5.01.2015

One



          Nienawidziłam się śpieszyć. To paradoks, bo prawie zawsze byłam spóźniona na ważne spotkania. Kurcze, muszę chyba zainwestować w głośniejszy budzik, lub zatrudnić sobie niańkę, by przypominała mi o której mam kłaść się do łóżka. Była też trzecia opcja, mianowicie sprowadzenie tu mojej mamy, która jestem pewna, zastąpiłaby wszystko z punktami bonusowymi w postaci śniadania czy coś takiego.
       Mój apartament był naprawdę duży. Miał dwie sypialnie, przestronny salon, dużą łazienkę i sporawą kuchnię. Utrzymany był w kolorach beżu, granatu i brudnej bieli.
       Czym prędzej naciągnęłam na siebie czarne, przezroczyste rajstopy, czarną, rozkloszowaną spódnicę i białą, elegancką bluzkę ze śliskiego materiału, którą wpuściłam. Przeszłam do łazienki, gdzie przed lustrem zrobiłam sobie delikatny makijaż oraz przeczesałam szczotką swoje długie, brązowe włosy.  Nałożyłam błyszczyk na usta a nogi wsunęłam w dość wysokie, czarne buty na koturnie. Przewiesiłam torbę od Gucciego przez ramię, wkładając do niej notatki, które były mi potrzebne na dzisiejsze spotkanie.
        Dobrze, że jestem szefem. Nikt nie może dać mi reprymendy za spóźnienia. No i beze mnie nie zaczną. Moja firma zajmowała się finansami, byliśmy w tym naprawdę dobrzy. Zamknęłam apartament, upewniając się, że wzięłam kartę, która go otwierała.  Skierowałam się do windy i zjechałam na parter, przebierając nerwowo nogami. Miałam 25 minut na dotarcie do biura, gdzie droga stąd do celu zajmowała minimum 40. 
- Witam, panno Braun.
- Proszę szybko podstawić mój samochód na podjazd.
- Oczywiście.
        Recepcjonistka wykonała krótki telefon do boya, który zajmował się tą czynnością i uśmiechnęła się do mnie, skinając głową, co oznaczało, że moja prośba została właśnie wykonana.
- Dziękuję, powinnam zjawić się wieczorem, mam dziś ważne spotkanie. Proszę nikogo nie wpuszczać do mojego apartamentu.
- Zrozumiałam, pani Braun. Powodzenia. – uśmiechnęła się ciepło i wklepała te informacje do swojego komputera. Pewnie zablokowała czytnik kart przy moim pokoju czy coś. Nie wiem, nie znam się na tym.
         Szybkim krokiem wyszłam z hotelu. Młody mężczyzna właśnie podjechał moim samochodem, wyprowadzając go z podziemnego garażu. Wysiadł z gracją, pokazując gestem dłoni, bym wsiadła i oddał mi kluczyki.
- Bezpiecznej podróży, panno Braun.
- Dziękuję. – rzuciłam beznamiętnie, bardzo się śpiesząc.
         Rzuciłam swoją torbę na siedzenie pasażera i z piskiem opon odjechałam spod hotelu, moim białym mercedesem najnowszej klasy. Włączyłam radio, automatycznie przełączając na odtwarzacz CD.  Z głośników usłyszałam niemal natychmiast Boba Marley’a. Miałam nadzieję, że i dzisiaj mnie ta muzyka choć trochę odpręży. To spotkanie to była dla nas naprawdę wielka szansa. Dla mnie i mojej firmy. Chociaż pracowaliśmy na wysokich obrotach, wiedziałam, że stać nas na więcej, a co się z tym wiązało?  