6.02.2015

Ten

OSTATNIO:
"- Jak miło cię znowu widzieć, kochanie. - ostatnie słowo zostało mocno zaakcentowane z ironią. Usłyszałem kobiecy głos, który mógł należeć tylko do jednej osoby. Wiele wspomnień w przeciągu jednej sekundy przeleciało przez moją głowę.
- Taylor.. - szepnąłem. Nie dziś, nie tutaj, nie przy niej. Kurwa!"




Justin:
         Stałem wryty w ziemię i po prostu się na nią patrzyłem. Dlaczego akurat dziś do cholery musiała się tu pojawić?! Tego dnia, o tej godzinie, ona. Co ona ode mnie chciała? Ostatni raz rozmawialiśmy kilka miesięcy temu. W szpitalu, gdzie znalazła się z powodu nieudanej próby samobójczej. Z jakiego powodu? Zacząłem wkręcać się w świat biznesu, odszedłem od starego towarzystwa, a Taylor chciała za wszelką cenę mnie zatrzymać. Wiedziała, że to zmierza ku ostatecznemu końcowi, że będzie musiała wynieść się z mojego mieszkania. Robiła wszystko, bym jej nie opuszczał. Wymyśliła ciążę, groziła mi, rozbijała rzeczy w mieszkaniu, płakała, histeryzowała. Gdy  końcu postawiłem sprawę jasno, że ma tydzień na wyniesienie się, po powrocie ze spotkania, zastałem ją w wannie z podciętymi żyłami z listem, mówiącym, że jej życie beze mnie nie istnieje. Chore, czyż nie?
- Co ty tu robisz? - przyciągnąłem do siebie Caroline.
- Jak to co? Przyszłam po resztę swoich rzeczy. - posłała mi ironiczny uśmiech.
- Nic twojego tutaj już nie zostało, nie rób z siebie idiotki. 
           Caroline spojrzała na mnie pustym wzrokiem. Była cholernie zdezorientowana. Taylor była piękną, seksowną kobietą. Miała długie, ciemne włosy, takie same oczy, była szczupła i uwydatniała swoje atuty.
 Wiele jej zazdrościło, a faceci ślinili się na jej widok, pragnęli mieć to ciało choć na jeden wieczór, na chwilę na wyłączność. 
- Wejdź do środka, kochanie. Zaraz wrócę, okej? - pocałowałem ją w czoło, otwierając drzwi.
- Justin?
- Wszystko okej. - szepnąłem, próbując ukryć swoją wściekłość. Posłałem jej uspokajający uśmiech i wskazałem dłonią na apartament. - Czuj się jak u siebie. - puściłem jej oczko.
- Miło było cię poznać, kochanie. - Taylor zacytowała mnie z kpiącym śmiechem. 
         Gdy dziewczyna zamknęła za sobą drzwi odetchnąłem głęboko. Chciałem załatwić to jak najszybciej i mieć to za sobą. Doskonale wiedziałem po co tutaj przyszła. Tylko i wyłącznie po jedno, nic innego nie mogła ode mnie chcieć, nie miała tu czego szukać. Między nami wszystko dawno było już skończone. 
- Tam w środku czeka na mnie kobieta, z którą chcę budować przyszłość. - podszedłem do niej powoli. - Nie chcę tracić czasu na ćpunów. Myślisz, że nie wiem po co przyszłaś? - zaśmiałem się i przesunąłem kciukiem po jej zapadniętych policzkach, kości policzkowe były idealnie widoczne, aż za bardzo. - Wszystkie nie zakryjesz makijażem, kochanie. - położyłem nacisk na ostatnie słowo. 
           Dziewczyna zacisnęła usta i odsunęła się ode mnie, przerywając nasz kontakt fizyczny. Zaśmiałem się patrząc jej w oczy. Była taka żałosna. Tyle razy rzucała mnie, bo ćpałem, a sama popadła w nałóg. Nie dużo jej brakowało, by skończyć na samym dnie. Serio, umiałem rozpoznać te etapy. Wyglądała jak kościotrup, miała podkrążone oczy, była słaba. 
- Collin przestał mi sprzedawać. - powiedziała. - Nie będę go błagała.
- Znudziłaś mu się jako dziwka?
          W oczach Taylor dostrzegłem łzy. Whouu, naprawdę było gorzej niż myślałem. Stoczyła się. Odkąd pożegnałem ją w szpitalu, zmieniła się nie do poznania. Wyglądała zupełnie inaczej. Tak. Taylor spała z Collinem, by nie musieć płacić za narkotyki. 
- Zostałeś mi tylko ty.
- Więc będziesz musiała z tym skończyć, ponieważ ja już nie zamierzam się w to mieszać. - wzruszyłem ramionami. - Odwyk nie jest taki zły. - mrugnąłem do niej.
- Justin! Proszę cię! - podeszła do mnie, kładąc swoje zimne, kruche dłonie na moich barkach. - Nie możesz mi odmówić. Zrób to dla mnie.. Justin, Justin.. - powtarzała w kółko moje imię, które z jej ust brzmiało jak przekleństwo.

