Nienawidziłam
się śpieszyć. To paradoks, bo prawie zawsze byłam spóźniona na ważne spotkania.
Kurcze, muszę chyba zainwestować w głośniejszy budzik, lub zatrudnić sobie
niańkę, by przypominała mi o której mam kłaść się do łóżka. Była też trzecia
opcja, mianowicie sprowadzenie tu mojej mamy, która jestem pewna, zastąpiłaby
wszystko z punktami bonusowymi w postaci śniadania czy coś takiego.
Mój apartament był naprawdę duży. Miał dwie sypialnie, przestronny salon, dużą
łazienkę i sporawą kuchnię. Utrzymany był w kolorach beżu, granatu i brudnej
bieli.
Czym prędzej naciągnęłam na siebie czarne, przezroczyste rajstopy, czarną,
rozkloszowaną spódnicę i białą, elegancką bluzkę ze śliskiego materiału, którą
wpuściłam. Przeszłam do łazienki, gdzie przed lustrem zrobiłam sobie delikatny
makijaż oraz przeczesałam szczotką swoje długie, brązowe włosy. Nałożyłam
błyszczyk na usta a nogi wsunęłam w dość wysokie, czarne buty na koturnie.
Przewiesiłam torbę od Gucciego przez ramię, wkładając do niej notatki, które
były mi potrzebne na dzisiejsze spotkanie.
Dobrze, że jestem szefem. Nikt nie może dać mi reprymendy za spóźnienia. No i
beze mnie nie zaczną. Moja firma zajmowała się finansami, byliśmy w tym
naprawdę dobrzy. Zamknęłam apartament, upewniając się, że wzięłam kartę, która
go otwierała. Skierowałam się do windy i zjechałam na parter,
przebierając nerwowo nogami. Miałam 25 minut na dotarcie do biura, gdzie droga
stąd do celu zajmowała minimum 40.
- Witam, panno Braun.
- Proszę szybko podstawić mój
samochód na podjazd.
- Oczywiście.
Recepcjonistka wykonała krótki telefon do boya, który zajmował się tą
czynnością i uśmiechnęła się do mnie, skinając głową, co oznaczało, że moja
prośba została właśnie wykonana.
- Dziękuję, powinnam zjawić się
wieczorem, mam dziś ważne spotkanie. Proszę nikogo nie wpuszczać do mojego
apartamentu.
- Zrozumiałam, pani Braun.
Powodzenia. – uśmiechnęła się ciepło i wklepała te informacje do swojego
komputera. Pewnie zablokowała czytnik kart przy moim pokoju czy coś. Nie wiem,
nie znam się na tym.
Szybkim krokiem wyszłam z hotelu. Młody mężczyzna właśnie podjechał moim
samochodem, wyprowadzając go z podziemnego garażu. Wysiadł z gracją, pokazując
gestem dłoni, bym wsiadła i oddał mi kluczyki.
- Bezpiecznej podróży, panno Braun.
- Dziękuję. – rzuciłam
beznamiętnie, bardzo się śpiesząc.
Rzuciłam swoją torbę na siedzenie pasażera i z piskiem opon odjechałam spod
hotelu, moim białym mercedesem najnowszej klasy. Włączyłam radio, automatycznie
przełączając na odtwarzacz CD. Z głośników usłyszałam niemal natychmiast Boba Marley’a.
Miałam nadzieję, że i dzisiaj mnie ta muzyka choć trochę odpręży. To spotkanie
to była dla nas naprawdę wielka szansa. Dla mnie i mojej firmy. Chociaż
pracowaliśmy na wysokich obrotach, wiedziałam, że stać nas na więcej, a co się
z tym wiązało? Więcej pieniędzy. Choć miałam ich już dużo, nigdy nie
gardziłam kolejnymi zerami, apropo kwoty na mojej karcie kredytowej.
Byłam już po prostu przyzwyczajona. Mimo, że od małego marzyłam o swoim dużym
domu z jeszcze większym ogrodem, mieszkałam obecnie w jednym z największych
hoteli w Beverly Hills. Mój apartament mieścił się na 18 piętrze i miał
przeszklone okna. Podobał mi się. Zwłaszcza nocą, ponieważ miałam wtedy widok
na większą część miasta.