Więcej pieniędzy. Choć miałam ich już dużo, nigdy nie gardziłam kolejnymi zerami, apropo kwoty na mojej karcie kredytowej.  Byłam już po prostu przyzwyczajona. Mimo, że od małego marzyłam o swoim dużym domu z jeszcze większym ogrodem, mieszkałam obecnie w jednym z największych hoteli w Beverly Hills. Mój apartament mieścił się na 18 piętrze i miał przeszklone okna. Podobał mi się. Zwłaszcza nocą, ponieważ miałam wtedy widok na większą część miasta.
          Przemierzałam ulicę miasta, stale przekraczając prędkość. Stać mnie było na zapłacenie jakiegokolwiek mandatu, więc w ogóle się tym nie przejmowałam. W końcu zajechałam na parking przed wielkim biurowcem, gdzie była siedziba firmy przedsiębiorcy, z którym miałam dzisiaj spotkanie. Czym prędzej wysiadłam z auta, porwałam swoją torebkę i zamknęłam auto. Dopadłam do drzwi głównych, gdzie czekał na mnie mój menadżer.
- Przepraszam, Scott, naprawdę nie wiem czemu dzisiaj też się spóźniłam.
- Nie szkodzi, Caroline. Ale teraz lepiej się pośpieszmy.  Właśnie powinniśmy zaczynać.
- Jasne. – przytaknęłam mu  i weszłam do środka, gdy otworzył mi wielkie, dwuskrzydłowe, szklane drzwi. – Robi wrażenie. – szepnęłam do niego, widząc wnętrze budynku.
       Wnętrze było biało-niebiesko- złote.  Wszystko lśniło od czystości, było urządzone w nowoczesny sposób, ale bardzo funkcjonalnie i przestronnie. Skierowaliśmy się do recepcji. Za ladą siedziała długonoga blondynka, która swoją pięknością, aż mnie onieśmieliła. Dawno nie miałam tak, by podziwiać urodę jakiejś kobiety.
- W czymś mogę pomóc?
- Byliśmy dzisiaj umówieni na spotkanie z właścicielem tej o to firmy. – uśmiechnął się zalotnie Scott. Jemu ta dziewczyna również się spodobała i aż zrobiło mi się niedobrze, gdy usłyszałam, jak ją kokietował swoim głosem.
- Caroline Braun?
- I jej menadżer Scott McCall. – poraziłam go wzrokiem, a on speszył się i szeroki uśmiech zniknął z jego twarzy. – Tak, pani Caroline Braun.
        Blondynka wykonała telefon, odsuwając się od nas o kilka metrów, podczas gdy ja udzieliłam nagany Scottowi, przypominając mu, że jesteśmy tutaj tylko i wyłącznie w sprawach biznesowych.
- Proszę udać się na 4 piętro i od razu skręcić w prawo. Windy są po lewo. – wskazała dłonią. – Szef na państwa już czeka.
- Dziękujemy. – powiedziałam i ruszyłam w poleconym kierunku, mając nadzieję, że ten niepozorny, niebieskooki brunet idzie za mną.
         Po chwili znajdowaliśmy się już na czwartym piętrze i zgodnie ze wskazówką skręciłam w prawo.  Moim oczom ukazały się duże drzwi, wykonane z białego drewna ze złotymi futrynami. Podobał mi się wystrój tej firmy.  Scott nieśmiało pchnął drzwi i gdy zanurzyliśmy się we wnętrzu pomieszczenia, poczułam się dziwnie spięta. Stał tu ogromny stół, na całej długości jednej ze ścian, dookoła obstawiony wysokimi krzesłami z jasnym obiciem, wisiał też na niej szeroki ekran plazmowy. Na ścianie za nami były drzwi, duże dwie rośliny i automat z wodą. Ściana po mojej prawej, to były tylko okna, duże, bez żadnych zanieczyszczeń. Zatem ściana przede mną była chyba tą najważniejszą, gdzie znajdowało się duże biurko, które dla kontrastu było ciemne i w kształcie litery U. Za nim znajdowało się krzesło z wysokim oparciem, ale było ustawione tyłem do nas. Spojrzałam nerwowo na Scotta, który wzruszył ramionami.
