OSTATNIO:
- Ale.. dlaczego? – zająknęła
się.
- Nie chciałem, by stała ci się
krzywda. – spojrzałem na nią głębokim spojrzeniem i niepewnie wyciągnąłem dłoń,
by pogładzić ją po ramieniu. Wyglądała nieziemsko seksownie, ubrana w obcisłe
spodnie i cieniutką, prawie prześwitującą bluzkę. Nogi miała długie i szczupłe,
jak modelka, więc cokolwiek by na siebie nie założyła, będzie wyglądać
perfekcyjnie. – Care? – dotknąłem jej podbródka, unosząc w górę jej głowę tak,
by spojrzała mi w oczy. – Usiądziemy?
Ależ
byłam sparaliżowana. Do cholery dawno się tak nie czułam. Wierzcie lub nie, ale
miałam ochotę zostać tam z nim mimo tego, że ogarnęła mnie dziwna fala
napięcia. Odczuwałam coś dziwnego i to mnie przytłaczało. Nienawidziłam tego
uczucia niepewności i w sumie nawet strachu i nie wiedziałam dokładnie o co
chodzi. Kuźwa, to nie było komfortowe.
Spięłam się nieco pod wpływem jego dotyku na moim ramieniu i posłuchałam
jego propozycji. Podeszliśmy pod okna, siadając na sofach, ja na jednej, a on
na stojącej tuż obok, tak że siedzieliśmy niemal naprzeciw siebie.
- Więc, Justin.. – dziwnie było mi zwracać się do
niego po imieniu, ale skoro to zaproponował.. – Opowiesz mi coś o wczorajszej
nocy?
Zaśmiał się pod nosem lekko i przejechał językiem po swojej dolnej
wardze, nie licząc się z konsekwencjami, ponieważ onieśmieliło mnie to jeszcze
bardziej.
- Tak bardzo cię to dręczy? – zagadnął. – W sumie
racja, nic nie pamiętasz. – dodał niemal natychmiast.
Pokiwałam niepewnie głową, by przyznać mu rację. Miałam nadzieję, że w
końcu do cholery mi coś powie. Nie zdawał sobie sprawy jak bardzo spięta byłam,
w jakim strachu. Bawił się moim kosztem i to wcale nie było fair. Zagryzłam
nerwowo wargę i przejechałam dłońmi po swoich udach.
- Spotkałem cię przy barze, gdy chciałaś zamawiać
sobie kolejnego drinka, ale oczywiście dałem radę cię od tego odwieść. – ukazał
swoje białe zęby w uśmiechu. – Zamówiłem ci napój, który miał przywrócić cię do
żywych, ale nawet on nie dał rady. Byłaś kompletnie pijana, Caroline.
Mój
Boże kompletna klapa. Paliłam się ze wstydu. Powiedział mi, że zrobiłam na nim
dobre pierwsze wrażenie, a później widzi mnie w takim stanie. Przecież to
niedorzeczne. Moje policzki płonęły żywym ogniem, a ja chciałam zapaść się pod
ziemię.
- Później odwiozłeś mnie do domu?
- Najpierw przytuliłaś się do mnie, następnie
zaczęłaś niemal krzyczeć, że nie będziesz się ze mną umawiać, bo łączą nas
tylko biznesowe sprawy. – spojrzał na mnie bardzo przeszywająco z cwaniackim
uśmiechem na twarzy.
Nie, Caroline Braun, nie mogłaś tego zrobić. Nie, on kłamie. Co on sobie
wyobraża? Może wmówić ci wszystko, bo nic nie pamiętasz. Cholerny cwaniaczek. Przełknęłam
ciężko ślinę. Mężczyzna pochwycił szklankę z małej etażerki i podszedł do
automatu z wodą. Miałam krótką chwilę, by przetrzeć oczy i głęboko odetchnąć.
Podał mi ją przez moje lewe ramię, tym samym ocierając się swoją klatką o moją
głowę. Uśmiechnęłam się nieśmiało i pociągnęłam łyk chłodnej wody. Od razu
lepiej. Czy on czyta w moich myślach?
- To nie możliwe. – zaśmiałam się, całkowicie
zdenerwowana.
- Nie mam powodu, by cię okłamywać, Caroline.
