzice Ally i Austin oraz moja młodsza siostra Ellen, mieszkają kilkanaście mil stąd, w Branchley, na pewno wiesz gdzie to jest. Tam się wychowałem. Chciałbym ci pokazać w jak niesamowicie malowniczej okolicy jest zbudowany ten dom i ten ogród.. – zrobił minę marzyciela, na co oboje się zaśmialiśmy. – Cóż. Firmę prowadzę od 7 lat, czyli miałem niecałe 20, gdy wkręciłem się w  świat biznesu. To dla mnie najważniejsza rzecz, bo nic innego jak na razie mnie tu nie trzyma. – spojrzał na mnie.
            I co? To tyle, serio? Produkowałam się przez kilkanaście minut, a on to wszystko streścił do czterech zdań? Nie, no błagam. Zrobiłam ponaglającą minę, na co zaśmiał się dość głośno.
- Uwielbiam twoje miny, Caroline. Niesamowicie mnie bawią. – wziął do ust ostatni kęs orzechowej bezy, dokańczając również i wino. – Również jestem sam.
            Wypowiadając te słowa, spojrzał na mnie dość poważnym wzrokiem i oparł łokcie o stolik. Znów odległość między nami niebezpiecznie się zmniejszyła. Poczułam, że moje serce przyśpiesza, a ja nie wiedziałam już co mam myśleć. Był sam?! Jak to?!
- Nie jesteś.. ? – zawiesiłam głos.
- Nie, nie mam dziewczyny.
- Chodziło mi o.. żonę.
            Justin zaśmiał się naprawdę głośno, aż poczułam się zażenowana. Jego śmiech był naprawdę zaraźliwy więc i ja zaśmiałam się cicho. Och, niech on mi wreszcie odpowie.
- Skąd ci to przyszło na myśl?
            Jego mina się nie zmieniała. Byłam pewna, że wie, że szukałam o nim informacji w Internecie. Byłam pewna, że jestem czerwona od tego wszystkiego, bo w pewnym momencie spojrzał centralnie na moje policzki, przenosząc wzrok z jednego na drugi. Cholera.
- Po prostu słyszałam, że miałeś narzeczoną i data ślubu była nawet wyznaczona.
- Owszem, to prawda. Ale nie doszło do ślubu, Care. – spuścił głowę. – To nie było to, źle oceniłem ta relację i ten związek. Na szczęście ocknąłem się w porę.
- Och, przepraszam, nie wiedziałam..
- Nic dziwnego, że nie wiedziałaś, bo o tym już żadne media nie poinformowały. Pisały tylko o tym, jak Kendall popada w depresję przeze mnie, a to nie była prawda. Ta dziewczyna dostała ode mnie tyle drogocennych prezentów, że starczy jej pieniędzy do końca życia, zresztą wiedziałem, że mnie zdradzała.
          Nieśmiało położyłam dłoń na jego i pogładziłam. Uniósł wtedy wzrok i nasze spojrzenia się skrzyżowały. Widziałam w nich nutkę bólu. Dla faceta to musi być straszne, gdy jego dziewczyna go zdradza. Nie wyobrażam sobie przeżyć czegoś takiego ponownie.
- Wiem co przeżyłeś, Justin. Mój były, Troy.. – wyciągnął dłoń spod mojej i pochwycił ją, zamykając w swojej. – Zdradził mnie w noc, gdy podobno był na wyjeździe służbowym, w dodatku z moją bliską znajomą.
- Och, Care. – ścisnął mocniej moją dłoń, unosząc ją do swoich ust. – Musiał być prawdziwym kretynem, nie doceniając takiej osoby, jaką jesteś ty. – dodał nieco ciszej.
- Nie..
- Tak. – przerwał mi. – I nawet nie próbuj zaprzeczać. Nie bądź taka skromna, kochanie. – uniósł mój podbródek, każąc mi na siebie spojrzeć. Jego uśmiech znów mnie onieśmielił. – Nawet nie myśl, że coś tam było twoją winą, że byłaś dla niego niewystarczająco dobra, dlatego poszukał pocieszenia. To zwykły sukinsyn, który nie wie co stracił.
          Patrzył w moje oczy i ponownie ucałował moją dłoń, a mi zrobiło się gorąco. Był wolny. Był do wzięcia! Boże, moja podświadomość mnie czasami przerażała. Ale przyznam szczerze, że ta myśl mnie ucieszyła. Cholera, dobrze nie było. Justin zbliżył się nieco, na co zahamował mi się oddech. Nagle zadzwonił jego telefon, na co natychmiast się wyprostowałam, a on westchnął ciężko, wyjmując z kieszeni swojego czarnego BlackBerry.
- Słucham? Tak, jestem. – spojrzał na mnie przelotnie. Pieprzony Grecki Bóg. – Skoro to konieczne. Żegnam. – rozłączył się.
- Coś się stało? – spytałam, widząc, że jego mina zrzedła.
- Przepraszam cię najmocniej, Car, ale coś bardzo ważnego mi wypadło i muszę niestety już iść.
