19.04.2015

Nineteen

OSTATNIO:
"Nie kończąc zdania, wypuściłam telefon na ziemię, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Poznałam go, tego przy ścianie. Sprawcę, nie ofiarę. W moich oczach natychmiast zebrały się łzy.
- Justin! - powiedziałam głośno, na co odwrócił się w moją stronę z obłędem w oczach. "



Caroline:
       Byłam w szoku. Czułam, jakby sparaliżowało moje ciało. Stanęłam w odległości około pięciu metrów od niego i wpatrywałam się w czekoladowe tęczówki, których tak naprawdę nie widziałam przez ciemność. Mięśnie mojej twarzy zaczęły delikatnie drżeć i spinać się poza moją kontrolą. Miałam ochotę wybuchnąć płaczem, nie tylko przez to, że Justin pobił jakiegoś faceta i chciał zgwałcić jakąś dziewczynę, ale też przez to, że on znów pojawił się w moim życiu. Miałam wrażenie, że stało się to moim przekleństwem, a z drugiej strony tak bardzo chciałam mu pomóc. Czułam, że jestem w stanie, gdy zbliżyłam się do niego tak, że dzielił nas już niecały metr.
       Dzięki światło księżyca, w którym stał Justin, mogłam dostrzec jego oczy. Źrenice miał nieco powiększone, co było sygnałem, że narkotyki jeszcze są w jego ciele, mimo, że minęło już kilka godzin. Na pewno ich stężenie było mniejsze, a taki szok, który widziałam na jego twarzy, spowodowany tym, że mnie widzi, być może przywróci go na ziemię nieco bardziej. 
- To jest właśnie prawda o mnie! To jest moja przeszłość, która do mnie wróciła, a której tak bardzo chciałem się pozbyć na zawsze. - mówił podniesionym głosem. Dziewczyna wyrwała się z jego uścisku i kucnęła przy chłopaku, którego powoli przywracała do świadomości. - Dziewczyny, alkohol, narkotyki.. 
        Wyliczał takim tonem, jakby to były jego największe grzechy w całym życiu. Wyglądał na co najmniej wściekłego, ale też i bezczynnego. Dzieliło nas już tylko kilka centymetrów. 
- Wreszcie widzisz prawdziwego mnie. - szepnął.
        Machnęłam dłonią do dziewczyny, która pomogła wstać swojemu chłopakowi, by wycofali się z ulicy. Przeniosłam następnie wzrok ponownie na Justina, który ciężko i głośno oddychał. Co to miało wszystko znaczyć? Powoli wszystko zaczynało układać się w całość. Justin biznesmen, niemal perfekcyjny facet.. Zrobił to, bo chciał mieć coś, co odciągnie go od tego wszystkiego? Przykrywkę? Boże, jak cholernie wielki problem ma. Nawet nie mogłam wyobrazić się, co on musi przeżywać. Dodatkowo cała sprawa z Ellen, oszustwem mnie i dzieckiem. Byłam naprawdę przerażona tym wszystkim, nie mówiąc już o przytłoczeniu. Zupełnie nie wiedziałam co mam zrobić, by móc jakkolwiek mu ulżyć, pomóc, podnieść. Co ja mogłam? Byłam zwykłą dziewczyną, która nigdy nie miała styczności z tego typu rzeczami, ludźmi. Dlaczego tak bardzo zależało mi, by Justin wyszedł na prostą?
- Prawdziwy ty? - spytałam szeptem. - Nie, to nie jesteś ty. I do cholery przestań sobie to wmawiać! - położyłam dłonie na jego klatce, popychając go lekko w tył. Działałam pod wpływem emocji, które się ze mnie wylewały. - Pamiętasz dzień, kiedy zabrałeś mnie do stadniny? Byłeś wtedy kimś, kto nie udaje! Byłeś sobą, byłeś po prostu sobą i pozwoliłeś sobie na czyste uczucia, a przede wszystkim szczere! - uniosłam ręce ku górze.
- Jesteś taka naiwna - zaśmiał się - A seks? Też był szczery? 
       Jego sztuczny uśmiech spowodował, że ziemia pod moimi stopami zatrzęsła się. Poczułam się bardzo urażona i zmieszana z błotem. Kompletny brak szacunku, który wiedziałam, że jest spowodowany jego stanem. 
- Tak, był szczery. - zszokowała mnie moja odpowiedź. Serio tak sądziłam? 
- Po co tu ze mną stoisz? Nie zasługuję na to, tym bardziej na ciebie. - splunął. - Twój narzeczony zadba o ciebie, więc idź do niego, nie chcę na ciebie już patrzeć.  
- Przestań mnie tak traktować, Justin. Myślisz, że gniewem i brakiem szacunku zakryjesz to, że za mną tęsknisz?
       Przełknęłam ślinę, gdy Justin oderwał wzrok ze ściany i przeniósł go na mnie, gdy wypowiedziałam te słowa. Jego oczy błyszczały i byłam przekonana, że to łzy, którym za wszelką cenę nie pozwoli wypłynąć. Co z nim było nie tak?! Dlaczego próbował grać kogoś, kim nie jest?!
- Ja tęsknię za tobą? - zaśmiał się. - Dlaczego miałoby tak być? Świetnie się bawię, ty się zaręczyłaś.
- Nie oszukuj się. Wiem, że tęsknisz za mną, bo byłam osobą, która podtrzymywała się i nie pozwalała wrócić do tego, do czego teraz wróciłeś. Spójrz prawdzie w oczy.
- Pokazać ci prawdę? Chcesz ją znać? - zrobił krok w moją stronę, splatając nasze dłonie. 
- Tak, chcę Justin, tego właśnie pragnęłam od początku.
- Więc wsiądziesz do mojego samochodu, wysiądziesz tam, gdzie cię zawiozę i tam właśnie porozmawiamy.
- Ale Matt..
- No właśnie. Wybór należy do Ciebie, mała. - wyciągnął papierosa, którego po chwili włożył do ust i zapalił. 
        Co ja miałam zrobić?! Zaraz będzie tutaj Matt, po którego zadzwoniłam, uświadamiając go, że jestem w niebezpieczeństwie. Jestem pewna, że będzie się cholernie o mnie martwił i obwiniał za to, że zniknęłam albo że coś mi się stało. Nie mam prawa mu tego robić. Nie mogę tak bardzo go krzywdzić, to chore. Świadomość tego co powinnam zaczynała mieszać mi w głowie, ponieważ do tego dobijał się jeszcze głos serca. 
       Spojrzałam na Justina, a później na nasze ponownie splecione dłonie. Dlaczego przeszedł mnie dreszcz? Powoli przestawałam sobie z tym radzić. Jak tu słuchać serca, gdy rozum podpowiada ci coś zupełnie innego, szeptając, że twoje serce ma abstrakcyjne pomysły? 
- Musimy wyjść tyłem, Matt zaraz tu będzie. 
       Na twarzy Justina spodziewałam się cwanego uśmieszku, ale go nie zastałam. Zamiast niego ujrzałam cień prawdziwej radości. Chęć pomocy zwyciężyła, a przede wszystkim uczucie, którym darzyłam Justina Biebera. Byłam w nim bezwarunkowo i nieodwołalnie zakochana. Chłopak uniósł moją dłoń do swoich ust i złożył na niej delikatny pocałunek. Gdy jego wargi zetknęły się z moją skórą, czułam jak drżą.
- Nie pożałujesz. - ścisnął moje palce nieco mocniej w uścisku swojej dłoni i pociągnął mnie za sobą. Bałam się, że będę żałować swojej decyzji, a następną myślą było to, że chcę wreszcie poznać prawdę o życiu Justina, pobyć z nim znów sam na sam, a potem zniknąć i raz na zawsze się od niego odciąć, lub zostać z nim do końca życia. Nie miałam pojęcia co się stanie i to powodowało, że całe moje wnętrze było jak poplątane słuchawki. Byłam przerażona a z drugiej strony szczęśliwa, że trzyma mnie za rękę, bo tylko on wywoływał u mnie takie emocje. Tylko Justin. 



