13.03.2015

Fourteen

OSTATNIO:
"  Natychmiast zmierzyłem w kierunku z którego dochodził, mianowicie toalety. Wpadłem do męskiej i nie mogłem uwierzyć własnym oczom.
- Masz trzy sekundy, żeby zdjąć z niej te łapy. - warknąłem, czując, że moje hamulce zniknęły. "




Justin:
       Moje myślenie się zatrzymało, a pięści się zacisnęły. Pieprzone trzy sekundy minęły szybciej niż mi się zdawało. Zdjąłem jego łapy z drobnego ciała Caroline i odsunąłem ją, obkręcając tak, że stała za mną. Złapałem go za kołnierzyk koszuli i docisnąłem do ściany. 
- Pieprzony sukinsynie! - krzyknąłem, mając twarz kilka milimetrów od jego. Tryskała ze mnie złość i gniew. 
        Nie hamując się ani trochę uderzyłem go pięścią w lewy policzek, a jego ciało przekrzywiło się i upadł na ziemię. Znów go uniosłem i wycelowałem w to samo miejsce, dwa razy mocniej. Scott osunął się ponownie na ziemię, a ja zupełnie jak poprzednim razem, podniosłem go za koszulę i wyprostowałem przy ścianie. Moja pięść powędrowała na jego brzuch, uderzając mocno. Z jego ust zaczęła wypływać krew. Niespodziewanie oddał mi w twarz, czym podniósł poziom mojej złości do maximum, niemal go przekraczając. Uderzyłem go w drugi policzek i podciąłem nogi, by upadł. Tak też się stało. Usiadłem na nim okrakiem i zacząłem okładać go pięściami. Nie mogłem przestać, uderzałem już po chwili na oślep, byleby sobie ulżyć. Jego twarz była cała w siniakach, z przecięć sączyła się krew. Jego lewe oko było tak spuchnięte, że nie mogłem już dostrzec gałki ocznej. 
- Zostaw go! - usłyszałem cichutki głosik. - Justin, bo go zabijesz! 
         Te słowa podziałały na mnie jak zimny prysznic. Jak dobrze, że mnie powstrzymała. Przestałem okładać go pięściami i podniosłem się z tej kupy gówna. Splunąłem, słysząc jego cichy jęk. Nie interesowało mnie czy jeszcze oddycha. Zwróciłem wzrok w kierunku Caroline. Nie stała już przy ścianie, jak chwilę temu, lecz siedziała na zimnej posadzce, opierając się o nią tylko plecami. Miała zamknięte oczy i wyglądała jakby była..martwa.
         Zmniejszyłem dzielący nas dystans do zera i kucnąłem przy niej. 
- Skarbie, otwórz oczy. - powiedziałem szeptem. Chwyciłem ją za policzek i uniosłem nieco jej twarz do góry. Co ten sukinsyn jej zrobił?! - Malutka..
         Zacisnąłem zęby i miałem ochotę skopać go po raz kolejny. Caroline uchyliła nieco swoje powieki, ale oczy jej uciekały, nie była w stanie nawet na mnie spojrzeć. Moja mała.. Ująłem ją w ramiona, podkładając jedną rękę pod jej kolana a drugą objąłem jej plecy. Była tak lekka, że praktycznie nie poczułem żadnego ciężaru na rękach.
        Wyszedłem z łazienki, przedzierając się przez tańczących ludzi z półprzytomną Caroline. Czułem się gorzej niż źle. Jak mogłem pozwolić, by taka sytuacja miała miejsce? Byłem tak cholernie wściekły, że najchętniej rozpieprzyłbym wszystkich wokoło, włącznie z samym sobą. Czułem się winny. A ona? Nie powiedziała mi, że ktoś jej grozi, nie powiedziała mi nic. Bała się, nie ufała mi? Chciała zagrać taką samodzielną i odważną? Świetnie, co za idiotka! Cholera jasna, jak można być tak nieodpowiedzialnym?!
         Ułożyłem ją na tylnych siedzeniach i sam zasiadłem za kierownicą. Z piskiem opon ruszyłem z parkingu przed tym pieprzonym klubem i o mało nie spowodowałem kilku wypadków po drodze do mojego domu. Nie interesowało mnie, co stało się z tamtym kretynem. Miałem nadzieję, że zdycha. 
         Zaparkowałem w podziemnym garażu i wyszedłem, trzaskając drzwiami. Ująłem dziewczynę tak jak wcześniej i zmierzyłem w kierunku windy. Wcisnąłem jakoś pierwsze piętro i po chwili drzwi otworzyły się przede mną. Travis, stojący przy drzwiach wejściowych zerwał się na równe nogi w moją stronę i otworzył drzwi na roścież. 
- Panie Bieber. - powiedział z niemałym szokiem w głosie, zresztą na jego twarzy widziałem naprawdę duże zakłopotanie. 
- Zadzwoń po doktora Bradleya i inspektora Stevensa, natychmiast. 
        Rzuciłem polecenie, mijając go szybkim krokiem. Przeszedłem przez salon, kierując się na prawą stronę. Pokonałem schody, prowadzące na drugie piętro i zmierzyłem w stronę mojej sypialni. Otworzyłem drzwi nogą i za chwilę zrobiłem to po raz kolejny, znajdując się w łazience. Udało mi się powoli rozebrać moją małą, która coś majaczyła. Jej mowa była niezrozumiała, a jej ciało wspierało się niezgrabnie na moich ramionach. Była bez sił i bez życia. Gdybym ją puścił, opadłaby bezwładnie na podłogę. Usadziłem ją w wannie i związałem włosy w gumkę, którą miała na ręku. Odkręciłem kran i ustawiłem temperaturę wody na dość ciepłą, ale nie nadto, by jej nie poparzyć. Po chwili obserwowania jej pięknego ciała, zwilżyłem je za pomocą gąbki, a następnie napuściłem sobie na dłoń trochę kokosowego żelu pod prysznic i zacząłem pienić jej ciało. Delikatnie wmasowywałem ciecz w jej drobniutkie i kruche kończyny. Przelotnie się uśmiechała, a na mojej twarzy panowała powaga, zaś w środku ogromny smutek. Czułem się, jakbym to ja sprawił, że Caroline znajdowała się w takim stanie a nie w innym. Oddałbym tyle, by cofnąć czas.. Gdybym tylko był tam nieco wcześniej, nigdy sobie tego nie wybaczę. Moja mała cierpi i ja mam w tym udział. 


