"- To absurd, nie możliwe. - powtarzał Justin, przeczesując włosy.
Kim była ta kobieta, że on tak zareagował? Poprawka. Kim była dla niego?
- Pani Braun. - inspektor Stevens skinął głową w geście powitania. - Mogę zadać kilka niezbędnych pytań?"
Caroline:
Usiadłam na jednej z sof, zaś inspektor usiadł naprzeciwko mnie. Dzielił nas mały, drewniany stolik. Justin nadal niespokojnie kręcił się i chodził w tą i z powrotem. Dlaczego to tak bardzo go poruszyło? Przygryzłam wnętrze policzka i kurczowo objęłam się ramionami. Czułam się tak cholernie samotna, bezbronna. Znów zbierało mi się na płacz.
- Co pani robiła wczorajszego wieczoru?
Spojrzałam na niego pustym wzrokiem. Serio? Serio się mnie o to spytał? No cóż, chyba tak wyglądają przesłuchania, muszą spytać o wszystko dla czystych formalności. Muszę odpowiadać.
- Ostatnie co pamiętam to to, że byłam w klubie z moim przyja..ze Scottem McCallem. - jakoś przeszło mi to przez gardło z lekką trudnością.
- Dlaczego panią tam zabrał?
- Po prostu zabrał mnie na imprezę, lubimy ze znajomymi wychodzić do klubów, więc zgodziłam się. - wzruszyłam ramionami.
- Rozumiem, oczywiście. - odchrząknął. - Jak się tam państwo dostali?
- Przyjechał po mnie swoim samochodem.
~flashback~
Przygotowana, czekałam na Scotta w salonie, swoim salonie. W sumie straciłam już ochotę na imprezę. Gdy zgadzałam się na nią, miałam chęć się rozerwać i na chwilę o tym wszystkim zapomnieć, ale jakoś odpłynęło. Od zawsze, tym co mnie odprężało i odciągał od rzeczywistości, była praca. Nie wiem dlaczego po prostu nie usiądę i nie zasypię się papierkową robotą. Mam jej sporo, przez moją ostatnią trzydniową nieobecność w firmie. No i tu kolejny minus znajomości z Justinem. Zaniedbuję swoją pracę, ale koniec z tym.
Podskoczyłam na łóżku, gdy usłyszałam pukanie do drzwi mojego apartamentu. Co mi szkodzi w sumie? Napije się i wyluzuje, a Scottowi zawsze mogę się wygadać. Nie, zaraz. Nie mogę mu powiedzieć o Justinie, nie może nic wiedzieć. Dobrze, że po alkoholu nie jestem rozmowna.
Podeszłam powoli do drzwi i uchyliłam je. Z twarzy mojego przyjaciela zniknął uśmiech i pojawiło się zdziwienie. Objął mnie całą wzrokiem. Założyłam na siebie krótką, czarną sukienkę, rozkloszowaną od pasa w dół a do tego jasne, kremowe szpilki. Włosy wyprostowałam i nałożyłam dość mocny makijaż.
- Wow, Care, wyglądasz.. - urwał. - Niesamowicie. - uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie w policzek.
- Dziękuję, ty też niczego sobie. - uśmiechnęłam się nieśmiało. Scott założył ciemne jeansy i czarną koszulę.
Zamykając drzwi, ciągle czułam na sobie jego wzrok. Poczułam w środku, że ten wieczór będzie w pewien sposób dziwny i to wcale nie było pozytywne odczucie. McCall położył dłoń na dole moich pleców, obejmując mnie w ten sposób i ruszyliśmy do windy.
~the end of flashback~
Założyłam nogę na nogę, czując się skrępowana. To wcale nie było fajne, opowiadać o tym wczorajszym wieczorze, wiedząc, że od pewnego momentu masz czarną dziurę, bo koleś, o którym myślałaś, że jest twoim przyjacielem, naćpał cię czymś i chciał zgwałcić.
Dlaczego zawsze to ja do cholery mam takie "szczęście"? Byłam w tak głębokim szoku, że chciało mi się płakać, co więcej, wcale nie zamierzałam się hamować. Miałam do tego pewne prawo.