Przemierzałam ulicę miasta, stale przekraczając prędkość. Stać mnie było na
zapłacenie jakiegokolwiek mandatu, więc w ogóle się tym nie przejmowałam. W
końcu zajechałam na parking przed wielkim biurowcem, gdzie była siedziba firmy
przedsiębiorcy, z którym miałam dzisiaj spotkanie. Czym prędzej wysiadłam z
auta, porwałam swoją torebkę i zamknęłam auto. Dopadłam do drzwi głównych,
gdzie czekał na mnie mój menadżer.
- Przepraszam, Scott, naprawdę nie
wiem czemu dzisiaj też się spóźniłam.
- Nie szkodzi, Caroline. Ale teraz
lepiej się pośpieszmy. Właśnie powinniśmy zaczynać.
- Jasne. – przytaknęłam mu i
weszłam do środka, gdy otworzył mi wielkie, dwuskrzydłowe, szklane drzwi. –
Robi wrażenie. – szepnęłam do niego, widząc wnętrze budynku.
Wnętrze było biało-niebiesko- złote. Wszystko lśniło od czystości, było
urządzone w nowoczesny sposób, ale bardzo funkcjonalnie i przestronnie.
Skierowaliśmy się do recepcji. Za ladą siedziała długonoga blondynka, która
swoją pięknością, aż mnie onieśmieliła. Dawno nie miałam tak, by podziwiać
urodę jakiejś kobiety.
- W czymś mogę pomóc?
- Byliśmy dzisiaj umówieni na
spotkanie z właścicielem tej o to firmy. – uśmiechnął się zalotnie Scott. Jemu ta
dziewczyna również się spodobała i aż zrobiło mi się niedobrze, gdy usłyszałam,
jak ją kokietował swoim głosem.
- Caroline Braun?
- I jej menadżer Scott McCall. –
poraziłam go wzrokiem, a on speszył się i szeroki uśmiech zniknął z jego
twarzy. – Tak, pani Caroline Braun.
Blondynka wykonała telefon, odsuwając się od nas o kilka metrów, podczas gdy ja
udzieliłam nagany Scottowi, przypominając mu, że jesteśmy tutaj tylko i
wyłącznie w sprawach biznesowych.
- Proszę udać się na 4 piętro i od
razu skręcić w prawo. Windy są po lewo. – wskazała dłonią. – Szef na państwa
już czeka.
- Dziękujemy. – powiedziałam i
ruszyłam w poleconym kierunku, mając nadzieję, że ten niepozorny, niebieskooki
brunet idzie za mną.
Po chwili znajdowaliśmy się już na czwartym piętrze i zgodnie ze
wskazówką skręciłam w prawo. Moim oczom ukazały się duże drzwi, wykonane
z białego drewna ze złotymi futrynami. Podobał mi się wystrój tej firmy.
Scott nieśmiało pchnął drzwi i gdy zanurzyliśmy się we wnętrzu pomieszczenia,
poczułam się dziwnie spięta. Stał tu ogromny stół, na całej długości jednej ze
ścian, dookoła obstawiony wysokimi krzesłami z jasnym obiciem, wisiał też na
niej szeroki ekran plazmowy. Na ścianie za nami były drzwi, duże dwie rośliny i
automat z wodą. Ściana po mojej prawej, to były tylko okna, duże, bez żadnych
zanieczyszczeń. Zatem ściana przede mną była chyba tą najważniejszą, gdzie
znajdowało się duże biurko, które dla kontrastu było ciemne i w kształcie
litery U. Za nim znajdowało się krzesło z wysokim oparciem, ale było ustawione
tyłem do nas. Spojrzałam nerwowo na Scotta, który wzruszył ramionami.
- Witam. – usłyszałam nieco
ochrypły, męski głos. W sumie nie wiedziałam skąd dobiega tak dokładnie.
– Panna Caroline Braun, jak mniemam przypuszczać?
Nagle fotel obrócił się w naszą stronę i ujrzałam nieprzeciętnego wzrostu
mężczyznę, z ciemnymi blond włosami, lekko zaczesanymi w tył. Miał na sobie
ciemny, granatowy garnitur, białą koszulę i czarny krawat. Wstał niemal
natychmiast i okrążył biurko, zmierzając w moją stronę. Przyznam, że był
cholernie przystojny i zorientowałam się, że mam uchylne usta.
- Justin Bieber, prezes firmy Bieber’s Company. Miło mi państwa
poznać. – po raz pierwszy zwrócił się do nas dwojga.
Ujął moją dłoń i uścisnął lekko, wpatrując się w moje oczy z nienaturalną
głębokością. Następnie uścisnął również dłoń Scotta.
