"Mężczyzna obrócił mnie przodem do siebie i ujął moją twarz w dłonie. Patrząc w jego oczy czułam się dobrze. Ale to nie było takie zwyczajne szczęście, tylko raczej pragnienie poznania go. Poznania tajemnicy, jaką w sobie skrywa. Byłam pewna, że takowa jest. - Powiedz mi co w tobie jest? - usłyszałam. - Co takiego w tobie jest, że wariuję przez ciebie?"
*przeczytajcie notkę pod rozdziałem!*
Caroline:
Czy ja już nie wspominałam, że on mnie niesamowicie onieśmiela? Pytania, które mi zadaje. Mój Boże. Co niby mam mu odpowiedzieć? Dlaczego zawsze wtedy, gdy powinnam się odzywać, mi odbierało mowę? Justin był chodzącym ideałem. Praktycznie. Wariuje przeze mnie? To co ja mam powiedzieć? Że za każdym razem, gdy na mnie patrzy czuję, jakbym traciła zmysły i świadome myślenie? Robi się coraz ciekawiej.
- Nie wiem, Justin. - zająknęłam się, odsuwając nieco, na co mi nie pozwalał, przybliżając się. - Nie znam cię, a ty nie znasz mnie.
- Chcę cię poznać. Właśnie o to mi chodzi. - uniósł kącik ust. - A ty, Caroline? Chcesz mnie poznać?
- Ja.. - urwałam. Ja, co? - Mam strasznie dużo pracy i muszę wielu rzeczy się wyrzekać i jeszcze..
- Ale ja też mam pracę! - przerwał mi. - I właśnie przez nią ominęło mnie wiele rzeczy w moim życiu. Ważnych rzeczy, których bardzo mi brakuje. Dzięki niej wyrwałem się też z mojej przeszłości, jest dla mnie ważna. Ale nie powinna być na pierwszym miejscu.
Mówił do rzeczy, czy tylko mi się zdawało? Ta jego krótka mowa coś mi przypomniała. Ach, tak. Droga Alice, w której zwyczaju takowe leżały.
- Sugerujesz mi, że chciałbyś, bym ja była u ciebie na tym szczytnym pierwszym miejscu?
Justin spuścił głowę w dół i zdjął dłonie z mojej twarzy. Przygryzłam wargę. Przecież nie mogłam go tym urazić. Po prostu spytałam. To było takie oczywiste.
- Tego nie powiedziałem.
- Więc o co chodzi, huh?
- Powiedziałem, że chciałbym cię poznać. Skąd mam wiedzieć, czy mogłabyś być dla mnie najważniejszą osobą na świecie, skoro jak sama stwierdziłaś nic o tobie nie wiem. - wzruszył ramionami. - Nie dowiem się póki nie spróbuje, a by spróbować, potrzebuję twojej zgody. Chociaż z drugiej strony..
Jakiej drugiej strony? Co on do cholery planował? Ten jego rozpływający się ton mnie przeraził. Spojrzał się na mnie a na jego twarzy pojawił się naprawdę szeroki uśmiech. Hej, hej, hej.
- Natychmiast się ode mnie odsuń, Bieber. - powiedziałam z paniką w głosie, gdy szatyn zaczął iść w moim kierunku, powodując, że i ja się cofałam.
- Boisz się mnie, mała?
- Nie wiem co planujesz, a wydaje mi się, że jesteś zdolny do wszystkiego. - skwitowałam go, na co wydął warki i pokręcił głową.
- Pozwól mi pokazać jaki jestem, albo wrzucę cię do tego jeziora.
Rozszerzyłam oczy i otworzyłam usta. Nie, nie może tego zrobić. Przecież jest dorosłym mężczyzną, wie co wypada, a czego nie powinno się robić. Mam rację, prawda? Chwila, co ja gadam? To Justin Bieber, oczywiście, że to zrobi, nawet jeśli równałoby się to z oczywistą chorobą i spędzaniem kilku dni w łóżku z gorączką. Brawo, za myślenie.