Spojrzałam w prawo, na Justina, który wydawał się być w innym świecie. Wyglądał na totalnie zszokowanego tą informacją o tej całej Ellen. Swoją drogą, dlaczego i jakim cudem jej odciski palców są na tym pieprzonym liście, który dostałam?
- Więc ostatnie co pani pamięta to to, że była pani w klubie z panem McCallem i pili państwo alkohol?
- Tak, tańczyliśmy i śmialiśmy się. - dodałam. - Panie inspektorze, co z nim?
Dlaczego mnie to interesowało? Przecież ten kutas powinien gnić w więzieniu. Stevens spojrzał w stronę Justina i westchnął cicho. Justin przymknął oczy i niemal niedostrzegalnie pokręcił głową. Serce zabiło mi szybciej.
- Zostały podjęte odpowiednie kroki wobec pana McCalla, proszę się nie martwić.
- Co mu zrobiłeś? - wypaliłam i wstałam podchodząc do Justina.
Byłam pewna, że coś się stało, ponieważ on sam powiedział mi, że był tam i mnie przywiózł do siebie. Nie wiedziałam do czego Justin był zdolny i właśnie to mnie przerażało. Miałam nadzieję, że opamiętał się w porę, nim było za późno.
Spojrzał na mnie pustym wzrokiem, złapał za rękę i wrócił ze mną z powrotem na sofę.
- Zadałam pytanie. - czy on ignorował mnie specjalnie? - Panie Stevens, co jest ze Scottem? - zwróciłam się do inspektora, wyrywając rękę z dłoni Justina.
- Pan McCall jest w szpitalu, pilnuje go dwóch policjantów. Po regeneracji, zostanie przewieziony do aresztu, gdzie pozostanie do czasu procesu.
Co mu jest? Co mu zrobił? Czy ma kłopoty? Tyle pytań pojawiło się w mojej głowie, tyle obaw i lęków. Cholera, tego było już za wiele. Wszystko przeze mnie. Justin był w to wplątany przeze mnie. Gdyby mnie nie poznał. Sama dałabym sobie z tym radę, a nie wszyscy robili wszystko za mnie. Nie.
- Chcę jechać do domu.
- Panno Braun, ostatnie pytanie. - spojrzał proszącym wzrokiem na mnie. Ścisnęłam usta, kiwając przy tym głową. - Czy Scott McCall kiedykolwiek zachowywał się niestosowanie wobec pani? Chodzi o naruszenie pani prywatności i przestrzeni osobistej.
- Pocałował mnie kiedyś na imprezie. Ale oboje byliśmy pod wpływem alkoholu. - dlaczego ja usprawiedliwiałam tego dupka?
Inspektor zapisał coś w tych swoich notatkach i wstał niezgrabnie.
- Będę się z państwem kontaktował na bieżąco. Panie Bieber. - podał mu dłoń. - Panno Braun.
Skinął głową i opuścił dom Justina. Sięgnęłam po swoją torebkę i czym prędzej również skierowałam się do wyjścia. Chwilę czekałam na windę, a w tym czasie Justin zdążył mnie dogonić.
- Odwiozę cię.
- Nie potrzebuję twojej litości, okej? Sama sobie poradzę. - mówiłam przez łzy. To wszystko zaczynało mnie przerastać.
- To nie była prośba, Caroline, nie dyskutuj ze mną.
Nawet nie obejrzałam się, gdy siedziałam w jego samochodzie. Justin prowadził bardzo szybko, był wściekły.
Justin:
Jak kurwa do tego doszło? Dlaczego do cholery Ellen wysłała jej ten list? Przecież nie taka była umowa, nie tak miało to wszystko wyglądać! Dlaczego nie mogę raz na zawsze zamknąć tego czarnego rozdziału w moim życiu, którego najbardziej żałuję? Zaciskałem dłonie na kierownicy coraz mocniej, chciałem zniknąć. Oderwać sie od tego wszystkiego raz na zawsze.
Zatrzymałem się przed jej hotelem i wypuściłem powietrze z płuc.