           Mimowolnie spojrzałam na zegarek, było już po 20. Zupełnie zapomniałam o tym, że była umówiona z Alice! Miała być u mnie za niecałą godzinę, nie miałam zbyt dużo czasu.
- Zupełnie zapomniałam, że ja również jestem umówiona z przyjaciółką. Dobrze, że coś ci wypadło, jakkolwiek to brzmi.
           Zaśmialiśmy się oboje, wstając. Odebrałam mój płaszczyk, a Justin podszedł do lady, by zapłacić za nasz deser. Poczułam się dziwnie, że za mnie płaci, bo nie był moim facetem, ale nie chciałam już poruszać tego tematu bo i tak wiedziałam, że nie przyjmie ode mnie żadnych pieniędzy.
           Podchodząc do mnie, znów zasugerował, bym ujęła go pod rękę, więc to zrobiłam. Wyszliśmy z restauracji i poczułam na sobie chłodny wiatr.
- Dziękuję za miło spędzony czas, panno Braun. – cóż za elokwencja. – Mogłabyś dać mi swój numer telefonu?
- Ja również dziękuję, panie Bieber. – uśmiechnęłam się. – Daj mi swój, zapiszę ci. – wymieniliśmy się telefonami i każdy z nas wpisał swój numer.
            Nachyliłam się i nieśmiało pocałowałam go w policzek, a on w tym czasie położył dłoń na moim biodrze, co poczułam nawet przez płaszcz. Od razu mogłabym go zdjąć, jeśli wiecie o co mi chodzi. STOP!
- Do zobaczenia, mam nadzieję. – szepnął do mojego ucha, również składając pocałunek nieopodal kącika moich ust. Zadrżałam mimowolnie i nie poruszyłam się nawet o centymetr. Podniósł wzrok i poczułam w nozdrzach jego oddech. Mój Boże. Musiałam to przerwać.
- Pójdę już. – odsunęłam się, posyłając mu uśmiech na pożegnanie.
         Już po chwili siedziałam w swoim samochodzie, szybko wyjeżdżając z parkingu. Nieco trzęsły mi się dłonie, ale nie przeszkadzało mi to aż tak. Odetchnęłam, gdy znalazłam się już w swoim apartamencie. Tutaj nic nie mogło mnie już zaskoczyć. Rzuciłam torebkę na stół w jadalni połączonej z kuchnią i kopnęłam swoje szpilki w kąt przy drzwiach wejściowych. Nalałam sobie szklankę wody i uchyliłam okno. Cholera, na pewno nie było mi tak gorąco od jednej lampki wina, której w ogóle nie poczułam.
          Nagle usłyszałam pukanie do drzwi i odruchowo spojrzałam na zegarek. Dochodziła 21, więc nie dziwne, że moja przyjaciółka już się pojawiła. Szczęście, że zdążyłam na czas. Miałam ochotę na całkowite odprężenie przy puszce jabłkowego piwa i obejrzenie komedii, tak. Pan Bieber niesamowicie mącił mi w głowie, przyprawiając o ciągłe zakłopotanie. Cóż to za człowiek? Nie jest żonaty! – szeptała moja podświadomość, a ja miałam jej już serdecznie dość.
- Już idę! – krzyknęłam, zmierzając w kierunku drzwi.
          Przerzuciłam włosy na drugą stronę i złapałam za klamkę, przekręcając ją. Nie zdążyłam powiedzieć słowa, ponieważ zostałam przygwożdżona do ściany tuż obok moich drzwi, które trzasnęły z wielkim hukiem, tyle, że wcale nie ja je zamknęłam. Nie wierzyłam własnym oczom, a moje zaskoczenie sięgnęło zenitu.
          Justin wpił się w moje usta, namiętnie mnie całując. Po chwili odwzajemniłam pocałunek, wybierając ten drugi głos w mojej głowie, który mnie do tego zachęcał. Poczułam jego język na swoim i zaczęły się one wzajemnie przepychać. Jego dłonie zjechały z moich ramion na moje biodra, delikatnie je do siebie dociskając. Całował mnie z wielką pasją, jakby nigdy nie chciał przestać. Pod wpływem chwili i impulsu, a co najgorsze chęci, wplątałam jedną dłoń w jego włosy, a drugą położyłam na jego karku. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, stykając się nadal czołami.
- To chciałem zrobić od pierwszej chwili, gdy cię ujrzałem, Caroline. – powiedział, szybko oddychając. – Powiedzmy, że to było podziękowanie za dzisiejszy wieczór, wolę takie pożegnania. – pogładził mój policzek kciukiem. – Do zobaczenia, mała.
           Wyszedł. Tak po prostu wyszedł, zostawiając mnie pod ścianą, z tętnem wykraczającym poza normę i z wielkim pożądaniem. A i owszem, pożądaniem. Pocałował mnie, a ja to odwzajemniłam. Co ja zrobiłam?