- Scott McCall, moja prawa ręka,
potocznie menadżer. – powiedziałam, gdy podawał mu dłoń.
- Domyśliłem się. – odparł. –
Zapraszam, usiądźmy przy stole i przedyskutujemy to, po co się tutaj dzisiaj
spotkaliśmy, czyż nie? – uśmiechnął się, ukazując białe zęby i gestem dłoni
wskazał nam stół.
Scott położył mi dłoń na ramieniu i ruszyliśmy według wskazówki. Zajęłam
miejsce po prawej stronie, tego znajdującego się obok honorowego, Scott usiadł
naprzeciwko, a pan Bieber oczywiście pomiędzy nami. Dopiero teraz
spostrzegłam, że przy kilku miejscach na długim stole leżały białe tablety.
- Więc, słucham panno Braun. Jaka
jest pani oferta, dla mojej zainteresowanej firmy?
Znów spojrzał na mnie w taki sposób, że odebrało mi mowę i zamiast zacząć coś
mówić to skrępowana przygryzłam wnętrze policzka i siedziałam jak głuchoniema. „Na miłość boską, co
się z tobą dzieje?” – próbowała się do mnie dobić moja podświadomość.
Jego niewiarygodna pewność siebie i to jak się prezentował, odbierało mi
zdolność normalnego funkcjonowania.
- Caroline? – Scott wyrwał mnie z
moich przemyśleń.
- Ach, tak. – sięgnęłam do swojej
torby i wyjęłam notatki oraz teczkę z naszym najnowszym projektem. –
Przepraszam, czy możemy otworzyć okno? Strasznie tutaj duszno.
- Oczywiście. – wstał i podszedł do
swojego biurka, podnosząc słuchawkę telefonu, do której po chwili zaczął mówić.
– Gretto, proszę o obniżenie temperatury w moim biurze, dziękuję.
- Podobno jesteśmy tutaj tylko w
sprawach biznesu, moja droga. – szturchnął mnie nogą pod stołem Scott.
Skarciłam go spojrzeniem i nim się obejrzałam Justin siedział z powrotem z
nami. Z trudem zaczęłam przedstawiać mu propozycję mojej firmy.
~*~
- Potrzebuję czasu na przemyślenie
państwa propozycji. Mógłbym odezwać się w najbliższym czasie?
- Oczywiście. Tutaj jest nasza
wizytówka. – Scott wręczył mu małą, białą karteczkę z danymi firmy i uścisnęli
sobie dłonie.
- Dziękuję za poświęcony mi czas.
Nie pożałują państwo. – skierował się w moją stronę, niesamowicie mnie
onieśmielając. – Zapewniam. – dodał, całując moją dłoń.
- Do widzenia. – powiedziałam półgłosem
i ruszyłam do wyjścia z jego gabinetu.
Nim się obejrzałam staliśmy już na świeżym powietrzu, które głęboko wciągnęłam
do środka i powoli wypuściłam. Przeczesałam dłonią włosy i spojrzałam na mojego
menadżera.
- Jak oceniasz spotkanie? Myślisz,
że przyjmą naszą propozycję?
- Myślę, że poszło całkiem dobrze.
Pomijając fakt, że zachowywałaś się, całkiem jakby cię tam nie było na
początku. Nie wiem co byś zrobiła, gdyby mnie tam nie było i w krytycznym
momencie nie przejąłbym pałeczki. – pokręcił głową ze śmiechem.
- Gdyby cię tam nie było,
pewnie bym się nie spóźniła aż tak, bo nikt nie flirtowałby z recepcjonistką. –
skwitowałam go i ruszyłam do swojego samochodu.
- Hey! – podniósł głos.
- Do zobaczenia jutro w firmie,
Scott. Tym razem będę na czas, by sprawdzić czy nasza Victoria jest jeszcze
cała. Uprzedzę twoje oburzenie. Tak, zauważyłam, jak od pewnego czasu do niej
startujesz. Ale twoje starania jak na razie nie są zadowalające, prawda?
- Caroline Braun. Nie rozmawiajmy o
sprawach prywatnych. Ale dla wyjaśnień Victoria jest dla mnie koleżanką z pracy
i nikim więcej.
- To nie zmienia faktu, że
chciałbyś to zmienić. Do jutra. – puściłam mu oczko i wsiadłam za kierownicę
swojego samochodu.