Chłopak jednym zwinnym ruchem przerzucił mnie sobie przez ramię i nie zważając na moje głośne krzyki i błagalne prośby, by postawił mnie z powrotem na ziemi, szedł w obojgu nam znanym kierunku.
- I jak, zgadzasz się?
- Puszczaj mnie!
- Jesteś pewna, że mam cię puścić?
Zerkając spod jego ramienia, zobaczyłam, że stoi tuż przy brzegu, co oznaczało, że gdy mnie puści, wyląduje w tej wodzie.
- Nie, nie rób tego!
- Oznacza to, że zgadzasz się dać mi szansę, na pokazanie ci, że jestem najlepszym, najmądrzejszym i najseksowniejszym facetem dla ciebie, tak? - uderzył mnie lekko w pośladek, zaśmiał się cicho.
- Dupek!
- Z twoich ust, brzmi to jak komplement.
Obrócił się i postawił mnie, a ja wreszcie poczułam grunt pod nogami. Odetchnęłam z ulgą i poprawiłam sobie włosy. Cholera jasna. No nie miałam wyboru. Co za pieprzony arogant. Pieprzony narcyz z najpiękniejszą twarzą, jaką kiedykolwiek widziałam.
Uśmiechał się do mnie z tym swoim cwaniackim wyrazem twarzy. To takie irytujące, jednocześnie tak cholernie pociągające i seksowne.
- Dlaczego tak się na mnie patrzysz?
- Bo chciałbym - spojrzał na moje stopy - by to wszystko.. - powoli podnosił wzrok, który spoczął teraz na moich nogach. - było już moje.. - jego wzrok przeleciał przez mój korpus i zatrzymał się na ustach.
Jasna cholera! Przygryzłam wargę i odwróciłam się do niego tyłem. Co ja miałam zrobić?! Przecież nie rzucę mu się na szyję i nie zacznę się z nim całować. Czemu nie? Chcesz tego. Nie prawda! Odeszłam kilka kroków od chłopaka i przeczesałam dłonią włosy, wypuszczając nadmiar powietrza z płuc.
- Caroline, ja nie chciałem..
- Wiem. Wiem, że nie chciałeś mnie zawstydzić i takie tam.. - przerwałam mu. - Ale wciąż to robisz!
Spuścił głowę i zaśmiał się cicho. Czemu on się ze mnie śmieje? Przecież to nie jest zabawne! Mówię mu co czuję, a on ma to gdzieś. Świetnie! Zacisnęłam pięści i ruszyłam w kierunku Cavaliere.
- Zaczekaj!
Ignorowałam jego wołanie. Pieprz się, Bieber.
- Mała! - złapał mnie za łokieć, odwracając mnie tym samym przodem do siebie. - Przepraszam.
Prychnęłam ze śmiechem w jego twarz, na której zauważyłam coś w stylu poczucia winy. Nie mogło mnie to ruszyć, nie, nie i nie. Powinien uważać na to, co mówi.
- Wiesz dlaczego tutaj tak często widnieje rumieniec? - przejechał kciukiem po moim policzku. - Bo ci się podobam. - złączył nasze usta w delikatnym pocałunku.
Justin:
Pocałowałem ją. Jej delikatne i miękkie wargi były tym, czego pragnie każdy facet. Pragnąłem, bym tylko ja miał to prawo, by ona była moja.
Położyłem dłonie na jej biodrach i delikatnie, a jednocześnie stanowczo przyciągnąłem ją do siebie. Dziewczyna była zaskoczona, ale po chwili oddała mi pocałunek, pozwalając na zetknięcie się naszych języków. Przeniosłem jedną dłoń z jej biodra na policzek i gładziłem delikatnie. Caroline zarzuciła swoje splecione dłonie na mój kark i oddała mi się cała. Mogłem nią kierować. Czułem, że jest zaangażowana całą sobą w ten pocałunek i nie wiem czemu coraz bardziej czułem, że chcę jej.