Czy
coś jeszcze ma mi do powiedzenia? Jego ciemne oczy nie zdradzały mi już
niczego. Patrzył na mnie i nie miałam pojęcia, czy zamierza mnie jeszcze czymś
zaskoczyć, czy mogę już się uspokajać?
- Czy coś jeszcze? – spytałam, czując się jak głupia
idiotka.
- Twój menadżer. – oparł się całymi plecami o
oparcie jasnej, skórzanej sofy i przeniósł wzrok ze mnie, na ścianę. –
Przystawiał się do ciebie.
Scott? Nie możliwe. W to, to na pewno mu nie uwierzę. Znałam Scotta od
kilku lat i nie wierzę, że mógłby coś do mnie czuć. Dobrze wiedział, że nie
szukam faceta i że traktuje go jak kogoś mi bliskiego, ale bez przesady.
Zresztą, ja naprawdę mało komu daje się poznać.
- Myślę, że musiałeś źle odebrać jego zachowanie, on
nie mógłby..
- Caroline. – przerwał mi stanowczo. – Znam się na
tym i wiem, kiedy facetowi podoba się kobieta. W końcu jestem mężczyzną. – jego
mina się nie zmieniła. Ciągle była poważna, jakby był zły. Ale dlaczego?
- Pamiętam, że tańczyłam z nim.
- Och, tak. – przechylił swoją szklankę i skosztował
wody. Oparł łokcie na udach i spuścił głowę w dół. – To nie był zwykły taniec,
ale na szczęście w porę się opamiętałaś.
- Co masz na myśli, że to nie był zwykły taniec?
- Caroline, myślę, że dobrze wiesz, co to oznacza.
Pchał ci ręce pod bluzkę a nawet cię pocałował.
- Słucham?! – poruszyłam się z miejsca.
To
było nie możliwe. Natychmiast poderwałam się z miejsca i podeszłam do okna. W
tym momencie nie interesowało mnie, że ten facet się na mnie gapi. Nie mogłam
mu wierzyć! Cholera, znam go od kilku dni, a Scotta kilka lat. Nie zrobiłby
czegoś takiego, szanuje mnie. Nie tylko jako swoją przyjaciółkę, ale też jako
kobietę. Przecież byłam pijana. Z drugiej strony, gdyby rzeczywiście do tego
doszło.. To tylko zwykły pocałunek. Caroline!
Podszedł do mnie, ponieważ poczułam jego obecność tuż za sobą. Odkręciłam
się przodem do niego po kilku sekundach i spojrzałam mu prosto w oczy. Wstyd
nagle odpłynął.
- A ty co tam robiłeś? Czemu mnie obserwowałeś?
- Wolałbym słowo patrzyłeś. Po prostu patrzyłem,
ponieważ nie da się ukryć, że przyciągasz uwagę jako kobieta, więc czemu nie?
Byłem w klubie. Przecież nie wiedziałem, że tam będziesz. – nieco schylił
głowę, by spojrzeć prosto w moje oczy. – Masz inne zdanie na ten temat?
Był tam, bo ty tam byłaś. Nieprawda, to
nie była prawda. Skąd miał wiedzieć, że się tam wybieram? Jaki miałby powód w
tym, żeby mnie śledzić. To irracjonalne podejrzenie z mojej strony. Przyciągam
uwagę jako kobieta. Chryste. W tym momencie przypomniały mi się słowa mojej
przyjaciółki Alice. „Wykorzystaj swoją
urodę, jesteś cholernie seksowna i gdybym była facetem, mogłabym się o ciebie
bić.”
- Hm? – chwycił za mój podbródek, lekko go unosząc.
– Caroline?
- Masz rację. Przepraszam, nie miałam prawa. Pomogłeś
mi, a ja jeszcze cię o coś oskarżam. – odsunęłam się nieco, więc Justin
wypuścił mój podbródek z dłoni.
- Mogę się jakoś odwdzięczyć?
Na
twarzy mężczyzny pojawił się szeroki uśmiech. Justin Bieber ma brudne myśli
związane w dodatku ze mną! O tak.
- Umów się ze mną.
Te
słowa wbiły mnie w ziemię. Nie wiem jaką miałam minę, ale na pewno wyglądałam
jak chora psychicznie. W jednej sekundzie ogarnęłam swoją twarz zagryzając
wargę i nerwowo zaciskając pięści.
- Nie umawiam się z klientami.. – szepnęłam.