Justin:  
       Zupełnie nie interesowało mnie, że przekraczałem nagminnie prędkość. W sumie te znaki mogłyby w ogóle nie istnieć, serio. Miałem w dupie, że mogą mnie złapać, moje auto i tak rozwija większą prędkość niż te ich policyjne samochodziki. 
        Spojrzałem w kierunku siedzenia pasażera, na którym siedziała Caroline. Podciągnęła kolana pod brodę, a głowę miała skierowaną a prawo, by na mnie nie patrzeć. Byłem pewien, że zaraz zaśnie ponieważ jej głowa stale opadała i nagle unosiła się, wyrywając dziewczynę ze snu. Bała się zasnąć przy mnie? Nie możliwe, przecież nigdy nie zrobiłem jej krzywdy, fizycznej. Odchrząknąłem, uchylając okno, zapaliłem papierosa, wydychając dym na zewnątrz. Dziwnie się czułem wioząc ją w moim samochodzie. Pogodziłem się, że ją straciłem, zaakceptowałem to, że więcej jej nie zobaczę, że ona nigdy nie będzie obok mnie, że nie będzie moja. Niestety życie bywa nieprzewidywalne. Znów się pojawiła i zupełnie nie wiedziałem czy mam się z tego powodu cieszyć, czy też zupełnie odwrotnie. Nie miałem pojęcia co przyniesie to spotkanie.
        Poczułem, jakbym był już całkowicie sobą. Co więcej, dlaczego ja ją tam zabieram? Nikt nigdy nie był w tym miejscu, oprócz mnie. Padło na nią, dlaczego na nią? Czy to coś zmieni? Jeśli ona usłyszy całą moją historię, będzie miała kolejny powód by mnie nienawidzić, jeszcze mocniej, niż teraz. 
        