_____________________________________________
Kochani, nie słabnijcie...
Komentarzy jest coraz mniej.. są coraz krótsze..
Dajcie trochę więcej od siebie..

Zajrzyjcie do bohaterów :) 
27 komentarzy=kolejny rozdział

34 komentarze:

  1. Serio? Znów od tak napisalas Ana. No ale wyrazilam juz swoje zdanie pod ostatnim rozdzialem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wlasnie zaczęłam czytac! Świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezusie cudowne!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm..znowu wkradło Ci się w opowiadaniu imię "Ana" i teraz i ja nie wiem co o tym sądzić.. Od samego początku to opowiadanie przypominało mi 50 Twarzy Greya..hm..ale ogólnie rozdział był okej. Najlepsza końcówka! | @LLWTBBE

    OdpowiedzUsuń
  5. kurczę znowu Ana, nie chcę żebyś mnie już informowała, przepraszam, po prostu coraz bardziej mi się to nie podoba. mój user: @OBRIENVERSACE wykreśl mnie z listy informowanych czy coś takiego, bo nie będę już czytać. może komuś się podobać że ściągasz pomysł od kogoś kto sporo się napracował, ale mi się to nie podoba, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł nie jest ściągnięty. Nie krytykuj przy piątym rozdziale.
      Na początku, bohaterka miała nazywać się Anastasia, później Adelaide, Annie i na końcu została Caroline.
      Nie inspiruję się tą książką. Ile razy będę musiała jeszcze to pisać? Na siłę utożsamiacie moje opowiadanie z trylogią El James.
      Frytka, wybacz ale nie ściągam od nikogo i nie życzę sobie takich komentarzy. To nie jest miłe bo ja również dużo pracuje nad moim opowiadaniem, którego nikt nie każe Ci czytać. Nikogo nie zmuszam.
      Jednakże pasowałoby zachować trochę przyzwoitości i nie pisać takich rzeczy.
      Imię, jak imię. Wiecie ile jest opowiadać czy książek z bohaterką Caroline czy bohaterem o imieniu Justin? Też powiecie że ściągam? Błagam was.

      Jest mi strasznie przykro.