 
~flashback~
       Dziewczyna stała po środku wielkiego pokoju, trzymając w ręku swój poobijany telefon. Połączenie trwało, a ona odstawiła go od ucha. Nie wiedziałem co się dzieje. Leżałem na łóżku i oglądałem telewizję, gdy ona tak po prostu podeszła i wyłączyła mi telewizor. 
- Co jest grane?
      Uniosłem się na łokciach i spojrzałem na nią z wyrzutem. Płakała, było to po niej widać. Ściskała urządzenie w dłoni, jakby chciała go zgnieść. Coś było nie tak. Była blada, jakby mokra, oczy miała dość duże, a jej ruchy były porywcze mimo wszystko.
- Justin? Justin? Justin! - powtarzała w kółko moje imię, które z jej ust brzmiało jak przekleństwo.
- Hej, Taylor, wszystko w porządku?
         Przestraszyłem się, to nie były żarty. Podszedłem do dziewczyny i przyjrzałem jej się z bliska. Wiedziałem. Po prostu byłem pewien, wystarczyło spojrzeć na telefon, który wyjąłem z jej dłoni. Collin - to imię widniało na wyświetlaczu.
- Pieprz się, Barney. - nacisnąłem czerwoną słuchawkę, słysząc jeszcze jego śmiech.
- Musisz dać mi swój samochód. - wyszeptała.
- Nie dam ci swojego samochodu! - ryknąłem.
          Dziewczyna zaczęła głośno oddychać i trząść. Nie mogłem na nią patrzeć. Osunęła się na kolana, opierając się dłońmi o brzeg łóżka. To kwestia kilku minut, gdy straci przytomność, dostanie drgawek czy czego tam jeszcze. Nie było dobrze. Czemu mam patrzeć jak umiera moja dziewczyna? Rzekomo. Podszedłem do niej, ująłem za łokcie i postawiłem do pionu. Była taka krucha, lekka i mogłam z nią zrobić co tak naprawdę chciałem.
- Taylor! Otrząśnij się do cholery! - krzyknąłem, ujmując jej podbródek w dłoń.
         Jej oczy zaczęły się wywracać a na czole pojawiać kropelki potu. Kurwa! Podniosłem ją, chwytając pod kolana i obejmując jej plecy i zmierzyłem na dół. Wyszedłem z domu, zamykając drzwi nogą. Ułożyłem ją na przednim siedzeniu, a sam zasiadłem na miejscu kierowcy. Jej ciało wyginało się, pod wpływem głodu narkotykowego. Wiedziałem, że to było mimowolne i ona wcale tego nie chciała.Odgarnąłem jej z twarzy pojedyncze, mokre kosmyki.
         Przyśpieszyłem i po chwili zatrzymałem się pod Santa St 955. Otworzyłem jej drzwi od jej strony i pomogłem wysiąść. Oparła się o moje bicepsy.
- Spieprzaj mi z oczu. - warknąłem.
         Dziewczyna opierając się o wszystko co napotkała na drodze doszła do drzwi wejściowych i nacisnęła klamkę, były otwarte. Mimo wszystko za nimi zauważyłem tą uśmiechniętą gębę tego skurwysyna. Pragnąłem go zabić.
          Wsiadłem z powrotem do samochodu i po kilku głębokich wdechach i wydechach uderzyłem otwartą dłonią w kierownicę z całej swojej siły.
- Kurwa! - wrzasnąłem i po prostu się rozpłakałem.
          Właśnie zawiozłem moją dziewczyną, by pieprzyła się z dilerem narkotyków, by tylko dostać swoją działkę. 
~the end of flashback~