         Po około dwóch godzinach jazdy, zatrzymałem samochód przed wysoką, srebrną bramą, połączoną z grubym, jasnym i postawnym murem. Wysiadłem z auta i obszedłem je wokół, by otworzyć drzwi od jej strony. Cicho je otworzyłem, naciskając klamkę i kucnąłem. 
- Hej, mała.. - szepnąłem, kładąc dłoń na jej ramieniu.
         Po chwili uchyliła powieki i spojrzała na mnie spod swoich długich, czarnych rzęs. Uśmiechnąłem się, widząc ją taką nieogarniętą, dopiero co obudzoną. Wyglądała tak słodko, cudownie i bezbronnie. Nie rozumiem dlaczego cały czas tak bardzo ona mi się podoba. Może i miała rację. Może nadal za nią tęskniłem?
- Już jesteśmy? - jęknęła, przeciągając się.
- Tak. - podałem jej dłoń, by pomóc jej wstać. Pociągnąłem ją mocniej, a dziewczyna wpadła w moje ramiona. Nasze twarze znalazły się o kilka centymetrów od siebie. - I co teraz?
         Spojrzała na mnie nieśmiało, połykając ślinę powoli i ciężko. Była zakłopotana, a ja nie zamierzałem udawać, że nie chcę jej dla siebie. Po co miałbym to robić? Nie będę się powstrzymywał ani ograniczał. Jeśli będzie chciała, po prostu powie mi nie. Jak narazie nie widzę sprzeciwu. 
- Gdzie mnie przywiozłeś? - szepnęła, nie spuszczając ze mnie wzroku. 
- W miejsce, w którym nawet ja byłem kilka lat temu. 
        Puściłem ją, odsuwając się nieco. Dziewczyna objęła spojrzeniem okolicę, bacznie ją obserwując. Na jej twarzy pojawiło się lekkie zdziwienie, uniosła brwi i wykrzywiła usta. Tego się spodziewałem. 
- Zamierzasz mnie tutaj zostawić? - zaśmiała się. 
- Nie, ale widzę, że nie opuszcza cię poczucie humoru. - zaśmiałem się cicho, łapiąc ją za dłoń. - Nie myślisz o tym, że twój narzeczony cię szuka?
         Spuściła głowę, zagryzając wargę. Czyżbym uderzył w czuły punkt, a jednocześnie strzelił w dziesiątkę? Może i nie powinienem, bo mogę spowodować tym, że przestanie się do mnie odzywać. Dobra, Bieber. Ogarnij tyłek.
- Czemu przywiozłeś mnie na cmentarz Justin? - ominęła temat.
- Leży tu moja matka. - spiąłem usta, zaciskając szczękę, a mimowolnie i pięść, w której trzymałem jej małą dłoń. 