„Co byś zrobiła gdyby na drodze twojego
życia pojawił się przystojny mężczyzna z wyższej półki i spodobałby ci się, a
ty wpadłabyś mu w oko?” Cholerna Alice i jej teksty. Nie mogłam się z nim
umówić. Jasne, że chciałabym go bliżej poznać, bo kompletnie nie o nim nie
wiedziałam. Ale przecież to nie miałoby szans na jakikolwiek byt. Nie mam czasu
na związki i relacje z facetem, zwłaszcza jakieś otwarte, bez zobowiązań. Nie
jestem nastolatką. Zdecydowanie nie. Nie umówię się z nim.
Przekręcił głowę wpatrując się w moje oczy,
które po chwili przeniósł na moje usta i szybko powrócił do zielonych tęczówek.
„Jesteś chodzącym ideałem do wzięcia.
Musisz być bardziej otwarta na ludzi. Jestem pewna, że mogłabyś mieć każdego.” Mogę
mieć każdego? Mogę mieć Justina Biebera? Czułam jak wszystko we mnie buzuje.
Nie, zdecydowanie nie powinnam. Chcesz
tego. Mogę spróbować z drugiej strony. Nie. Tak.
- Ale.. – cholera, powiedziałam to na głos. – Mogę
zrobić jeden wyjątek.
- Jutro o 18? W Martines?
- Pasuje.
Uśmiechnęłam się nieśmiało, co on
odwzajemnił. Między nami niebezpiecznie zmniejszyła się odległość. Poczułam,
jak przyśpiesza mi serce. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum, które były dośc
delikatne, ale z nutką samego Justina, tworzyły idealne połączenie, które
powalało na kolana każdą kobietę. Justin pochwycił jedną moją dłoń, która
zwisała mi wzdłuż tułowia. Uniósł ją
lekko ku górze i pocałował, ledwo wciskając pomiędzy nasze blisko siebie
znajdujące się twarze. Zadrżałam. Co on chciał zrobić? Co on sobie wyobrażał? „Przestań tak wszystko analizować! Korzystaj
z życia, nie robisz się coraz młodsza!”
- Do zobaczenia, Caroline. – wyrwał mnie z
przemyśleń.
- Tak, do zobaczenia. – pokiwałam głową.
- A i proszę.. Nie przygryzaj wargi. Zrobiłaś to dzisiaj
już 3 razy.
Zszokowały
mnie jego słowa i wolałam opuścić już to pomieszczenie, bo nie wiedziałam, jak
zareagować. Nieśmiało ominęłam go i już miałam zmierzać do drzwi, kiedy znów
przypomniały mi się słowa mojej przyjaciółki. Korzystać z życia? Ma rację.
Pewnym krokiem wyszłam z jego biura, kołysząc biodrami. Wiedziałam, że patrzy
na mnie, dlatego uśmiechnęłam się szeroko, odwracając, gdy byłam już w progu.
Nasze spojrzenia jeszcze raz się skrzyżowały, a na jego twarzy wcale nie było
uśmiechu, tylko coś w stylu pragnienia. Pogratulowałam sobie w duchu i
skierowałam się do windy.
Czym
prędzej opuściłam biurowiec i w przeciągu kilkunastu sekund znalazłam się w
samochodzie. Odpaliłam silnik i mknąc przez ulice miasta cieszyłam się sama do
siebie. Alice byłaby ze mnie dumna, opowiem jej jutro na naszym babskim
wieczorze.
Opadłam
bezsilnie na łóżko, chcąc pogrążyć się we śnie. Nie wiem czy to ten stres mnie
tak wykończył, czy brak snu ostatnio? Nie miałam pojęcia. Szybkim krokiem
udałam się do kuchni i z lodówki wyjęłam jogurt, który szybko wypiłam. Nie
chciałam kłaść się o pustym żołądku, później mam rożne boleści. Skierowałam się
do łazienki i zrzucając dzisiejsze ubrania, weszłam do kabiny, zamykając ją za
sobą. Ciepły strumień wody objął moje ciało, a ja poczułam w jakimś stopniu
rozluźnienie. Zmyłam makijaż i umyłam zęby, zarzucając na siebie T-shirt i
naciągając białe majtki z koronką. Wskoczyłam na łóżko, biorąc do ręki laptopa.