      Usuń
    2. wyraziłam opinię i nie tylko ja tak uważam, więc nie będę przepraszać, rozumiem mogło zrobić ci się przykro, no ale spójrz tylko na to opowiadanie przeczytaj je sobie podobieństw jest tyle, jakbyś pisała taką samą książkę, którą na siłę próbujesz zmienić, jeżeli nie życzysz sobie takich komentarzy to jakich? wiesz nie wszyscy w życiu będą ciebie uwielbiać, przepraszam, ale tak już nigdy więcej nic nie skomentuję i tak przestanę czytać. życzę powodzenia w pisaniu, pozdrawiam

      Usuń
  6. Ja z chęcią znów skomentuje. Nie stoje po niczyjej stronie. Ale serio. Niektore zdania sa zerzniete z Greya. Więc. Popatrze na Twoje opowiadanie jeszcze ale nie jeat juz tak fajnie jak sie moglo wydawac. Gdyby byl pomysl swoj a nie wzorowany to bylo by okej. A tak.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny ! Czekam na next ! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  9. Omg �� jest świetny. Kocham to ff. Na prawde zaskakujesz. A Justin??? Nie spodziewalabym sie tego po nim. Świetnie piszesz i czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem co mam napisać. Nic dodać nic ujac. Ten rozdzial jak i cale ff jest genialne. Świetnie piszesz i czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
  11. zgadzam się że każdy może wyrażać swoją opinie.. wiec ja wyraże swoją może i niektóre wyrażenia są podobne do greya ale takie rzeczy nie dzieją sie tylko w greyu wiec nie tylko ona stosuje takie wyrażenia :) Fabułe ma własną :) moze na poczatku wydaje sie podobne ale póżniej napewno bedzie inaczej i czyms zaskoczy. Mi illumini nie przejmuj sie bo piszesz naprawde dobrze i juz nie moge doczekac sie nastepnego rozdziału! napewno pozniej czyms zaskoczysz :) licze na ciebie, powodzenia ;*
    Oleńka ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Moim zdaniem , to ff jest inne ;) I mi się bardzo podoba :D Jeju każdy przecież może na czymś sie wzorować , jeju czy to jest złe ? Dla mnie nie , bo może przypomina to Greya ale jest to niezwykle w swoim sposobie < tsaaa moje głupie zdania>
    Jak dla mnie jest to Boska opowieść , która się rozkręca :D
    Justin już szaleje :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Boski rozdział !!!!
    @olusia5692

    OdpowiedzUsuń
  14. Ol gad umarlam chce jeszcze /tbg

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow wow wow, jejku nie spodziewałam sie takiej końcówki! To jest takie inne niż wszystko ff i w sumie z poczatku balam sie ze mi się nie spodoba ale zaczelam się tak bardzo zaglebiac w ta historie ze czuje jakbym nią zyla hsbskzjsjsiai
    Co do podobieństwa wobec 50 twarzy Greya to uważam ze mimo ze jakies tam jest to ta historia jest calkowicie inna
    Naprawdę podziwiam twoja prace i czekam na więcej :)
    ily @littlejustiin

    OdpowiedzUsuń
  16. Jezu umieram xd świetny rozdział. Mam nadzieje ze Justin nie zabawi się uczucisku Caroline a nawet jeśli to ocknie się w porę /@Vejtaszewska

    OdpowiedzUsuń
  17. Boski!! Nie mogę się doczekać następnego♡

    OdpowiedzUsuń
  18. blue soul of jb22 stycznia 2015 02:14

    Uwielbiam. Nie patrz na krytykę

    OdpowiedzUsuń
  19. Kurwa. Wybacz za przekleństwa.
    Ludzie ogarnijcie sie. 50tg bedzie zawsze tym prekursorem? Czy wy w ogole znacie prawdziwą historie powstania tego? Gl. Bohater miał miec na imię Edward bohaterka Bella. Oh mowi wam to cos? Tak!!!! To miala byc ostra wersja zmierzchu. Ale autorka sagi powiedziala wsl sie nie uzyjesz cullenow i tak piwsrsl Gray i Ana. Yolo bitches. Ja pisalam o bogatym biznesmenie ktiry pujal niewinna szaea myszke zanim wy wiedzialyscie o 50tg. Wiec skobczcie z porownywaniem. Litisci.