Caroline:
          Obudziłam się, powoli podnosząc powieki. Ziewnęłam niezgrabnie i uniosłam lekko na łokciach i rozejrzałam się wokoło. Nie byłam u siebie. Nie pamiętałam, jak znalazłam się tutaj, gdzie teraz jestem. Nie wiedziałam co się ze mną działo przez ostatni czas i nie miałam zielonego pojęcia dlaczego jestem w męskiej koszulce, bez stanika i bez spodni. Kurwa! CO jest grane?!
- Obudziła się i jest tak, jak pan mówił. - usłyszałam głos po drugiej stronie pokoju. Ogólnie było tutaj ciemno, była noc, ponieważ na zewnątrz widoczny był księżyc. 
- Justin?! Dlaczego..? - urwałam.
- Dziękuję doktorze Bradley, jestem pana dłużnikiem. - rozłączył się i wstał z fotela.
          Ruszył w moim kierunku i po chwili siedział obok mnie, na skraju łóżka. Patrzył w okno a ja nerwowo przygryzłam wnętrze policzka. Siedziałam w jego koszulce, spałam w jego łóżku.. Jak do cholery do tego wszystkiego doszło? Próbowałam sobie przypomnieć ostatnie co zapamiętałam. Po chwili wysiłku, ostatnie wspomnienie do mnie powróciło. Byłam w klubie ze Scottem! Pewnie przedawkowałam alkohol i Justin tam był. Znów mnie "uratował"? Pieprzenie.
- Powiesz mi co się stało?  
          Mężczyzna zaśmiał się  i pokręcił głową. Przeniósł na mnie wzrok i po raz pierwszy nasze spojrzenia się skrzyżowały. W jego oczach widoczny był bardziej smutek.
- Scott zabrał cię do klubu i podał Ci pigułkę gwałtu. 
           Co? Nie, nie możliwe. Kłamstwo, pieprzone kłamstwo. Nigdy w to nie uwierzę. Nie dam się nabrać. Mój kochany Scotty? Scotty, który pracuje ze mną od tylu lat, nie zrobiłby mi tego, bo traktował mnie jak siostrę. Przecież jest moim przyjacielem. Ogarnij się, dziewczyno, komu ty wierzysz? Komuś, kto miał więcej dziewczyn niż ty par butów, czy komuś, kogo znasz kilka dobrych lat i kto nigdy cię nie zawiódł?
- Nie wierzę. - powiedziałam twardo.
- Travis was zlokalizował i od razu pojechałem do tego klubu. Wpadłem tam, ale nie mogłem Cię znaleźć. Na szczęście usłyszałem twój głos, gdy wołałaś cicho o pomoc i pobiegłem w kierunku męskiej łazienki.. Wtedy zobaczyłem, jak... - urwał i poderwał się z miejsca. - Zabrałem cię do domu, wykąpałem, przebrałem i położyłem spać. Byłaś na wpół żywa. Wezwałem lekarza, który zrobił test na wykrycie narkotyków. 
           W moich oczach mimowolnie zebrały się łzy. Słuchanie tego, było jednym z gorszych momentów w moim życiu. Cholera, jak to boli. Dlaczego coś w środku mówi, że to prawda? To wszystko co mówi Justin? Jakim do cholery prawem..?
- Dlaczego nie powiedziałaś, że ktoś ci grozi? - spytał groźnie.
           Nie byłam w stanie odpowiedzieć. Odwróciłam wzrok, a po chwili poderwałam się z łóżka, nawet nie zorientowałam się, że mam na sobie tylko majtki i T-shirt Justina. 
- Hej, Care, co robisz? - ruszył w moją stronę.
- Muszę znaleźć tego dupka, muszę pokazać mu, że.. Muszę zrobić coś...
           Nie dokończyłam zdania, wybuchając płaczem. Justin przyciągnął mnie do siebie, tuląc uspokajająco. Wcisnęłam twarz w jego pierś, zaciągając się jego cudownym zapachem, którego tak mi brakowało. Nie szczędziłam łez. Nie mogłam się opanować.
- Moja mała.. - szeptał, całując mnie w głowę.
           Płakałam do tej chwili, jak nie miałam już czym. Miałam wrażenie, że wypłakałam już po prostu wszystko, ponieważ nie wiem ile tak staliśmy. Może minutę, a może czterdzieści? Objęłam go mocniej ramionami i westchnęłam cicho. Po chwili chłopak odsunął mnie od siebie nieznacznie, by spojrzeć mi w oczy. Nie była to niewinność i pewność siebie, jak niemal zawsze, a raczej ból i bezczynność. 