- Przyjadę do ciebie wieczorem. Mam coś do załatwienia.
- Nie chcę żebyś do mnie przyjeżdżał. Nie chcę cię w to wszystko wciągać, nie rozumiesz? - szepnęła, nie dziwiło mnie to, że znów płacze.
- Ja już w tym jestem. Trochę za późno podjęłaś decyzję.
Patrzyłem przed siebie, po prostu nie potrafiłem spojrzeć jej w oczy. Tak wstyd mi było. Za to wszystko, za to na jakie rzeczy się zgodziłem i jak bardzo nieodpowiedzialny jestem. Zakląłem w myśli i odblokowałem drzwi mojego czarnego BMW. Czekałem, aż Caroline wysiądzie i choć bolało mnie serce, nie mogłem inaczej się zachowywać. To wszystko stało się przeze mnie. Musiałem ją jakoś od siebie odsunąć. Muszę.
Po krótkiej chwili dziewczyna wysiadła z auta, trzaskając drzwiami. Krzyknąłem głośno, przeklinając ten dzień.
~*~
Wyszedłem z windy i skierowałem się w lewo . Przeszedłem przez dwuskrzydłowe szklane drzwi, pchając je w przód. Już z daleka zauważyłem dwóch policjantów, stojących przy drzwiach. Wypuściłem nadmiar powietrza i przymknąłem powieki. Podszedłem bliżej. Drzwi były niemal otwarte. Chcąc wejść na salę, jeden z nich wystawił rękę, która uderzyła mnie w klatkę piersiową, zatrzymując mnie.
- Zakaz wejścia, przykro mi.
- Musicie mnie wpuścić. - na pewno wiedzieli, że ja mu to zrobiłem. - Wolelibyście uniknąć wizyty inspektora Stevensa, prawda?
- Właśnie od niego otrzymaliśmy ten rozkaz. Przykro nam, panie Bieber.
Przeczesałem dłonią włosy. Musiałem się do niego dostać i dowiedzieć się, czy ma coś wspólnego z Ellen, ja musiałem to wiedzieć. Od tego zależało więcej, niż mi się zdawało. Co ja mogłem zrobić?
Podszedłem do okna tuż obok, widząc, że ten dupek podnosi się z łóżka. Wyglądał gorzej niż źle. Nieźle go urządziłem. Zadrżałem wewnątrz, zdając sobie z tego sprawę. Nasze spojrzenia spotkały się, a na jego twarzy pojawił się kpiący uśmieszek. Od razy zagotowało się we mnie i miałem ochotę mu poprawić. Gestem dłoni, jakby przywołał mnie do siebie. Stanął na nogi i zmierzył w kierunku drzwi. Ponownie wróciłem na miejsce i stanąłem tuż przed policjantami, którzy mierzyli mnie wzrokiem.
Nagle drzwi całkowicie otworzyły się, a metr ode mnie stał McCall. Jego twarz była niemal cała purpurowa, pokryta licznymi opatrunkami. Zaśmiałem się pod nosem. W tym momencie szok zniknął i byłem z siebie dumny, a raczej z tego co mu zrobiłem.
- Bieber, przyszedłeś mnie odwiedzić? - zakpił.
- Wiem od kogo miałeś ten list, który ty podrzuciłeś Caroline.
- Jesteś taki sprytny i przyznam, że masz całkiem mocne uderzenie. - uniósł kciuka.
Wyrwałem do przodu, chcąc mu przywalić, ale niestety zatrzymał mnie ten wygadany policjant. Cholera, miałem ochotę go zabić. Ponownie się zaśmiał.
- Tobie dała bez przymusu, prawda? - skrzyżował dłonie na klatce.
- Stul pysk, McCall. Dobrze ci radzę.
- Zresztą nie tylko ona. - jakby zanucił.
Rozszerzyłem oczy, a moje serce jakby na chwilę się zatrzymało, tak jak i oddech. Odwróciłem się przodem do niego i ponownie spojrzałem mu w oczy. Na jego twarzy widziałem pewność siebie. Wiedział, że ma przewagę nade mną, czuł, że wygrał.