    DlB jest moze podobne ale kurwa moze zrobmy burzę bo ma na wygladzie bohaterow Janesse


    A tka btw zajebisty odcinek J. Jest mega mega pociągający

    OdpowiedzUsuń
  20. Wszyscy porównują do 50 tg, a wiecie, co ja powiem? Ja to mam szczerze gdzieś, czy to jest podobne do tej książki. Nawet jeśli pisałaby na podstawie tg, ma do tego prawo, kurde...
    Mnie się strasznie podoba to ff, a to, że oboje mają firmy, to nie znaczy, że będą robić to samo, co w tej książce.
    Jeśli komuś się to nie podoba, nikt nie zmusza Was do czytania.
    Kochana, rozdział cudowny! Ciekawi mnie bardzo była narzeczona Justina, coś mi się wydaje, że ona jeszcze namiesza:))
    Czekam na kolejny!:*
    too-easy-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. ciekawe, ta narzeczona mi coś nie pasuje, może wcale nie odeszła z życia Justina..strasznie mnie wciągnęła ta historia, z wielką niecierpliwością czekam na nowy rozdział:)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  22. Aww jezu *__*
    ta końcówka ycddvbuds<333
    uwielbiam ;***
    czekam na kolejny ;3 @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  23. awwww końcówka <3
    świetne! :DD
    complicated_truth

    OdpowiedzUsuń
  24. Matko, zajebiste ;3

    OdpowiedzUsuń
  25. Po pierwsze chciałam przeprosić, że zaglądnięcie tutaj trwało tak długo. Miałam pewne problemy i mój czas wolny ograniczył się do zera... Nie mówimy jednak o mnie.
    Cała historia jak i fabuła bardzo mi się podoba. Jest prosta, ale bardzo ciekawa i naprawdę zachęca do dalszego czytania.. Nie mogę jednak na razie powiedzieć więcej, bo jest to dopiero początek.
    Nie rozumiem jednak dlaczego ludzie zarzucają ci kopiowanie :/ To, że kilka aspektów jest podobnych nie oznacza, że nie używasz własnych pomysłów. Czy jeżeli opowiadanie zawiera komunikacje przez e-maila'e to od razu jest wzorowane na Grey'u? Czy kiedy główny bohater jest biznesmenem również tak jest? Bo w takim razie ponad 50% opowiadań w internecie nie jest ich autorek. Chodzi mi głownie o to, że jak tak nie uważam :)
    Bardzo podobają mi się również bohaterzy. Caroline jest świetna ! Naprawdę podoba mi się jej charakter. Jeżeli jednak chodzi o Justin'a to jestem mile zaskoczona. Nie żebym miała coś przeciwko tej osobie, ale po prostu nie jestem jego fanką. Po tym jednak mogę zmienić swoją decyzje!
    Czekam na więcej. Całuje !
    Ps. Chciałam cię też również zaprosić na nowy rozdział do siebie : http://fifty--days.blogspot.com/2015/01/second-day.html

    OdpowiedzUsuń
  26. Wlasciwie ciesze sie iz nie czytalam tej ksiazki .. :')
    Ale szczerze (troche poglebie ten temat) nie wiem czy ktos z was czytal cienia ale jesli tak to praktucznie w 70% innych opowiadan w gre wchodza rowniez nielegalne wyscigi, narkotyki, niegrzeczny chlopak zakochuje sie w grzecznej dziewczynie czy tam na odrot. I czy to jest kopiowanie? Nie, nie sadze.
    Tak samo tutaj, nawet jesli pare zdan jest podobnych i pare waznych faktow nie znaczy iz jest to kopiowaniem naprawde. Kopiowaniem by bylo gdyby autorka przepisywala slowo w slowo a fabula i bohaterowie i kontakty mkedzy nimi bylyby takie same jak w ksiazce. Prawda prawda jesli jednak troche inspirujesz sie ze tak powiem ta ksiazka to przeciez noe musisz tego ukrywac. No coz nie wiem jak jest ale kopiowaniem bym tego bie nazwala tym bardziej ze to dopiero 5 rozdzial.
    Ogolnie fabula mi sie bardzo podoba bo jest w pewnym stopniu inna od tych typowych opowiadan o Justinie (ktore kocham, przyznaje hahah) ale ciekawa przede wszystkim. Masz naprawde cudowny styl pisania, czyta sie to z taka przyjemnascia jeju cudownie, naprawde.
    Weny zycze!:)

    OdpowiedzUsuń