- Justin. - jęknęła cicho, gdy oderwaliśmy się na chwilę od siebie. - Nie możesz..
Położyłem palec na jej ustach, uciszając ją w ten sposób. Wywróciła oczami, na co się zaśmiałem. Patrzyła na mnie wzrokiem, który zmienił się w przeciągu kilkunasty sekund. Z zimnego z pretensjami, w delikatny i subtelny. Zmieniałem jej podejście do siebie i musiałem przyznać, że dobrze mi szło.
- Wracamy? - spytałem.
Skinęła głową, na co objąłem ją ramieniem i podeszliśmy do przywiązanych koni. Pomogłem jej wsiąść, czerpiąc przy tym satysfakcję z dotykania jej tyłka.
- Przestań się tak szczerzyć. - skarciła mnie, gdy mój uśmiech nie mógł być już chyba szerszy.
- Wybacz, że masz taki dobry tyłek. - uniósł dłonie w geście przeprosin. - Chyba dobrze wybrałem z tymi końmi, dobrze, że nie jesteś zbyt wysoka. - dodałem, na co dziewczyna kopnęła mnie w ramię, siedząc na swoim Cavaliere.
- Pieprz się!
- Z Tobą? Chętnie.. - mruknąłem, ale na szczęście tego już nie usłyszała.
Powoli zaczęliśmy zmierzać w kierunku stajni, by odstawić te cudowne konie. Mój czarny ogier, był najlepszy. Podobno do mnie pasuje. Ciekawe czemu? Czyżbym był czarnym charakterem? Zaśmiałem się pod nosem. Rozmawialiśmy przez całą drogę o jej firmie. Wypytywałem jak sprawują się pracownicy, jaka jest atmosfera, czy ma poważanie i takie tam. Musiałem wybadać wszystko, by cokolwiek zyskać.
Myślicie, że mi to jest na rękę? Nie jest. Po prostu muszę zrobić coś, by uratować jedyną rzecz, która trzyma mnie przy życiu. Nie chcę się z tym żegnać, nie chcę wracać do tego, co było kiedyś. Nie mogę na to pozwolić. Zaszedłem zbyt daleko, by to wszystko zniknęło. Nie i koniec. Zbyt wielu ludziom obiecałem, że to zrobię. Zbyt wiele ludzi pokłąda we mnie nadzieje, ja sam postanowiłem to zrobić również dla siebie. Tak cholernie męczy mnie to wszystko. Ale nie zrobię jej nic złego, prawda?
Odstawiliśmy konie i podziękowaliśmy Zackowi, który zapraszał nas na kolejny raz. Wsiedliśmy do auta i odpaliłem silnik.
- Teraz zabieram cię do siebie na kolację i ani słowa. - powiedziałem, widząc, że już chciała protestować. - Później cię odwiozę. - położyłem dłoń na jej kolanie, na krótką chwilę. - Zgadza się pani, panno Braun?
- Nie mam wyjścia, panie Bieber, jest pan zaskakująco przekonywujący. - uśmiechnęła się promieniście.
- Z tym się trzeba urodzić. - poruszyłem sugestywnie brwiami.
- A jaki skromny do tego. - dodała ironicznie.
- Jaka szczera. - uciąłem.
Wysłała mi buziaka w powietrzu, cmokając ustami.
- Nie prowokuj, bo się zatrzymam.
Dziewczyna opadła na oparcie fotela z uśmiechem na ustach. Chyba była świadoma, że podoba mi się i miała z tego satysfakcję, że tak na mnie działa. Czasami nie panowałem już nad tym, co mówiłem na głos. Co ja poradzę, że kobiety tak na mnie działają? A zwłaszcza ta mała brunetka, siedząca obok mnie.
Po dłuższej chwili zaparkowałem auto w podziemnym garażu mojego apartamentu. Wysiadłem, by otworzyć jej drzwi. Splotłem nasze dłonie i poprowadziłem w kierunku windy.