- Wiem o twojej umowie z Ellen. Jesteś zerem, Bieber, nigdy bym nie pomyślał, że można upaść tak nisko. - oparł się o framugę drzwi. - Wiem, że Ellen nosi twojego dzieciaka w brzuchu. Swoją drogą do porodu zostały jakieś dwa miesiące.
Poczułem, jakby moje nogi były z waty. Byłem skończony. To był koniec, bo wszystko wyszło na jaw. Nie miałem pojęcia co teraz się stanie, jak to wszystko się potoczy. Wiedziałem tylko jedno, że muszę stąd wyjść.
~*~
Byłem cały przemoczony. Zostawiłem swój samochód pod szpitalem i na piechotę dotarłem do jednorodzinnego domku, co zajęło mi około dwóch godzin. Dochodziła druga w nocy, gdy zadzwoniłem dwukrotnie dzwonkiem do drzwi. Serce waliło mi jak oszalałe.
- Przykładny tatuś. - usłyszałem z jej ust.
- Ty pieprzona.. - urwałem. Wyglądała zupełnie inaczej, niż wtedy, gdy widziałem ją po raz ostatni. Jej brzuch...był taki...duży...
~flashback~
Zadzwoniłem dzwonkiem do jej drzwi. Ostatnio coraz częściej się spotkaliśmy. Podobała mi się ta brunetka. Miło spędzało mi się z nią czas, a poza tym lubiłem się z nią pieprzyć. Dziewczyna wiedziała czego chce i nigdy nie musiałem jej nic mówić. Czyż nie idealnie?
Otworzyła mi drzwi, a ja od razu przywarłem do je ust. Zamknąłem za sobą drzwi, przypierając ją do ściany. Zsunęła ze mnie skórzaną kurtkę i wsunęła mi język do ust. Zdjąłem z niej bluzkę i podniosłem do góry spódnicę, którą na sobie miała. Przycisnąłem ją mocniej, by poczuła na swoim udzie mojego nabrzmiałego penisa.
- Justin.. - jęknęła.
Nie zwracałem na to uwagi, chciałem już się w niej zanurzyć. Zacząłem łapczywiej ją całować i dotykać jej dużych piersi.
- Justin..
Nie przestawałem. Zostawiałem mokre pocałunki na jej sutkach i ścisnąłem jej pośladek. Rozsunąłem swoje spodnie.
- Justin! - krzyknęła.
- Co jest do cholery?!
Spuściła głowę w dół, a ja chciałem iść dalej. Cholera, byłem podniecony. Ellen nigdy tak nie robiła, nigdy nie kazała mi przestać. Coś musiało się stać.
- Jestem w ciąży Justin, będziesz ojcem.
Odsunąłem się od niej nieznacznie i zaśmiałem, nie wierząc w to co powiedziała.
- Żartujesz sobie kurwa ze mnie? - zakpiłem, zasuwając spodnie.
Ellen otarła łzę, która spłynęła po jej policzku i wypchnęła mnie za drzwi, zamykając mi je przed nosem.
~the end of flashback~
______________________________________
Ale sie dzieje ;o Justin ojcem ? On musi być z Caroline! :* czekam na nn ♥ + rozdział jak zwykle cudowny ♥
OdpowiedzUsuńWow, wow, wow ;ooo
OdpowiedzUsuńTo mnie zaskoczyłaś...
Ciekawe co będzie dalej.. Już nie mogę się doczekać nn.. <3
Świetny rozdział! ;*
Wspaniały ! Czekam na next ! :)
OdpowiedzUsuńwooah, wszystko wszystkim ale Justin ojcem ? wow !
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Świetny
OdpowiedzUsuńWooow ale sie wyrabia,on ojcem co :o mega rozdzial, nie wiem co mam myslec tyle tego ciekawe jak to sie potoczy ;) czekam z niecierpliwoscia na kolejny,tak bardzo gk chce najlepiej juz hihi :33 @nxd69
OdpowiedzUsuńO cholera to żeś dowaliła! Tego się zupełnie nie spodziewałam!!!!