Scott stał jeszcze przez chwilę z dłońmi włożonymi w kieszenie i machnął mi
sarkastycznie, na co się zaśmiałam. Włączyłam radio z jakimiś dziwnymi
przebojami ostatniego tygodnia i ściszyłam. Analizowałam sobie w głowie całe
spotkanie i w sumie nie wiedziałam jak go oceniać. Coś w środku mówiło mi, że
firma pana Biebera zgodzi się na współpracę z nami. Myślę, że będzie chciał
poszerzyć swoją działalność o branżę finansową, a naprawdę wiele naprawdę
dużych firm korzysta z naszych usług i są zadowoleni. A dla nas oznaczałoby to
wybicie się w górę no i nie lada wyzwanie. Firma Bieber’s Company jest jedną z
największych w okolicy, jak nie największą. Muszę to sprawdzić. Spaliłam
buraka, gdy przeanalizowałam swoje zachowanie, gdy wyglądałam jak jakaś
nastolatka, nie 23-letnia kobieta w pełni rozumu. Jakby On przewrócił mi w
głowie. Okej, był przystojny i to nawet bardzo, ale czasy, gdy podniecałam się
przystojnymi facetami minęły. A przynajmniej myślałam tak do dzisiaj. Pierwszy
i ostatni raz pozwoliłam sobie, żeby takie coś miało miejsce na spotkaniach
biznesowych. Prawdopodobnie, już nigdy go nie zobaczę. Po co zaprzątam sobie
głowę takimi głupotami?
Zajechałam przed wejście hotelu, w którym byłam chwilowo zameldowana i
wysiadłam z auta. W mgnieniu oka pojawił się przy mnie boy, któremu oddałam
kluczyki, by odstawił mój samochód. Weszłam do środka, unosząc dłoń do
recepcjonistki, by odblokowała czytnik kart, przy moim apartamencie, ta
uśmiechnęła się w zamian. Ach, ta ich przesadna uprzejmość. Wsiadłam do windy i
spędziłam w niej kilka minut, w końcu 18 piętro jest dość wysoko.
Westchnęłam cicho i przystawiłam kartę do czytnika tuż obok drzwi i ujrzałam
zielone światełko, które sygnalizowało, że drzwi są otwarte. Pchnęłam je lekko
w przód, a zaraz zamknęłam za sobą nogą. Upuściłam torbę zaraz przy końcu
korytarza i zdjęłam buty, rzucając je w kąt, byłam wykończona. Automatycznie
skierowałam się do łazienki, która była cała w jasno-beżowych płytkach.
Pozbyłam się ubrań i napuściłam wody do wielkiej, białej wanny, stojącej na
środku sporej łazienki. Po chwili zanurzyłam się w wodzie i miałam nadzieję, że
odpłynie ze mnie całe zmęczenie i dziwne uczucie, które powodowało, że nie
czułam się tak zwyczajnie, jak zawsze się czułam.
~*~
Dochodziło już południe, a ja siedziałam za stosem papierkowej roboty.
Niespodziewanie jedna z moich pracownic rozchorowała się, więc musiałam sama
wypełnić dokumenty za nią, ponieważ były mi na dziś już potrzebne. Czasami się
zdarza. Oparłam się o mój nieziemsko wygodny, czarny, skórzany fotel. Biuro było
dość duże. Również znajdował się tutaj duży stół, otoczony krzesłami, wielkie
okna na jednej ze ścian, wiele obrazów oraz stolik, na którym stał dzbanek z
wodą, kilka szklanek i jakieś ciastka.
Nie spałam
tej nocy zbyt dobrze. Budziłam się i nie mogłam ułożyć tak, żeby było mi
wygodnie, co było rezultatem tego, że byłam obolała no i niewyspana. Dałam radę
zakryć symptomy zmęczenia na mojej twarzy, troszkę mocniejszym niż zwykle
makijażem i przyznam, że nawet nieźle mi to wyszło.
Poluzowałam nieco kołnierzyk od swojej białej, dopasowanej sukienki, kończącej
się przed kolanem. Włosy miałam upięte w wysokiego, dokładnego koka, więc nie
przeszkadzały mi. Wypuściłam powietrze z płuc i przechyliłam kubek zimnej kawy.
Lubiłam taką pić, może i byłam dziwna, ale tak miałam od zawsze. Wstałam od
biurka i podeszłam do okna, patrząc w dół. Znajdowałam się na 5 piętrze, więc
ludzie nie byli aż tak mali, ale obserwowałam ich. Robiłam to dość często, nie
wiem czy była to jakaś forma odprężenia, czy aż tak mi się nudziło. Nagle
usłyszałam pukanie do mojego drzwi mojego biura.