- Przepraszam, że na to pozwoliłem. - szepnął. - Obiecuję, że nigdy więcej nie pozwolę byś cierpiała. 
         Odepchnęłam go od siebie po dłuższej chwili wpatrywania się w jego zniewalające, czekoladowe tęczówki. Nie mogłam mu ulec! Przecież to Justin, który również mnie wykorzystał. Nie bądź głupia, Care. Nie można nikomu ufać.
 - Nie odsuwaj mnie od siebie, moja mała. Czas bez ciebie , jest bez znaczenia. - podszedł do mnie i położył dłoń na ramieniu, ponownie ustawiając się przodem do mnie. - Proszę, Caroline, ja zrobię wszystko, by udowodnić ci, że możesz mi ufać, bo ja..
          Przerwał, by przełknąć ślinę i w tym momencie ktoś zapukał do drzwi. 
- Panie Bieber, inspektor Stevens właśnie przyjechał. 
- Oczywiście.  - warknął obojętnie,  a ja poczułam dreszcz na całym ciele. Będzie mnie przesłuchiwał?
          Justin podszedł do komody, na której leżała mała kupka ubrań. Podał mi ją,  patrząc smutno w moje oczy.
- Poprosiłem Travisa, by coś Ci kupił.  Sukienka była porwana i cała w alkoholu,  pozatym namaszczona dotykiem tego... - urwał,  mijając mnie. Pohamowałam płacz,  zaciskając usta i powieki bardzo mocno. Zatrzymał się w progu drzwi. - Czekam na ciebie na dole, pośpiesz się. 
          Wyszedł,  zostawiając mnie samą w jego sypialni. Chwyciłam ubrania w dłoń i zniknęłam za drzwiami łazienki. Przeszukałam wszystkie szafki w poszukiwaniu ręcznika, a znalazłam też nowe szczoteczki do zębów. Cudownie.
          Wskoczyłam pod prysznic, porywając żel do mycia ciała o kokosowym zapachu. Kąpiel zajęła mi chwilę, bo w głowie nonstop huczały mi słowa pana Biebera, by się śpieszyć. Otarłam swoje ciało ręcznikiem i wyszczotkowałam zęby, od razu czując sie lepiej. Naciągnęłam nowe, jasne jeansy na nogi, założyłam stanik, a na to bluzkę z falbankami. Była w kolorze jasnego beżu, Travis ma świetny gust, ale skąd do cholery wiedział jaki mam rozmiar stanika? Seksowne figi z koronką też były w moim stylu. Poczułam się zażenowana. Użyczyłam sobie jeszcze szczotki do włosów Justina, by wyglądać na choć trochę ogarniętą i znajdując się już w pokoju, wsunęłam stopy w czarne szpilki, które miałam wczoraj na imprezie. 
           Powolnie zeszłam na dół, czując jak narasta we mnie napięcie i stres.  Stevens był starszy, miał około pięćdziesięciu lat, może pięćdziesiąt parę. Wyglądał na przyjaznego,  ale miał w sobie coś tajemniczego, co sprawiało,  że odczuwałam coś w rodzaju strachu. 
- Musieliście źle sprawdzić!  - podniósł głos Justin.
- Panie Bieber, odciski palców są jasne i dokładnie zbadane. Odkleiliśmy pojedyncze literki, z których zostało zbudowane zdanie. Nie ma na nich odcisków pana McCalla.
           Jak to? On miał ten list? Jak, skąd, gdzie?  Mój Boże, był w moim biurze.
- Na liście są odciski jeszcze jednej osoby. Należą do Pani Ellen Fox.
           W tym momencie postawiłam  krok zbyt głośno i obydwoje zwrócili się w moją stronę. Justin był przerażony. Ellen? Znam ją, jest właścicielem firmy Publishing Newspaper i od zawsze próbowała ugrać coś na pieniądzach. Suka.
- To absurd, nie możliwe. - powtarzał Justin, przeczesując włosy. 
           Kim była ta kobieta, że on tak zareagował? Poprawka. Kim była dla niego?
- Pani Braun. - inspektor Stevens skinął głową w geście powitania. - Mogę zadać killa niezbędnych pytań? 