- Masz tyle samochodów?
- Moje są trzy. Jeden jest ochroniarza i szofera w jednym, ten granatowy należy do Grace, mojej gospodyni domowej i ten czerwony jest mojego menadżera. Spokojnie. - zaśmiałem się.
- Masz ochroniarza?
- Kiedyś ci opowiem. Nie dziś. - spiąłem się.
Westchnęła i oparła głowę o moje ramię. Nagle poczułem coś dziwnego. Zupełnie nieoczekiwanie. Coś było nie tak, tylko nie miałem pojęcia co takiego. Nie puszczając dłoni Caroline, wyszliśmy z windy, która zatrzymała się na drugim piętrze. Skręciłem w prawo, prowadząc ją jak najszybciej w kierunku jednych z drzwi wejściowych, nie były jedyne.
- Jak miło cię znowu widzieć, kochanie. - ostatnie słowo zostało mocno zaakcentowane z ironią. Usłyszałem kobiecy głos, który mógł należeć tylko do jednej osoby. Wiele wspomnień w przeciągu jednej sekundy przeleciało przez moją głowę.
- Taylor.. - szepnąłem. Nie dziś, nie tutaj, nie przy niej. Kurwa!
______________________________
Pamiętacie Taylor?
Pojawiła się w ostatnim śnie Justina - była dziewczyna (przeszłość)
jak zareaguje Care, gdy pozna kilka szczegółów z jego dawnego życia ?
ile was jest?!
każdy kto przeczyta, proszę o jakikolwiek komentarz, najlepiej dłuższe ze szczerą opinią :)
Rozdziały będą pojawiać sie teraz rzadziej, ponieważ ferie właśnie mi sie skończyły ;(
ponad 30 komentarzy = nowy rozdział
Pierwsza *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Czekam na więcej @arianatorka
OdpowiedzUsuńnadal nie wiem o co chodzi Justinowi, ale wiem, że pojawienie się Tylor nie zwiastuje nic dobrego!
OdpowiedzUsuńJejku cudowny rozdział (ale to juz wiesz pisze ci to za każdym razem)
OdpowiedzUsuńBoże Justin jest taki słodki jcjghcbjjkkdkdjdjsid
Jejku boje się jak Caroline zareaguje na Taylor ugh
Kurczę to jest takie fajne jejkuś nie jest proste wszystko jest skomplikowane a to nadaje takiego smaczku i ciekawości Jezu
Uwielbiam to!
Poprawilas mi dzień tym rozdzialem i serio dziekuje <3
@littlejustiin
Jaki cudowny rozdział :o I Justin jaki kochany, ale... No o co mu może chodzić! Cholera jasna, nie mogę go rozgryźć. A może... Chce wykorzystać firmę Caroline, bo jego podupada? Albo zrobił coś, przez co ucierpiała jego firma? A pojawienie się Taylor na pewno nie skończy się dobrze. Co, jeśli przez ich spotkanie Care zniechęci się do Justina? Boję się!
OdpowiedzUsuńwww.collision-fanfiction.blogspot.com
Ekstra rozdział ! Bardzo mnie ciekawi jak zareaguje na Taylor Carolina. Więc proszę dodaj szybko następny ! :D
OdpowiedzUsuń@Beliebers3107
Za krótki ten rozdział. Naprawdę... o wiele za krótki. Kocham to opowiadanie, ale sądzę, że powinnaś się bardziej rozwinąć w tym rozdziale. Wiem, że chciałaś dać nutkę napięcia...no ale. Jak nie zamierzałaś pisać dłuższego rozdziału to może zmniejszona liczba komentarzy? W każdym bądź razie, uwielbiam i kocham mega mega!