- Witam. – usłyszałam nieco ochrypły, męski głos. W sumie nie wiedziałam skąd dobiega tak dokładnie.  – Panna Caroline Braun, jak mniemam przypuszczać?
         Nagle fotel obrócił się w naszą stronę i ujrzałam nieprzeciętnego wzrostu mężczyznę, z ciemnymi blond włosami, lekko zaczesanymi w tył. Miał na sobie ciemny, granatowy garnitur, białą koszulę i czarny krawat.  Wstał niemal natychmiast i okrążył biurko, zmierzając w moją stronę. Przyznam, że był cholernie przystojny i zorientowałam się, że mam uchylne usta.
- Justin Bieber, prezes firmy Bieber’s Company. Miło mi państwa poznać.  – po raz pierwszy zwrócił się do nas dwojga.
         Ujął moją dłoń i uścisnął lekko, wpatrując się w moje oczy z nienaturalną głębokością. Następnie uścisnął również dłoń Scotta.
- Scott McCall, moja prawa ręka, potocznie menadżer. – powiedziałam, gdy podawał mu dłoń.
- Domyśliłem się. – odparł. – Zapraszam, usiądźmy przy stole i przedyskutujemy to, po co się tutaj dzisiaj spotkaliśmy, czyż nie? – uśmiechnął się, ukazując białe zęby i gestem dłoni wskazał nam stół.
        Scott położył mi dłoń na ramieniu i ruszyliśmy według wskazówki.  Zajęłam miejsce po prawej stronie, tego znajdującego się obok honorowego, Scott usiadł naprzeciwko, a pan Bieber oczywiście pomiędzy nami.  Dopiero teraz spostrzegłam, że przy kilku miejscach na długim stole leżały białe tablety.
- Więc, słucham panno Braun. Jaka jest pani oferta, dla mojej zainteresowanej firmy?
        Znów spojrzał na mnie w taki sposób, że odebrało mi mowę i zamiast zacząć coś mówić to skrępowana przygryzłam wnętrze policzka i siedziałam jak głuchoniema. „Na miłość boską, co się z tobą dzieje?” – próbowała się do mnie dobić moja podświadomość.  Jego niewiarygodna pewność siebie i to jak się prezentował, odbierało mi zdolność normalnego funkcjonowania. 
- Caroline? – Scott wyrwał mnie z moich przemyśleń.
- Ach, tak. – sięgnęłam do swojej torby i wyjęłam notatki oraz teczkę z naszym najnowszym projektem. – Przepraszam, czy możemy otworzyć okno? Strasznie tutaj duszno.
- Oczywiście. – wstał i podszedł do swojego biurka, podnosząc słuchawkę telefonu, do której po chwili zaczął mówić. – Gretto, proszę o obniżenie temperatury w moim biurze, dziękuję.
- Podobno jesteśmy tutaj tylko w sprawach biznesu, moja droga. – szturchnął mnie nogą pod stołem Scott. Skarciłam go spojrzeniem i nim się obejrzałam Justin siedział z powrotem z nami. Z trudem zaczęłam przedstawiać mu propozycję mojej firmy.