_____________________________________
Jak widzicie pojawiła się nowa postać - Ellen. Jak myślicie kim jest Ellen i dlaczego Justin tak na nią zareagował? PISZCIE!
"Święty" Scott okazał się podłym k******, wybaczcie za określenie :D

obserwujcie to konto! niedługo rusza moje nowe ff z JB! --> KLIK  
wpisywać się! ~~ informowani
polecam ~ http://lost-in-a-background-of-blue.blogspot.com/


KOMENTUJCIE! (limit 35) 
wiem, że jest was więcej
to naprawdę dużo nie kosztuje, a mi bardzo wiele daje,
zmuście się, tak dla mnie :3 hah  
  
KOCHAM WAS MOCNO ♥ 

 

36 komentarzy:

  1. Wow... Cudny *-* Co ta Ellen chce? Małpa parszywa :D Cudnie piszesz ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. swietny!
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  3. Woow woow ale sie dzieje no no swietnie jeju z niecierpliwoscia wyczekuje kolejnego ; :) @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  4. O w mordę. Ile sie dzieję !?!?
    Nie wierzę, ale Scott ?? Nigdy bym sie tego po nim nie spodziewała. Biedna Car. Ale kocham Justina za to ze jej pomógł. Pobił tego palanta i zabrał ja z tamtad. Zastanawiam sie co to za Ellen. Na pewno ma cos wspólnego z Justinem. Ale ciesze sie ze w końcu dzieję się cos poważnego. Prosze tylko zeby bylo wiecej akcji Car z Justniem. Wiesz o co mi chodzi ��
    Oni sa dla siebie stworzeni. Z niecierpliwością czekam nn. Na prawdę juz nie mogę się doczekać...