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńŚwietny :D czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńGenialny! Już nie mogę doczekać się następnego:))
OdpowiedzUsuńswietny tylkl wydaje mi sie ze krotki:( @BlEBERANDE
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo dobry. Boje się tylko o Caroline. Justin chce sie do niej zbliżyć bo chodzi mu tylko o jego przyszłość. Wykorzystue ją gnojek...ale rozdział na prawdę fajny. I jeszcze ta Taylor sie pojawiła. Co ona chcę ??? Justin na pewno jest zły bo w końcu był z nią w przeszłości, złej przeszłości. A jak powie wszystko Carolinie o tych narkotykach ??
OdpowiedzUsuńI matko !!! Nic dodać, nic ująć. Czekam nn.
Podoba mi się że Caroline tak szybko nie ulega ale mam nadzieję że mimo to będzie bardziej stanowcza
OdpowiedzUsuńWowowow, pojawienie się Taylor na pewno nie wróży nic dobrego. Ciekawe jak zareaguje na to Care :O Wyczuwam kłótnie.. A tak dobrze się zaczęło.. | @LLWTBBE
OdpowiedzUsuńCudowne! Czekam na nn.. na miejscu Care nie byłabym zadowolona z pojawienia sie Taylor xD
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie. http://thisisbrutalgame.blogspot.com/
Boski !!
OdpowiedzUsuńCudowny *.* Juz nie moge doczekac sie kolejnego :)
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńZajebiaszczy. Jak byś mogła to pisz dłuższe rozdziały. A tal to jest ok ��
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Moim zdanirm wszystko jest tak jak powinno być perfekcja po prostu!
OdpowiedzUsuńCudo! Kurczę, już się boję, co będzie z Taylor.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że ona powie coś Care o Justinie, co jej się nie spodoba.
Justin, ogarnij się i ją pokochaj. Nie może jej przecież zniszczyć życia, bo jego firma może upaść. Niech pójdą jakoś na kompromis, czy coś:(
Czekam na kolejny!:**
coś mi się wydaje, że Taylor powie kilka faktów z przeszłości Justinia..i w sumie fajnie by było, jakiś dramat:)
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały, uwielbiam!
@magda_nivanne
świetny rozdział, czekam na nn:):*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział, już nie mogę się doczekać następnego:))
OdpowiedzUsuńgenialny rodział :) Jak zwykle co tu dużo pisać nie mogę się doczekać. Fajnie jakby pojawił się tu jakiś dramat :)
OdpowiedzUsuń/ @Vejtaszewska
Boski rozdział !!!! Jestem ciekawa co takiego Taylor powie Caroline. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału <33
OdpowiedzUsuń@olusia5692
Jest świetny. Czekam nn ��
OdpowiedzUsuńWreszcie! Nie często czekam na nowe rozdziały z niecierpliwością, uwierz mi ;)
OdpowiedzUsuńDzisiaj ujęłaś mnie tym: "- Dlaczego tak się na mnie patrzysz?
- Bo chciałbym - spojrzał na moje stopy - by to wszystko.. - powoli podnosił wzrok, który spoczął teraz na moich nogach. - było już moje.. - jego wzrok przeleciał przez mój korpus i zatrzymał się na ustach." Ten mały fragment czytałam ze trzy razy! A jeśli chodzi o język wypowiedzi, to jestem wybredna i nie podoba mi się byle co ;)
Życzę weny i chęci robienia wszystkim czytelnikom przyjemności w częstym dodawaniu rozdziałów!
Awww jeju Świetny *___* nie mogę się doczekać następnego ;* @nxd69
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest aktualnie moim ulubiony, między innymi dlatego, że często dodajesz rozdziały. :)
OdpowiedzUsuńBardzo interesuje mnie co ukrywa Justin i jak dalej potoczy się akcja, jednak uważam, że nie powinnaś dawać limitów komentarzy. Mnie osobiście to zniechęca do komentowania, bo to tak jakby szantaż. Jeśli nie będzie 30, to nie będzie rozdziału. Sama po sobie wiem, że jeśli nie ma żadnych limitów czytelnicy chętniej komentują.
Dużo weny życzę! :*