Musiałam sprawdzić służbowy e-mail, bo dawno tego nie robiłam. Głównie był to
spam. Różne reklamy, bezsensowne oferty z małych przedsiębiorstw lub
zaproszenia na różne portale, czy aukcje internetowe.
Czekając, aż dzisiaj szwankujący Internet przeniesie mnie na moją
pocztę, utkwiłam swój wzrok na przeciwległej ścianie. Jestem jutro umówiona z
Justinem Bieberem. Randka, spotkanie towarzyskie? Jak ja miałam to do cholery
nazywać? Co ja mam na siebie jutro włożyć, a co najważniejsze.. Jak ja mam się
zachowywać? Przecież nie byłam na randce od czasów Troya, a ten człowiek mnie
tak onieśmiela, jak jeszcze nikt inny w moim życiu. Przy nim, moje myśli robiły
co chciały, tak samo jak mimika mojej twarzy, rumieńce i inne te. Masakra.
Druga sprawa, Scott. Jeśli to, co mówił Justin było prawdą.. Co ja
miałam zrobić? Kurwa, jak on mógł mnie pocałować? Muszę obserwować jego
zachowanie w stosunku do mnie, może sama poznam odpowiedź na nurtujące mnie
pytanie, bez konieczności rozmowy z nim o tym? Jeśli ta rozmowa będzie musiała
się odbyć, nasza relacja się popsuje a to nie byłoby dobre. Jest moim
menadżerem, dużo razem pracujemy i atmosfera między nami nie może być napięta.
Cholera. Byłam w potrzasku.
Przeniosłam wzrok na ekran mojego laptopa, a w skrzynce odbiorczej
miałam 125 wiadomości. Przesuwałam suwakiem w dół, lustrując nadawców i tak jak
podejrzewałam, każda kolejna wiadomość była dla mnie i mojej firmy totalnie bez
znaczenia. Pociągnęłam łyk wody i niemal od razu go wyplułam. Na szczęście łyk
nie był spory. Wytarłam mokry ekran urządzenia i kliknęłam w wiadomość.
Nadawca: Justin Bieber
Temat: Nie wszystkie
Droga Caroline,
Mam nadzieję, że nie zaliczysz tej wiadomości do
SPAM-u, nie wszystkie tutaj nim były. Nie mam twojego prywatnego e-maila, więc
musiałem skorzystać z tego służbowego. Choć w sumie mógłbym go zdobyć, ale
chciałbym byś sama mi go dała.
Głównym punktem mojej wiadomości jest podziękowanie
ci za dzisiejszą wizytę. Więc dziękuję. Nie martw się, nie było tak źle, jak
brzmi to wszystko. Kiedyś pokażę ci, jak wygląda prawdziwa zabawa.
Czekam na wiadomość.
Czekam na wiadomość.
Justin Bieber.
Moje
usta nie mogły się zamknąć, a oczy zaczynały szczypać mnie od wytrzeszczania
ich. Pokaże mi co znaczy prawdziwa zabawa?! O cholera, co to miało znaczyć ?! Byłam
w głębokim szoku. Kurwa. Jak dobrze, że nie przeoczyłam tej wiadomości. Chce
mój prywatny e-mail! Podać mu, czy nie? Nie, lepiej nie. Z drugiej strony,
zgodziłam się z nim umówić, więc to, że będzie miał mój e-mail to nic takiego.
Wolę, żeby pisał to bezpośrednio do mnie, nie na konto mojej firmy, przecież
sprawdza go też czasami Scott. Dzięki Bogu, że dziś ja to zrobiłam. Odetchnęłam
z ulgą i kliknęłam „Odpisz”.
Nadawca: Braun’s Finance
Temat: Zaskoczona
Cześć, Justin,
Jestem zaskoczona tą wiadomością, ponieważ nie tylko
ja mam dostęp do tej skrzynki pocztowej, o czym jak sądzę doskonale wiesz.
Oczywiście, że podam ci mój prywatny e-mail, wolę
nie ryzykować kolejnego razu. Wpisz moje imię i dodaj dwie cyferki 6.
C.
Wylogowałam się ze służbowego konta i zalogowałam na swoje prywatne,
ponieważ byłam pewna, że za chwilę pojawi się wiadomość. Przygryzłam wargę z
nerwów, a jednocześnie byłam podniecona. Ten mężczyzna potrafił zaskakiwać, nie
wiedziałam co mogę przeczytać.