~*~

- Potrzebuję czasu na przemyślenie państwa propozycji. Mógłbym odezwać się w najbliższym czasie?
- Oczywiście. Tutaj jest nasza wizytówka. – Scott wręczył mu małą, białą karteczkę z danymi firmy i uścisnęli sobie dłonie.
- Dziękuję za poświęcony mi czas. Nie pożałują państwo. – skierował się w moją stronę, niesamowicie mnie onieśmielając. – Zapewniam. – dodał, całując moją dłoń.
- Do widzenia. – powiedziałam półgłosem i ruszyłam do wyjścia z jego gabinetu.
         Nim się obejrzałam staliśmy już na świeżym powietrzu, które głęboko wciągnęłam do środka i powoli wypuściłam. Przeczesałam dłonią włosy i spojrzałam na mojego menadżera.
- Jak oceniasz spotkanie? Myślisz, że przyjmą naszą propozycję?
- Myślę, że poszło całkiem dobrze.  Pomijając fakt, że zachowywałaś się, całkiem jakby cię tam nie było na początku. Nie wiem co byś zrobiła, gdyby mnie tam nie było i w krytycznym momencie nie przejąłbym pałeczki. – pokręcił głową ze śmiechem.
-  Gdyby cię tam nie było, pewnie bym się nie spóźniła aż tak, bo nikt nie flirtowałby z recepcjonistką. – skwitowałam go i ruszyłam do swojego samochodu.
- Hey! – podniósł głos.
- Do zobaczenia jutro w firmie, Scott. Tym razem będę na czas, by sprawdzić czy nasza Victoria jest jeszcze cała. Uprzedzę twoje oburzenie. Tak, zauważyłam, jak od pewnego czasu do niej startujesz. Ale twoje starania jak na razie nie są zadowalające, prawda?
- Caroline Braun. Nie rozmawiajmy o sprawach prywatnych. Ale dla wyjaśnień Victoria jest dla mnie koleżanką z pracy i nikim więcej.
- To nie zmienia faktu, że chciałbyś to zmienić. Do jutra. – puściłam mu oczko i wsiadłam za kierownicę swojego samochodu. 
        Scott stał jeszcze przez chwilę z dłońmi włożonymi w kieszenie i machnął mi sarkastycznie, na co się zaśmiałam. Włączyłam radio z jakimiś dziwnymi przebojami ostatniego tygodnia i ściszyłam. Analizowałam sobie w głowie całe spotkanie i w sumie nie wiedziałam jak go oceniać. Coś w środku mówiło mi, że firma pana Biebera zgodzi się na współpracę z nami. Myślę, że będzie chciał poszerzyć swoją działalność o branżę finansową, a naprawdę wiele naprawdę dużych firm korzysta z naszych usług i są zadowoleni. A dla nas oznaczałoby to wybicie się w górę no i nie lada wyzwanie. Firma Bieber’s Company jest jedną z największych w okolicy, jak nie największą. Muszę to sprawdzić. Spaliłam buraka, gdy przeanalizowałam swoje zachowanie, gdy wyglądałam jak jakaś nastolatka, nie 23-letnia kobieta w pełni rozumu. Jakby On przewrócił mi w głowie. Okej, był przystojny i to nawet bardzo, ale czasy, gdy podniecałam się przystojnymi facetami minęły. A przynajmniej myślałam tak do dzisiaj. Pierwszy i ostatni raz pozwoliłam sobie, żeby takie coś miało miejsce na spotkaniach biznesowych. Prawdopodobnie, już nigdy go nie zobaczę. Po co zaprzątam sobie głowę takimi głupotami?
        Zajechałam przed wejście hotelu, w którym byłam chwilowo zameldowana i wysiadłam z auta. W mgnieniu oka pojawił się przy mnie boy, któremu oddałam kluczyki, by odstawił mój samochód. Weszłam do środka, unosząc dłoń do recepcjonistki, by odblokowała czytnik kart, przy moim apartamencie, ta uśmiechnęła się w zamian. Ach, ta ich przesadna uprzejmość. Wsiadłam do windy i spędziłam w niej kilka minut, w końcu 18 piętro jest dość wysoko.
       Westchnęłam cicho i przystawiłam kartę do czytnika tuż obok drzwi i ujrzałam zielone światełko, które sygnalizowało, że drzwi są otwarte. Pchnęłam je lekko w przód, a zaraz zamknęłam za sobą nogą. Upuściłam torbę zaraz przy końcu korytarza i zdjęłam buty, rzucając je w kąt, byłam wykończona. Automatycznie skierowałam się do łazienki, która była cała w jasno-beżowych płytkach. Pozbyłam się ubrań i napuściłam wody do wielkiej, białej wanny, stojącej na środku sporej łazienki. Po chwili zanurzyłam się w wodzie i miałam nadzieję, że odpłynie ze mnie całe zmęczenie i dziwne uczucie, które powodowało, że nie czułam się tak zwyczajnie, jak zawsze się czułam.