OdpowiedzUsuńNo nie! Myślałam, że to chodzi o jakieś interesy, że Justin wisi kasę, cokolwiek, ale oczywiście musiałaś zaskoczyć i pokazać na co Cię stać :o Dziecko? Poważnie?! I to już przed ciążą? Nie no nie wierzę. A co teraz będzie ze Scottem? Czekam zniecierpliwiona na kolejny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńhttp://collision-fanfiction.blogspot.com/
Proszę o głosy: http://sonda.hanzo.pl/sondy,241637,P804.html
Wow to mnie, zaskoczylas @arianatorka
OdpowiedzUsuńMusiałem ją jakoś od siebie odsunąć. Muszę :'(
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
Wow z tym dzieckiem mnie zaskoczyłaś. Nie spodziewałam się tego !!! Rozdział boski jak zawsze :) Czekam z niecierpliwością na następny <33
OdpowiedzUsuń@olusia5692
O kurwa!!! Przepraszam za słownictwo, ale aż mnie zatkało. Jestem ciekawa jak zareaguje Caroline jak się dowie. Swoją drogą to współczuję jej. Najpierw akcja ze Scottem, a teraz to dziecko.
OdpowiedzUsuńBoski rozdział.
Wow dzieje się dzieje :) boski :)
OdpowiedzUsuńGenialny czekam na następny ����
OdpowiedzUsuńOmfg dlaczego w takim momencie xd nie mogę się doczekać kolejnego genialnego rozdziału / @Vejtaszewska
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak to sie dalej potoczy !
OdpowiedzUsuńWooow ale sie dzieje! Czekam na next
OdpowiedzUsuńAlbo mi sie cos popsuło albo jest czerwone tło przez co nie noge przeczytac rozdziału bo tak razi w oczy , a czytam na tele , dało by sie cos z tym zrobić ? ;)
OdpowiedzUsuńSpróbuję, gdy będę na komputerze, na razie chyba jestes zmuszona na komputer.. :c
UsuńDzięki ;)
UsuńRozdział jest cudowny !
OdpowiedzUsuńNie rozumiem dlaczego Caroline zaczeła płakać.. Justin przecież sam się w to wszystko wplątał i nie dlatego, że musiałam. On chciał. Bronił jej ponieważ chciał tego i nie mógł dopuścić do tego by coś jej się stało.
Jak to jest możeliwe, że on będzie ojcem?! Proszę pana tak się nie robi ! Czy to dziecko nie może być kogoś innego? Proszę !!
Czekam na nn :)
Pozdrawiam !
serio Justin ojcem?! nie wiedziałam ze jego przeszłość jest aż taka.. dziwna?
OdpowiedzUsuńO rany ale się porobiło... Nie mogę się doczekać następnego! <3!
OdpowiedzUsuńGenialny!!!
OdpowiedzUsuńjejku, jestem megaa ciekawa co dalej ♥
OdpowiedzUsuńTo nie może być tak. Justin nie może być ojcem. On ma być z Caroline!!
OdpowiedzUsuńPewnie ta Ellen go oszukuje i on wcale nie jest ojcem. Szkoda mi Caroline jak sie o tym dowie. Tak mi jej szkoda. Mam nadzieję ze Justin przejrzy na oczy i ogarnie troche swoje życie. A co do rozdziału jest na prawdę Super :)
Dawno mnie tutaj nie było, ale już wracam:)
OdpowiedzUsuńCo się stało? Jeny...
Nawet nie wiem, co mam napisać, to dziwne hahah. Rozdział cudowny, z resztą jak inne. Scott to dupek. Trochę mi go szkoda, bo Justin nie musiał go aż tak bić, ale w sumie należało mu się...
Ellen.. No, zapowiada się ciekawie. Justin tatusiem, jeny...
Czekam na kolejny i życzę duuuużoooo weny:***
Zapraszam również do siebie na nowy rozdział:)
too-easy-love.blogspot.com
Justin ojcem?! Wow 😲
OdpowiedzUsuńświetny blog! <3
OdpowiedzUsuńhttp://art-of-killing.blogspot.com/ zapraszam na moje nowe ff z Justinem Bieberem:)