__________________________________
Czemu przywiózł ją na cmentarz?!
Co sądzicie o całej akcji?!
czy JUSLINE powróci?

bardzo mi przykro. że ostatnio było tylko 20 komentarzy :(
to nie zajmuje dużo czasu a mi bardzo pomaga i motywuje
PROSZĘ WAS o to, byście pisali co wam się podobało, co nie i co sądzicie
poświęćcie te 5 minut dla DOMH, zróbcie to dla mnie :D
KOCHAM WAS MOCNO <3

nowe opowiadanie ---> CONFIDENT
  

KOMENTUJCIE

24 komentarze:

  1. Jejku FANTASTYCZNY ♥ ♥ ♥ tylko, zastanawiam się czemu przyjechał z nią tutaj...
    Czekam na nn
    zapraszam do mnie: http://differentloveee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie możesz dodawać rozdziałów wcześniej? Tylko raz na dwa tygodnie? To ff naprawdę wciąga i jestem mega ciekawa dalszego ciagu, ale denerwuje mnie to, że rozdziały pojawiają się tak rzadko:( Co do rozdziału, są świetne i mam nadzieje, że następny też będzie cudowny!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozdziały są dodawane co tydzień :D
      nie mogę częściej, bo też mam swoje życie i szkołę niestety..

      Usuń
  3. Noo więc, tego się nie spodziewałam. Nie wiedziałam że Caroline z nim pojedzie a na dodatek Justin był pod wpływem narkotyków. Mam nadzieję że nie poślubi tego Matta i wróci do Justina. Mimo wszystko uwielbiam Jusline. A co do rozdziału to nic dodać nic ująć. Świetnie piszesz ale rozumiem Cię, że zależy Ci na komentarzach i opiniach. Mi tez jest przykro że było tylko 20. Ja osobiście komentuje każdy rozdział i z niecierpliwością czekam na następny. tak samo i tym razem :)
    Pozdrawiam i życzę miłego dnia i Weny xx
    @biebx_xer

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG świetny rozdział,następny wydaje mi się,że może być jeszcze ciekawszy! :)
    @SwaglandJB

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rodzial! Mam nadzieje, ze Justin jej wszystko wytłumaczy. Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  6. GENIALNY ♥
    Czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Omg jaka akcja jgkhjtuh kocham @arianatorka

    OdpowiedzUsuń
  8. @biebspurplestar19 kwietnia 2015 07:28

    Jest cudowny. Już nie mogę się doczekać co napiszesz w następnym rozdziale :*

    OdpowiedzUsuń
  9. O JEZU cHCE WIECEJ

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurcze, co wyniknie z tego spotkania na cmentarzu? Rozdział jak zawsze wspaniały, nie wiem nawet co powiedzieć. Taki spokojny, płynnie się czyta. Nic dodać, nic ująć :) Ale jak zareaguje narzeczony Care na jej ucieczkę? Czy on nawet do niej nie dzwonił? Dziwne. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Trzymasz w napięciu, juz nie moge sie doczekać następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  12. Wooow ale meeeega !!!! Nie spodziewalam sie takiego miejsca,ciekawa jestem jak potoczy sie ich ta rozmowa i czy to cos im pomoze,tyle mysli sie nasuwa ale zobaczymy czy jakas bedzie prawidlowa a wiec z niecierpliwoscia czekam na kolejny :* @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  13. "Czemu przywiozłeś mnie na cmentarz Justin?" Spodziewałam się jakiegoś rodzinnego domu, a to cmentarz WOW
    Ciekawe co z tego wyniknie
    Czyżby Justin postanowił się otworzyć?

    OdpowiedzUsuń
  14. *-* wow... Może Justin się otworzy :3 i wrócą do siebie ?... Huh, ale by było idealnie ;3

    OdpowiedzUsuń
  15. nie spodziewałam się ze przyjadą na cmentarz.. Czy Justin otworzy się i opowie wszystko Carolinie?

    OdpowiedzUsuń
  16. Chciałabym żeby znów byli razem. Poza tym Caroline nie może być zareczona z kimś kogo zna miesiąc ...czekam na kolejny / @Vejtaszewska

    OdpowiedzUsuń
  17. Matko! Oni muszą być razem inaczej potne się masłem chyba xd. Boski rozdział. Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  18. O Boże, cos czuje ze w następnym rozdziale wiele sie wydarzy, będzie alkcja:D
    Cudowny!!
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział boski !! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału <33
    @olusia5692

    OdpowiedzUsuń