~*~ 

      Dochodziło już południe, a ja siedziałam za stosem papierkowej roboty. Niespodziewanie jedna z moich pracownic rozchorowała się, więc musiałam sama wypełnić dokumenty za nią, ponieważ były mi na dziś już potrzebne. Czasami się zdarza. Oparłam się o mój nieziemsko wygodny, czarny, skórzany fotel. Biuro było dość duże. Również znajdował się tutaj duży stół, otoczony krzesłami, wielkie okna na jednej ze ścian, wiele obrazów oraz stolik, na którym stał dzbanek z wodą, kilka szklanek i jakieś ciastka.
     Nie spałam tej nocy zbyt dobrze. Budziłam się i nie mogłam ułożyć tak, żeby było mi wygodnie, co było rezultatem tego, że byłam obolała no i niewyspana. Dałam radę zakryć symptomy zmęczenia na mojej twarzy, troszkę mocniejszym niż zwykle makijażem i przyznam, że nawet nieźle mi to wyszło.
     Poluzowałam nieco kołnierzyk od swojej białej, dopasowanej sukienki, kończącej się przed kolanem. Włosy miałam upięte w wysokiego, dokładnego koka, więc nie przeszkadzały mi. Wypuściłam powietrze z płuc i przechyliłam kubek zimnej kawy. Lubiłam taką pić, może i byłam dziwna, ale tak miałam od zawsze. Wstałam od biurka i podeszłam do okna, patrząc w dół. Znajdowałam się na 5 piętrze, więc ludzie nie byli aż tak mali, ale obserwowałam ich. Robiłam to dość często, nie wiem czy była to jakaś forma odprężenia, czy aż tak mi się nudziło. Nagle usłyszałam pukanie do mojego drzwi mojego biura.
- Proszę wejść!
- Panno Braun, ma pani gościa. Niestety nie chciał się przedstawić i bardzo nalega. – spięła usta i bezradnie uniosła ramiona. – Mówiłam to, co pani kazała, że ma pani dużo pracy i nie przyjmuje gości, ale tak bardzo nalegał, że nie potrafiłam mu odmówić.
       Byłam nieco zdezorientowana, ponieważ nigdy wcześniej nie miałam takiej sytuacji. Z jednej strony byłam ciekawa, komu tak bardzo zależy na spotkaniu ze mną, a z drugiej naprawdę nie miałam czasu na nieumówione spotkania. W mojej głowie chwilowo zapanował chaos.
- Wpuść tego tajemniczego osobnika. – westchnęłam zrezygnowana.
- Oczywiście. – Elisabeth opuściła mój gabinet.
      Czekało mnie jeszcze tyle rzeczy do zrobienia i spotkanie z klientem o 16:00. Nie wiedziałam, jak ja to dzisiaj wszystko pogodzę. Westchnęłam, zasiadłam za biurkiem i ukryłam twarz w dłoniach, słysząc, że drzwi się otwierają.
- Proszę się streszczać z tą sprawą niecierpiącą zwłoki, nie mam zbyt wiele wolnego czasu na stratę.
- Miło panią znów widzieć, Caroline.
       Poderwałam się z krzesła i dopiero teraz  zdejmując dłonie ze swojej twarzy, spostrzegłam kto właśnie stoi w moim biurze. Justin Bieber we własnej osobie.
        

___________________________________________
Witam was cieplutko!
W najbliższych dniach otrzymam zwiastun na tego bloga :) Nie mogę się doczekać :3
1. Obserwujcie mnie na tt! @justshakeitbaby 
2. Twittujcie pod #dontliebabyJB
3. Zapraszam na swojego aska!
4. Wpisujcie się do INFORMOWANYCH!!!

5. KOMENTUJCIE kochani.. to bardzo motywuje!
20 komentarzy = kolejny rozdział !!!

39 komentarzy:

  1. Cudny rozdział, jestem bardzo ciekawa w jakiej sprawie przyszedł Justin i czemu nie chcial sie przedstawić, i ze tak bez zapowiedzi i wgl Jezu mam tyle pytań hahah czekam na kolejny i mam nadzieje ze zdobędę tam te odpowiedzi @littlejustiin

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! Oryginalna fabuła i bede czytac! 😊 @stoptock

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział ! Czekam na next ! :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakbym czytala rozdział w książce. Cos innego :3 świetnie. Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha ha świetny. Już mi się podoba. Aww... wyobrażam sobie jak Justin mógł wyglądać przystojnie w garniturze i krawacie. Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny rozdział. Ciekawie się zaczyna. A ta Caroline ma 23 lata a już jest szefem w jednej z najwiekszych firm. Jestem ciekawa co z nimi będzie. Justinem i tą Caroline. Na początek pewnie romansik. Ha ha nie ważne i tak mi się podoba i czekam nn.
    Szybko dodawaj następny bo nie wytrzymam. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawie sie zaczyna XD niemoge sie doczekac następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mój koment jest już dziesiąty! Zatem od następnego rozdziału dzieli już nas tylko 10 komentarzy :p Rozdział świetny - wciąga - świetny pomysł, lekko się czyta i cóż - pozostaje mi tylko czekać na kolejne! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. bardzo interesujący początek, czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  10. O mój Boże...
    Zapowiada się naprawdę cudownie, piszesz bardzo lekko, z chęcią czytałam ten rozdział ciągle się uśmiechając haha:)
    Podoba mi się fabuła, jest dosyć oryginalna, chyba nie muszę się spodziewać gangu, narkotyków i wyścigów samochodowych? No, chyba, że Justin ma swoje alter ego i lubi się rozerwać po pracy, zabijając ludzi i wciągając kreski. XD
    Nie wiem w sumie, co mogę jeszcze napisać. Rozdział był długi i ciekawy, co zalicza się oczywiście do plusów.
    Czekam na kolejny:*
    too-easy-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział. Długi, ciekawy. Mam nadzieję, że szybko dodasz nn. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeszcze tylko 6 komentarzy do następnego. Ludzie komentujcie !!!
    Bo ja już nie mogę się doczekać następnego.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniałe 💜 tylko musiałaś to tak skończyć ? Teraz nie będę mogła spać xD serio świetne czekam na następny 💕💕💕