- Proszę wejść!
- Panno Braun, ma pani gościa.
Niestety nie chciał się przedstawić i bardzo nalega. – spięła usta i bezradnie
uniosła ramiona. – Mówiłam to, co pani kazała, że ma pani dużo pracy i nie
przyjmuje gości, ale tak bardzo nalegał, że nie potrafiłam mu odmówić.
Byłam nieco zdezorientowana, ponieważ nigdy wcześniej nie miałam takiej
sytuacji. Z jednej strony byłam ciekawa, komu tak bardzo zależy na spotkaniu ze
mną, a z drugiej naprawdę nie miałam czasu na nieumówione spotkania. W mojej
głowie chwilowo zapanował chaos.
- Wpuść tego tajemniczego osobnika.
– westchnęłam zrezygnowana.
- Oczywiście. – Elisabeth opuściła
mój gabinet.
Czekało mnie jeszcze tyle rzeczy do zrobienia i spotkanie z klientem o 16:00.
Nie wiedziałam, jak ja to dzisiaj wszystko pogodzę. Westchnęłam, zasiadłam za
biurkiem i ukryłam twarz w dłoniach, słysząc, że drzwi się otwierają.
- Proszę się streszczać z tą sprawą
niecierpiącą zwłoki, nie mam zbyt wiele wolnego czasu na stratę.
- Miło panią znów widzieć,
Caroline.
Poderwałam się z krzesła i dopiero teraz zdejmując dłonie ze swojej
twarzy, spostrzegłam kto właśnie stoi w moim biurze. Justin Bieber we własnej
osobie.
___________________________________________
Witam was cieplutko!
W najbliższych dniach otrzymam zwiastun na tego bloga :) Nie mogę się doczekać :3
W najbliższych dniach otrzymam zwiastun na tego bloga :) Nie mogę się doczekać :3
1. Obserwujcie mnie na tt! @justshakeitbaby
2. Twittujcie pod #dontliebabyJB
5. KOMENTUJCIE kochani.. to bardzo motywuje!
20 komentarzy = kolejny rozdział !!!
Cudny rozdział, jestem bardzo ciekawa w jakiej sprawie przyszedł Justin i czemu nie chcial sie przedstawić, i ze tak bez zapowiedzi i wgl Jezu mam tyle pytań hahah czekam na kolejny i mam nadzieje ze zdobędę tam te odpowiedzi @littlejustiin
OdpowiedzUsuńŚwietny! Oryginalna fabuła i bede czytac! 😊 @stoptock
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ! Czekam na next ! :-)
OdpowiedzUsuńczekam na next! ♥
OdpowiedzUsuńJakbym czytala rozdział w książce. Cos innego :3 świetnie. Czekam nn :)
OdpowiedzUsuńHa ha świetny. Już mi się podoba. Aww... wyobrażam sobie jak Justin mógł wyglądać przystojnie w garniturze i krawacie. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńFajny rozdział. Ciekawie się zaczyna. A ta Caroline ma 23 lata a już jest szefem w jednej z najwiekszych firm. Jestem ciekawa co z nimi będzie. Justinem i tą Caroline. Na początek pewnie romansik. Ha ha nie ważne i tak mi się podoba i czekam nn.
OdpowiedzUsuńSzybko dodawaj następny bo nie wytrzymam. :D
Ciekawie sie zaczyna XD niemoge sie doczekac następnego :)
OdpowiedzUsuńdjsd cud
OdpowiedzUsuńMój koment jest już dziesiąty! Zatem od następnego rozdziału dzieli już nas tylko 10 komentarzy :p Rozdział świetny - wciąga - świetny pomysł, lekko się czyta i cóż - pozostaje mi tylko czekać na kolejne! <3
OdpowiedzUsuńbardzo interesujący początek, czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńO mój Boże...
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawdę cudownie, piszesz bardzo lekko, z chęcią czytałam ten rozdział ciągle się uśmiechając haha:)
Podoba mi się fabuła, jest dosyć oryginalna, chyba nie muszę się spodziewać gangu, narkotyków i wyścigów samochodowych? No, chyba, że Justin ma swoje alter ego i lubi się rozerwać po pracy, zabijając ludzi i wciągając kreski. XD
Nie wiem w sumie, co mogę jeszcze napisać. Rozdział był długi i ciekawy, co zalicza się oczywiście do plusów.