       Wyjąłem BlackBerry z kieszeni i wykonałem jeden telefon - do Arona. Zakląłem pod nosem i uderzyłem otwartą dłonią w ścianę.
- Za 10 minut na skrzyżowaniu, czarny samochód. 
- Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć. - uśmiechnęła się szeroko i stanęła na palcach, całując mnie w policzek. - Pozdrów swoją dziewczynę. Jestem pewna, że jeszcze kiedyś się wszyscy razem spotkamy. - puściła mi oczko.
        Nim zdążyłem zareagować, była już przy windzie. Patrzyłem na nią, wiedząc, że to dopiero początek kłopotów. 


Caroline:
          Weszłam do środka jego apartamentu. Sufit był tak wysoki, że patrząc w górę, widziałam tylko schody na około i kilka par drzwi, które pewnie prowadziły do sypialni, gabinetu czy coś takiego. Przede mną rozciągał się ogromny, przestronny salon. Podeszłam bliżej i przejechałam dłonią po skórzanych meblach w kolorze jasnego beżu. Stał tutaj też plazmowy telewizor, etażerka i piękny, czarny fortepian. Po prawo stało wiele roślin i jakieś półki z książkami. Z lewej strony, za dużym, drewnianym łukiem znajdowała się kuchnia, z której przechodziło się do jadalni. Na środku stał wielki stół z jasnego drewna i więcej niż 10 krzeseł. Po co mu tyle miejsca? Wróciłam do salonu. Za telewizorem cała ściana była przeszklona, czyli na dobrą sprawę cała ta ściana była ogromnym oknem z widokiem na piękną panoramę. Dom był na wzgórzu, więc idę o zakład, że z góry, będzie to jeszcze piękniejszy widok. Piękne drzewa, zatoka. Niebo. Ja mogę podziwiać tylko budynki i samochody. Co za ironia losu. 
          Co to do cholery była za dziewczyna?! Ta cholerna myśl nie dawała mi spokoju. "Kochanie"? To była jego była dziewczyna? Albo może i obecna? Skąd miałam to widzieć? Ledwo go znam, nie wiem na co go stać, a czego by nie zrobił i do czego nie dopuścił.
          Nagle usłyszałam hałas dochodzący z mojej lewej strony. Kuchnia! Przecież nikogo tam wcześniej nie widziałam. Ruszyłam zdezorientowana w tamtym kierunku, zanurzając się w jasnych odcieniach pomieszczenia. Ogółem wszystko tutaj było biało-błękitno-beżowe. Prawie tak, jak u mnie. Podobne gusty? Brawo, masz plusa, Bieber.
- Panienka Braun? - usłyszałam.
- Boże! - podskoczyłam ze strachu. 
          Za blatem stała starsza kobieta, z wysoko upiętym kokiem w białej koszuli i z zawieszonym fartuszkiem. Wyglądała na bardzo sympatyczną.
- Nie widziałam tutaj wcześniej nikogo. - zaśmiałam się nerwowo.
- Tak, to pomieszczenie skrywa wiele tajemnic. - uśmiechnęła się. - Jestem Grace.
          A, to ta gospodyni domowa, Justin o niej wspominał. Właśnie! Apropo, co się z nim dzieje?! 
- Miło mi panią poznać. - uścisnęłam jej dłoń. Kolejna osoba, którą pierwszy raz widzę na oczy, a która wie, jak się nazywam. Poczułam się niezręcznie.