____________________________________________________
Cześć kochani <3
OD razu tłumaczę te e-maile ich. Nie, nie sugeruję się 50TG. Po prostu taki mam pomysł, ludzie czasem piszą do siebie e-maile. Nie będzie to często, ale może się zdarzać czasem, także nie hejtujcie od razu..
Wpisujcie się do informowanych ---> tu
KOMENTUJCIE...
Zajrzyjcie do bohaterów, dodałam nowe postacie --> tu
25 komentarzy = kolejny rozdział
swietny rozdzial @BlEBERANDE
OdpowiedzUsuńKocham dogłębnie. Nie wierzę po prostu. Cudownie, ale czemu tam malo Justina?
OdpowiedzUsuńhej przepraszam, nie odbierz tego za hejt, naprawdę uwielbiam to opowiadanie, ale wspominasz ciągle, że nie jest to podobne do greya ale w jednym zdaniu zamiast Caroline użyte zostało imię Anastasia, a jak wiemy główna bohaterka właśnie w greyu się tak nazywała nie wiem co mam myśleć, tak samo z mailami, proszę skoro piszesz że to nie ma być podobne do greya to nie czyń z tego pustych słów tylko je wykonaj, ale samo opowiadanie jest super i twój styl pisania jest naprawdę dobry
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! Czekam na next ! :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny:)
super <3
OdpowiedzUsuńsuper !
OdpowiedzUsuńŚwietny :) @Little1Lies
OdpowiedzUsuńJuż chcę ten następny rozdział <3 w szczególności nie mogę się doczekać wątku ich randki, ciekawe co Justin wymyślił dla Caroline, może spełni to, co napisał w emailu?Oby! No i ciekawa jestem jak się rozwinie(albo i nie)wątek Caroline-Scott :) | @LLWTBBE
OdpowiedzUsuńŚwietny!!
OdpowiedzUsuńBoski rozdział !!
OdpowiedzUsuń@olusia5692
No no Randka :D !!!
OdpowiedzUsuńbd się działo :D
Świetny rozdział, czekam na więcej @arianatorka
OdpowiedzUsuńwoaah, świetnie!
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
JEST CUDOWNY !!!! KOCHAM ❤��������
OdpowiedzUsuńMatkoo...kocham to ff. Nawet nie wiesz jak sie czulam czytaj ten rozdzial. Przewijalam jak najszybciej w dół a czasami czytalam tylko dialogi bo nie moglam się doczekać co bedzie dalej. A myslalam ze Justin ja pocaluje. Mimo ze ja nie bede na tej "randce" to juz nie moge sie doczekać ich spotkania. Na prawde super rozdzial. Nie wiem czy wytrzymam do następnego rozdzialu. Dodawaj szyyybkoo !!! ❤
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze cuuudowny ♥ awww z jednej strony Justin wydaje się cholernie kochany, ale czytając ostatnie posty nwm już co myśleć :O No cóż czekam z niecierpliwieniem na nn :D xx
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJej dziękuję za info o blogu ... jest świetny :) z chęcią pośledze dalsza historie Caroline i Justina :) proszę informuj mnie @Vejtaszewska
OdpowiedzUsuńCudowny rozdzial czekam na next *.*
OdpowiedzUsuńSwietny dssudjkjsisgsdud, b mnie informowac ?
OdpowiedzUsuń@bieberekx
Jejku ten rozdział jest taki zajebisty jdjdksjdjskdh (w sumie jak każdy ale co tam)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny xoxo
@littlejustiin
Chce kolejnyyyyy! Swietnie piszesz! :)
OdpowiedzUsuńNo ja nie bede juz taka przychylna. Czytalam Greya kilka razy i widze ogromne podobienstwo. Wydaje mi się, ze probujesz przerobic Greya na cos innego. To, ze pozmieniasz jakas tam część to nie znaczy, ze UWAŻNI czytepnicy tego nie zauwaza. Zawiodlam sie. No ale pisz dalej. Ciekawe co z tego wyjdzie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPomylilaś imiona. I użyłaś Anastazja podejrzenie to wygląda. Ale tak to ok
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejnyy ��
OdpowiedzUsuńAwwww boski <3
OdpowiedzUsuńbrak słów w pozytywnym znaczeniu ;**
@nxd69