Czekam na kolejny:*
too-easy-love.blogspot.com
Świetny rozdział. Długi, ciekawy. Mam nadzieję, że szybko dodasz nn. ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko 6 komentarzy do następnego. Ludzie komentujcie !!!
OdpowiedzUsuńBo ja już nie mogę się doczekać następnego.
Wspaniałe 💜 tylko musiałaś to tak skończyć ? Teraz nie będę mogła spać xD serio świetne czekam na następny 💕💕💕
OdpowiedzUsuńCóż za zakończenie ;)
OdpowiedzUsuńTeraz jeszcze bardziej nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
Wpisałam się do informowanych :)
- @dreamer_nati
Jesteś niesamowita misia! świetne całe rozpoczęcie, jestem ciekawa co wydarzy się dalej, czekam z niecierpliwością na następny! powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńI kolejny blog do mojej kolekcji dodany :D Jesteś niesamowita! Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. I mam nadzieję, że pojawi się szybko :)
OdpowiedzUsuńwww.collision-fanfiction.blogspot.com
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńbardzo mi się to podoba oczywiście że będę czytać dalej ;* czekam na kolejny z niecierpliwością ;3 @nxd69
Świetny ;-)
OdpowiedzUsuńOjeju ojeju !! Genialne ^^
OdpowiedzUsuńhaha jestem ciekawa po co Justin przyszedł :D
Dawaj rozdział ;3
Cudowny jest, ciekawi mnie dlaczego on przyszedł do jej biura, czekam na kolejny x
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial.i. jeszcze taki dlugi- bardzo dobrze. ;) Dobrze zapowiada sie to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńboski rozdział :)
OdpowiedzUsuńczekam na nn <33
@olusia5692
O fuckkk...zajebisty rozdzial! Justin do niej przyszedl!? Cos czuje ze Caroline mu sie spodobala i na odwrot ;3 po prologu wiem ze Justin nie ma takich dobrych zamiarow.. ale no kurde on jest taki.. pociagajacy!! Chcialabym zeby byli razem ake nie moze jej zranic! Wtedy nie wytrzymam.. super rozdal piszesz tak.. dobrze! Gratuluje!
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwoscia czekam na NN! Chociaz jest juz 20 kom wiec to juz niedlugo! Pozdrawiam :*
Oh, dziękuję za wspaniałe komentarze, naprawde się cieszę, że tyle ich jest :) proponujecie zwiększyć ilość do 25 przy kolejnym? Bo do informowanych wpisało się już więcej! :)
OdpowiedzUsuńNowy rozdział wstawię w piątek, kocham was :*
Rozdział super, fabuła tego blogs mnie bardzo zaciekawiła. Czekam na więcej @arianatorka x
OdpowiedzUsuńCiekaawe opowiadanie
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie nastepny rozdział ?
OdpowiedzUsuńBardzooo fajny rozdział ;3 Nie mogę się doczekać więcej :D Życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńJej rozdział świetny! Długi, nie zanudza, lekko się go czyta. Dobrze się zapowiada. Nie mogę się doczekać następnego. Życzę Ci kochana mnóstwa nowych pomysłów! ♥
OdpowiedzUsuńswietny
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie się zapowiada, ciekawe i tak nie wiadomo co się stanie. Coś czuję że to będzie murowany sukces :) co do rozdziału super opisujesz nastroje i ogl fajnie kreujesz postacie, za to duży plus! fajnie też opisujesz miejsce łatwo sobie wyobrazić i ogl akcja bardzo mi się podoba cóż rozdział odpowiedniej długości super się czyta:) oby tak dalej czekam na następne i życzę dużoo weny czytelników wyświetleń i komentarzy (y) do nn xoxo
OdpowiedzUsuńMiałam wczora nadrobić Twoje ff, ale jakoś nie mogłam się zebrać haha, ale dziś już to zrobiłam iii bardzo mi się podoba fabuła chociaż trochę przypomina mi 50SOG, no ale jestem ciekawa co dalej wymyślisz ;) | @LLWTBBE
OdpowiedzUsuńCo to za fanfiction 5OSOG? Nie czytałam, więc raczej się tym nie sugeruję :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam! :)
Lol, to książka o Greyu
Usuńswietne @BlEBERANDE
OdpowiedzUsuńświetny *--* awww, nie moge doczekać sie nastepnego ! <3
OdpowiedzUsuńSuper, czytam dalej :-D
OdpowiedzUsuń