- Woli pani makaron, czy raczej ryż do potrawy mięsnej? - spytała, szukając czegoś w szafce pod sobą. Czyli ona będzie robiła naszą kolację. Na co ja liczyłam? Że Justin gotuje? Bez przesady. 
- Chyba dzisiaj wybiorę ryż. Mogłabym prosić o szklankę wody?
- Oczywiście. Proszę przejść do salonu, zaraz przyniosę. - wskazała dłonią na wyjście z kuchni.
           Odpowiedziałam jej tym samym i po chwili już siedziałam w salonie. Kanapa, jak i fotele zresztą, wyglądały jak nienaruszone. Cholera, czy na nich nikt wcześniej nie siedział? Nigdzie nie było widać kurzu ani nic. Mężczyzna, który lubi porządek to naprawdę wyjątek. Choć nie wiem, czy gdyby nie było tutaj Grace, też bym się tak zachwycała czystością w tym domu. W tej willi. Na ścianach wisiały różnorodne obrazy, co dodawało wnętrzu takiej elegancji. Było tutaj tak oficjalnie, a przede wszystkim drogo.
- Proszę. - Grace postawiła na stoliku przede mną szklankę wody, którą przyniosła na małej tacy. 
- Dziękuję bardzo. - zaśmiałam się lekko, skinając głowę.
- Kolację podaj o 21, Grace. - usłyszałam ten męski, nieco zachrypnięty głos.
- Oczywiście, proszę pana. - Grace zmyła się jeszcze szybciej, niż się tutaj pojawiła. 
        Justin usiadł obok mnie, przeczesując dłonią włosy. Widziałam, że był zdenerowowany i jak cholernie próbował to ukryć. O co tutaj chodziło?
- Justin?
- Podoba ci się mój dom? 
- Tak, widok stąd jest niesamowity. - szepnęłam, wpatrując się w szklankę wody, którą trzymałam na kolanie.
         Mężczyzna podszedł do tej okno-ściany i włożył dłonie do kieszeni. Wyglądał tak niesamowicie seksownie, a równocześnie niewinnie i słodko. Co było w tym facecie? Dlaczego nic mi nie mówi? Będzie unikał tego tematu? Dowiem się czegoś?
- Kim ona była Justin? - powiedziałam na głos.
- Taylor. Moja była dziewczyna. - spojrzał na mnie spod ukosa, po kilkunastu sekundach. - Ćpunka i dziwka. - dodał, a ja rozszerzyłam oczy, nie mogąc uwierzyć w to co usłyszałam. Co on właśnie powiedział?!


_____________________________________
CO SĄDZICIE O ROZDZIALE!?
Taylor wróci?
Co powie Justin?
co z JUSLINE?!

Rozdziały będą dodawane co tydzień. 

 wspaniałe fanfiction --> OPIEKUN
 

zostawcie swoje opinie, to bardzo pomaga!
chcę zobaczyć ile was jest, napiszcie cokolwiek:)
informuje dużo więcej niż 31 osób..
KOMENTUJCIE
limit 30 komentarzy 

24 komentarze:

  1. Wow, świetny *.* <3 moim zdaniem Justin powinien być z Vanessą :* :) Rozdział też dobry <3 Czekam na next ^^ :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny rozdzial,fajna ta Taylor. Niech namiesza i niech C sie otrzasnie trochebo jest strasznie latwa

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, nie mogę doczekać się następnego rozdziału, który pewnie też będzie niesamowity jak wszystkie ♥
    @arianatorka

    OdpowiedzUsuń
  4. C udowny rozdział !!! <3 @Little1Lies

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny ! Czekam na next ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. myślę, że Tylor jednak wróci, kiedy będzie czegoś potrzebowała. mam nadzieję, że Justin wyjaśni to jakoś Care (bw to moja imienniczka, jak fajnie!) + dziękuję za polecenie Opiekuna, to dla mnie wiele znaczy! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejunciu, kocham to ff. Jest takie wspaniale i wgl. Kocham to czytać. Pamiętam jak zaczęłam czytac 1 rozdział to miałam z tego zrezygnować ale z nudów zeczelam czytac i to pokochałam. Myslalam ze Justin nie powie Carolinie o tym ze Taylor to cpunka i dziwka. Fajnie ze Justin zaprosil ja do domu. Powinni spędzić wspólna noc hihi... Bardzo podobał mi sie ten rozdział chodź wydaje mi sie ze krótki. No ale cóż czekam nn��

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeny, mam nadzieję, że Taylor za szybko tego nie popsuje....
    Rozdział cudowny, jesteś najlepsza!:*
    Czekam na kolejny<33

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmm ciekawi mnie co jeszcze Taylor chce zrobić. Co, jeśli zniszczy życie Justina? Strach pomyśleć co stanie się, gdy coś pójdzie nie tak i to zniszczy jego życie oraz szanse na związek z Care. Rozdział jest wspaniały, podobnie jak całe to opowiadanie <3

    www.collision-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Z jednej strony tajemniczy i zagadkowy... z drugiej strasznie wciągający i trzymający w lekkim napięciu, ciekawości i niewiedzy.... może troszeczkę zbyt statyczny, za mało akcji w tym rozdziale w porównaniu do poprzednich.... co nie zmienia faktu że strasznie mi się podoba i czekam na kolejny rozdział :) do następnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny *__* wow nie wiem co mam pisać brak słów w pozytywnym znaczeniu ;* @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział :)
    @SwaglandJB

    OdpowiedzUsuń
  13. oby Taylor wróciła i to jak najszybciej, ona niesie ze sobą kłopoty (y)
    świetnie!
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  14. Oby ta Taylor tak szybko znikła jak się pojawiła xd / @Vejtaszewska

    OdpowiedzUsuń
  15. nienawidzę tego, że w każdym ff rozdziały są dodawane raz w tygodniu -.-
    ale to dobrze :) Kiedy zaczynam czytać rozdział jestem mega podekscytowana i ciekawa!
    Świetne ff! pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  16. Wczoraj znalazłam to ff i się totalnie wciągnęłam. Fakt że wg mnie też w niektórych momentach przypomina '50 twarzy Grey'a' ale ogólnie jest to twój pomysł na fabule. Jest ciekawy, inny, a Justin jest tu taki fantastyczny, nawet nie wiem jak to opisać. Wydaje mi się że piszesz to wszystko z takim przemyśleniem, że nie ma tu miejsca na przypadkowe, głupie nazwy lub zdarzenia.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i ogólnie dalszego ciągu. Czyta się przyjemnie i z podekscytowaniem. Nie ukrywam że czekam na więcej scen 18+ hahaha ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział bardzo fajny,przemyślany. Podoba mi się Twój styl pisania.Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Uhuh to się narobiło! Ciekawe czy Taylor będzie mieszać im w życi w ogóle jak to wszystko się rozwinie :) | @LLWTBBE

    OdpowiedzUsuń
  19. Genialny ! <3 <3 Genialny ! Prosze daj następny bo zaraz zwariuje ! Piszesz cudownie !

    OdpowiedzUsuń
  20. Piękne ! Pisz dalej ! Jestem ciekawa ! <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Czekam na nastepny, niech Justin przejrzy na oczy, on nie moze jej oszukać ��

    OdpowiedzUsuń
  22. Boski rozdział !!! tak samo jak cały blog <33
    Nie mogę doczekać się kolejnego :P
    @olusia5692

    OdpowiedzUsuń