    OdpowiedzUsuń
  14. Cóż za zakończenie ;)
    Teraz jeszcze bardziej nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
    Wpisałam się do informowanych :)
    - @dreamer_nati

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesteś niesamowita misia! świetne całe rozpoczęcie, jestem ciekawa co wydarzy się dalej, czekam z niecierpliwością na następny! powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. I kolejny blog do mojej kolekcji dodany :D Jesteś niesamowita! Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. I mam nadzieję, że pojawi się szybko :)


    www.collision-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział <3
    bardzo mi się to podoba oczywiście że będę czytać dalej ;* czekam na kolejny z niecierpliwością ;3 @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  18. Ojeju ojeju !! Genialne ^^
    haha jestem ciekawa po co Justin przyszedł :D
    Dawaj rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowny jest, ciekawi mnie dlaczego on przyszedł do jej biura, czekam na kolejny x

    OdpowiedzUsuń
  20. Super rozdzial.i. jeszcze taki dlugi- bardzo dobrze. ;) Dobrze zapowiada sie to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  21. boski rozdział :)
    czekam na nn <33
    @olusia5692

    OdpowiedzUsuń
  22. O fuckkk...zajebisty rozdzial! Justin do niej przyszedl!? Cos czuje ze Caroline mu sie spodobala i na odwrot ;3 po prologu wiem ze Justin nie ma takich dobrych zamiarow.. ale no kurde on jest taki.. pociagajacy!! Chcialabym zeby byli razem ake nie moze jej zranic! Wtedy nie wytrzymam.. super rozdal piszesz tak.. dobrze! Gratuluje!
    Z niecierpliwoscia czekam na NN! Chociaz jest juz 20 kom wiec to juz niedlugo! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Oh, dziękuję za wspaniałe komentarze, naprawde się cieszę, że tyle ich jest :) proponujecie zwiększyć ilość do 25 przy kolejnym? Bo do informowanych wpisało się już więcej! :)

    Nowy rozdział wstawię w piątek, kocham was :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Rozdział super, fabuła tego blogs mnie bardzo zaciekawiła. Czekam na więcej @arianatorka x

    OdpowiedzUsuń
  25. Ciekaawe opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  26. Kiedy bedzie nastepny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzooo fajny rozdział ;3 Nie mogę się doczekać więcej :D Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Jej rozdział świetny! Długi, nie zanudza, lekko się go czyta. Dobrze się zapowiada. Nie mogę się doczekać następnego. Życzę Ci kochana mnóstwa nowych pomysłów! ♥

    OdpowiedzUsuń
  29. bardzo fajnie się zapowiada, ciekawe i tak nie wiadomo co się stanie. Coś czuję że to będzie murowany sukces :) co do rozdziału super opisujesz nastroje i ogl fajnie kreujesz postacie, za to duży plus! fajnie też opisujesz miejsce łatwo sobie wyobrazić i ogl akcja bardzo mi się podoba cóż rozdział odpowiedniej długości super się czyta:) oby tak dalej czekam na następne i życzę dużoo weny czytelników wyświetleń i komentarzy (y) do nn xoxo

    OdpowiedzUsuń
  30. Miałam wczora nadrobić Twoje ff, ale jakoś nie mogłam się zebrać haha, ale dziś już to zrobiłam iii bardzo mi się podoba fabuła chociaż trochę przypomina mi 50SOG, no ale jestem ciekawa co dalej wymyślisz ;) | @LLWTBBE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to za fanfiction 5OSOG? Nie czytałam, więc raczej się tym nie sugeruję :)
      Dziękuję i pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Lol, to książka o Greyu

      Usuń
  31. świetny *--* awww, nie moge doczekać sie nastepnego ! <3

    OdpowiedzUsuń