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny !! ❤ czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kończą mi się pomysły na komentarze, zawsze rozdział jest dla mnie idealny ibpo prostu kdjdkdkdiw
    Nienawidzę Scotta, od samego poczatku go nie lubiłam a teraz tylko dostałam pretekst do potwierdzania swojego zdania
    Justin w tym rozdziale jest taki jdjdkdkdjskjsau no w końcu się ogarnął jejku nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału
    Ily x @littlejustiin

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny, nie moge sie doczekać, co się stanie ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow. Naprawdę świetny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Od samego poczatku mi nie pasował, chuj. Rozdział świetny, czekam na next ❤️

    OdpowiedzUsuń
  10. Niesamowity rozdział wow!

    OdpowiedzUsuń
  11. Co za sukinsyn -.- Scott, podła gnida, fałszywy ruchać, którego pora wykastrować. Co za chuj, no nie wierzę. Cieszę się, że Justin tak go potraktował. Należało mu się. Współczuję Care, że musiała doświadczyć czegoś takiego z kimś, kto był jej tak bliski. W ogóle to strasznie mi się podoba, gdy Justin tak dba, myśli i mówi słodko o Care. Jest naprawdę kochany. A co do Ellen... Nie wiem kim ona może być. Może łączyły ją z Justinem jakieś interesy? Może była jego laską do wyruchania? Cholera wie :P Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, kochana!

    http://collision-fanfiction.blogspot.com/

    Bardzo proszę o głosy: http://sonda.hanzo.pl/sondy,241637,P804.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Teraz tylko pozostaje czekać na kolejny rozdział :) Już nie mogę się doczekac

    OdpowiedzUsuń
  13. Wydaje mi się, że na początku powinnam przeprosić za tak długo nie obecność tutaj. Nie będę się tłumaczyć i zanudzać cię moim nudnym życiem, dlatego od razu przejdę do rzeczy.
    Ile się tutaj wydarzyło! Scott? On? Co? .. Naprawdę nie mogę w to uwierzyć. Nigdy bym nie przypuszczała, że właśnie on może zrobić coś takiego. Całkowicie mnie zaskoczyłaś! Podoba mi się jednak zachowanie Justina :D Mężczyzna broniący swojej kobiety jest zawsze taki słodki.. On jednak zasłużył sobie na dodatkowy plus za te wszystkie kochane słowa - boże dlaczego ja nie mogę takiego znaleźć?! Nie mogę również zapomnieć o Caroline.. Jest mi jej strasznie szkoda.. Zawieść się na bliskiej osobie to najgorsza rzecz na świecie i wiem co musi przeżywać - a to wcale nie jest fajne. Mam nadzieję, że uda jej się ponownie zaufać.
    Nie mogę się doczekać następnego ! <3
    Całuje !
    Chciałam cię też zaprosić na nowy rozdział do siebie - http://fifty--days.blogspot.com/2015/03/third-day.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Super! Czekam z niecierpliwością na kolejny i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  15. no to się dzieje! kto by się spodziewał takich rzeczy po takim miłym i wiernym przyjacielu...

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale sie dzieję. ALE DO KURWY NĘDZY NIECH JUSTIN BEDZIE JUZ Z CAROLINE!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziewczyna z tt poleciła mi to opowiadanie i zakochałam się w tym ff. Jest genialne. I te emocje kiedy sie czyta. Uwielbiam Justina mimo wszystko i jestem z niego dumna ze zajął sie Caroline. Szkoda tylko ze ma jakis uklad zeby zepsuc jej firme bo tak to byliby świetną parą. Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  18. ZA-JE-BI-STY!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Super rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny rozdział jdjdjdjsnsj

    OdpowiedzUsuń
  21. Masz talent dziewczyno! Rozdział jest cudowny!

    OdpowiedzUsuń
  22. cudowny ♥ dawaj szybko nastepny bo nie moge sie doczekac!

    OdpowiedzUsuń
  23. Meeeeeega :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Omg zajebisty!

    OdpowiedzUsuń
  25. Boski rozdział !!! Czekam na nn <3
    @olusia5692

    OdpowiedzUsuń
  26. Czaderski !!!

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetny ;3 czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  28. A będzie dzisiaj rozdział? ;* W S P A N I A Ł Y

    OdpowiedzUsuń
  29. Wow super blog. Dzisiaj go znalazłam i nie mogę się oderwać. Bosko się czyta. Czekam na następne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń