3.04.2015

Seventeen

OSTATNIO:
"- Ale to nie jest pochopne. - zaśmiałam się. - Jest tutaj na polecenie Justina Biebera, prawda panie Maxwell?
        Dyrektor spojrzał na mnie z niemałym zaskoczeniem, inspektor odchrząknął niedowierzając w moje słowa, Loren objęła się ramionami, a ja wiedziałam, że trafiłam w dziesiątkę. Dlaczego on mi to zrobił?"





Caroline:
        Siedziałam ze skrzyżowanymi rękoma na siedzeniu tuż obok inspektora Stevensa. Na szczęście z wyłączoną syreną zmierzaliśmy w stronę domu Justina. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. W to, co mi zrobił, nie mogę się z tym pogodzić, to jest ponad moje siły. Poczułam leciutkie mrowienie na policzku, co sygnalizowało kolejną stróżkę łez. Zacisnęłam usta w jedną, cienką linię. 
        Jak mogłam być tak cholernie naiwna? Mało było mu pieniędzy?! Musiał niszczyć mi firmę? Może to od początku był jego zamiar? Po prostu odebrać mi to, z zyskiem dla samego siebie. Dziękowałam Bogu, że zauważyłam tą blondynę. Dzięki temu, że uda mi się uratować dane moich klientów i ich pieniądze. Tylko na tym mi teraz zależało. 
         Po dłuższej chwili, inspektor zaparkował przed wielką, pokaźną bramą jego posiadłości. Michael, jego kierowca otworzył bramę, gdy Stevens pokazał plakietkę, wystawiając ją za okno w dłoni. Poczułam dziwny ścisk w brzuchu. Nie chciałam na niego patrzeć, nie chciałam przebywać w jego dom, gdzie już raz zdążył mnie wykorzystać. Nienawidziłam go. Wjechaliśmy na jego teren, a za nami samochód policyjny z dwoma funkcjonariuszami. Na szczęście nie weszli z nami.
        Korzystając z TEJ windy, czułam się dość dziwnie. Z każdym centymetrem, z którym wznosiła nas w górę, czułam, jakby moje serce chciało wyskoczyć. To nie był już zawód czy smutek. To była prawdziwa złość i poczucie wykorzystania, zdrady, oszustwa. Drzwi rozsunęły się na pierwszym piętrze, podróż trwała chwilkę.
- Inspektorze, panno Braun. - skinął głową Michael, który nie wiem, jak tak szybko znalazł się tutaj. Przecież przed chwilą otwierał nam bramę. Zaraz, to nie był Michael! Byli podobni, nawet bardzo i na pierwszy rzut oka, można było ich pomylić ze względu na taki sam kolor skóry. Cholera. Nowy ochroniarz? Nie widziałam go tutaj wcześniej. 
          Weszliśmy do środka. Rozejrzałam się nieśmiało, zastanawiając się czy Justin w ogóle jest w domu, czy może uciekł gdzieś, gdzie nikt go więcej nie znajdzie. 
- Caroline! - usłyszałam i nim zdążyłam się obejrzeć, Justin przyciągnął mnie do siebie. Uderzył we mnie jego zapach. Kokosowy żel do kąpieli zmieszany z perfumami Bossa. To najpiękniejszy zapach, jaki kiedykolwiek czułam.
           Hej!  Nie po to tutaj jesteś. Odepchnęłam go od siebie, znów czując napływające łzy. Poprawiłam szary kardigan, oplatając się nim wokół ramion. 
- Ty podły złodzieju. - syknęłam. - Jak mogłeś mi to zrobić?
          Mężczyzna spojrzał na mnie pustym wzrokiem, spuszczając po chwili głowę. O tyle dobrze, że nie zamierzał kłamać. Jego mina mówiła sama za siebie. Zrobił to! Cholera jasna, on naprawdę to zrobił! Przyznam szczerze, że jadąc tutaj, miałam cichą nadzieję, że to wszystko okaże się błędem, jakimś nieporozumieniem i Justin będzie niewinny. W głębi serca nie chciałam, by to było prawdą. Nie chciałam go nienawidzić, ale nic go nie usprawiedliwiało. Nawet moje uczucie do niego.
- Panie inspektorze, proszę nas zostawić na chwilę. - cały czas patrzył mi w oczy.
- Dosłownie 5 minut, panie Bieber. Później ja się panem zajmę. - powiedział stanowczo i wyszedł z jego domu.
          To wszystko brzmiało tak oficjalnie. Jakby Justin był przestępcą. Chociaż, patrząc logicznie to nim był. Przekręt, który sobie obmyślił jest karalny. To jest przestępstwo. Zaczął powoli zbliżać się do mnie, przez co niemal natychmiast zaczęłam się cofać.
- Nie zbliżaj się do mnie. 
- To nie jest tak, jak myślisz, wysłuchaj mnie chociaż, proszę cię.. 
          Objęłam się kurczowo ramionami, pociągając nosem. Dlaczego on zawsze to robił? Mimo, że nie chciałam go słuchać, bo nie było z czego się tłumaczyć, to i tak wiedziałam, że to zrobię.
- Jesteś pieprzonym kłamcą!
- Jesteś moją doskonałą bronią.
- Dlaczego akurat mi to zrobiłeś?
- Nie miałem innego wyboru, Caroline, nie chciałem cię krzywdzić, ale nie mogłem się wycofać, po prostu nie mogłem, rozumiesz? 
          Przeczesałam dłonią długie włosy i wciągnęłam głośno powietrze. Co to miało oznaczać? 
- Co miała z tym wszystkim wspólnego Ellen, Loren? Dlaczego oni wszyscy w tym siedzą, skoro chodziło ci tylko o moje pieniądze?  
- To nie mi chodziło o twoje pieniądze! Chodziło mi tylko o to, by pewien sekret nie wyszedł na jaw, rozumiesz? - Justin wrzasnął na co zmrużyłam oczy, będąc kompletnie zgubioną. - Ellen chciała zniszczyć twoją firmę, ponieważ stanowisz dla niej konkurencję tak poważną, że jej firma bankrutuje. Poprosiła mnie a raczej kazała zrobić to, co zrobiłem. Zdobyć hasło, dać jej informacje, tyle. 
        Nie mogłam uwierzyć w to mówił. Dlaczego jego poprosiła, dlaczego to on musiał być przynętą na mnie? A ja tak beznadziejnie głupia, dałam się złapać. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
- Dlaczego ty? 
         Odwrócił się do mnie tyłem i przeczesał nerwowo włosy. Wypuścił nadmiar powietrza z płuc i podparł się pod boki. Zauważyłam jak drgają mu barki, jak próbuje się opanować. 
- Bo jestem ojcem dziecka Ellen. 
         Wszystkie moje mięśnie się spięły i nie byłam w stanie nawet przełknąć śliny. Ojcem dziecka Ellen? Ale jak to do cholery? Przecież ona jest żoną Travisa, jego wspólnika i chyba jedynego człowieka na ziemi, który jest w nim w bliskiej relacji. O mój boże. 
- Nie chciałem, by Travis się o tym dowiedział, nie chciałem go tracić ani go krzywdzić. Dlatego musiałem zrobić, co chciała.
         Mój Boże, nie mogłam uwierzyć w psychikę tej kobiety oraz w to, że Justin zgodził się na coś takiego. Najwidoczniej Travis był dla niego naprawdę ważny. Musiał żałować tego, że tak go oszukał. Spojrzał mi w oczy, w których ujrzałam łzy. Justin Bieber płakał.


Justin: 
        Nie miałem pojęcia, jak ona to przyjmie, ale czułem, że dłużej się już tak nie da. Ani chwili dłużej nie mogłem już ciągnąć tej gry. To by nie wyszło. Sprawy zaszły za daleko. 
        To mnie przerosło. Nie dawałem już rady z emocjami. Musiałem jej to powiedzieć. Niech dzieje się, co chce. Uświadomienie Caroline nie było jeszcze takie straszne, pomimo, że strasznie mi na niej zależało, wiedziałem, że to dopiero pierwszy krok. Zawiadomienie Travisa, będzie czymś najtrudniejszym w moim życiu. 
- J-jak to możliwe? - wyjąkała, jej oczy były tak duże.
         Zakląłem pod nosem i uderzyłem pięścią w ścianę. To wszystko nie miało się tak potoczyć. Nie tak miało być. Usłyszałem jej szloch i uniosłem wzrok, by ją nim objąć. Miała lekko zaczerwienioną i spuchniętą od płakania twarz oraz lekko rozmazany tusz. Pragnąłem zabrać od niej cały ten ból.
- Przepraszam, naprawdę nie chciałem cię zranić, moja mała.. - szepnąłem. - Wszystkie pieniądze wrócą do ciebie jeszcze dziś, tak bardzo cię przepraszam. 
         Zrobiłem krok w przód, lecz ona jakby automatycznie odsunęła się. Wszystko wewnątrz mi się ścisnęło, włącznie z pięścią. 
- Nie chcę cię znać, nie zbliżaj się do mnie. 
- Czas minął, panie Bieber zechce pan mi wytłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi? - nagle do pomieszczenia ponownie wszedł inspektor Stevens.
- Wycofuje wszelkie oskarżenia w stosunku do pana Biebera. - powiedziała, po chwili patrząc mi w oczy. - Chętnie wystąpiła bym o zakaz zbliżania się, ale odpuszczę. - uśmiechnęła się blado. - Żegnam panów. 
        Poczułem, jakby moje życie się skończyło. Jakby jakaś jego część właśnie bezpowrotnie odeszła. 

~*~

Dwa tygodnie później..
       Mężczyzna rzucił się na swojego szefa, nie panując nad nerwami. Właśnie dowiedział się, że dziecko, którego spodziewa się jego żona, nie jest jego. To nie on był ojcem, co gorsze ojcem był jego najlepszy przyjaciel. Nigdy nie podejrzewałby, że coś takiego może mu się przydarzyć, a on przed porodem swojej ukochanej dowiaduje się, że ta mała istotka, ten malutki chłopiec nie jest jego i on nie ma z nim nic wspólnego. 
       Jego żona zdradzała go z jego przyjacielem. Kiedy to się stało? A może kiedy to się działo? Jednorazowe spotkanie, czy może regularny, potajemny związek? Nie mógł w to wszystko uwierzyć. Był tak cholernie szczęśliwy przez te siedem miesięcy oczekiwania na swoje ukochane, wymarzone i wymodlone dziecko. Wszystko okazało się czystą grą. 
         Przyparł Biebera do ściany i zaczął okładać go pięściami. Nie zważał nawet na to, że ciosy są mocne, że każdy kolejny jest bardziej bolesny niż poprzedni. Uderzał najpierw celowo w brzuch, w twarz, szczękę, kopał, później już nie celował. Ładował gdzie popadnie. Gdy krew zaczęła zalewać i koszulę Travisa, opamiętał się chwilowo i odsunął od Biebera, który nawet nie próbował mu oddać. Oddychał ciężko, a w oczach jakby miał obłęd. Spojrzał na swoje dłonie, które były całe czerwone od krwi Biebera. 
- Pieprzony sukinsynie. - syknął.
        Justin spojrzał na niego wzrokiem pełnym..żalu? Współczucia? Przede wszystkim bezradności. Nie chciał mu oddawać, bo wiedział, że zasłużył za te 7 miesięcy, kiedy oszukiwał go, patrząc mu w oczy. Bieber otarł wierzchem dłoni usta, z których wypływała mu stróżka krwi. Był cały obolały. Siedział na podłodze, oparty o ścianę. 
- Straciłeś nie tylko wspólnika, ale i przyjaciela. Jesteś nic nie wartym śmieciem. 
        Travis opuścił jego biuro i był pewien, że jego stopa więcej tam nie postanie.


~*~  

Ponad miesiąc później.. 
          Justin po raz ostatni poprawił marynarkę i przeszedł przez pozłacany łuk. Wyglądał jak zwykle perfekcyjnie. Czuł się też o wiele lepiej od czasu, gdy Travis poznał prawdę. Zdążył się też pogodzić z tym, że stracił bezpowrotnie Caroline. Myślał o niej codziennie do pewnego dnia, kiedy zrobił to, co z powrotem sprowadziło go na dno. Powrócił do starego życia, zawieszając firmę, a dokładniej swoją działalność w niej. Znalazł nowego zastępce na swoje miejsce, przynajmniej do pewnego czasu, taka jego prawa ręka. Justin nie miał głowy do interesów i do wszystkiego co było związane z zarządzaniem, koncentracją i tak dalej. Zostawił to. Nie wiedział, czy kiedyś wróci, nie obiecywał ale też nie zaprzeczał. 
        Wyprowadził się z Beverly Hills o jakąś godzinę drogi dalej. Mieszkał w ekskluzywnym hotelu na ostatnim piętrze, bodajże dwunastym. Podobało mu się to życie, które teraz toczył. Nie chciał się zmieniać. I choć czasami gubił się w tym wszystkim, czuł się samotny i odrzucony, tylko taka postawa dawała mu w jakiś sposób wolność od tego, co spotkało go w Beverly Hills. Mógł zapomnieć i wejść w inny świat. 
         Zaczął poruszać się w rytm muzyki, która zaczęła dudnić z głośników. Wstał ze skórzanego siedzenia i strzepnął dłonią resztki białego proszku, które pozostały na drewnianym stoliku. Właśnie zobaczył kogoś o figurze modelki. Szczuplutkie, jędrne ciało, idealny tyłek, długie, ciemne włosy. Figura modelki, niczym bogini. Pewnym krokiem ruszył w jej stronę. Nie interesowało go to, że dziewczyna siedzi z chłopakiem. Już po chwili poczuł jakby dziwne mrowienie, małe rozkojarzenie i lekka mgła. Wiedział, że narkotyki już dotarł do jego krwi, która teraz rozniesie je po całym organizmie.
         Naładowany energią podszedł do nieznanej dziewczyny, wpychając się pomiędzy nią a jej towarzysza. Wziął stojącą na ladzie szklankę i przechylił, przykładając do ust. Nie liczył się do kogo to należało. Miał to w dupie. 
- Nie pomyliłeś się przypadkiem, kolego? - usłyszał. - To moje whisky.
- Było twoje. - chłopak uśmiechnął się kpiąco. 
- Justin? - usłyszał i odwrócił się w stronę dziewczyny, dla której tutaj przyszedł.
        Nie mógł uwierzyć własnym oczom, nie mógł uwierzyć, że znów ją widzi, tuż obok siebie, na wyciągnięcie ręki. Tak bardzo za nią tęsknił.. Nie zdawał sobie z tego sprawy, aż do teraz. Myślał, że mu przeszło.  
- Caroline.. - wyjąkał. - Co tu robisz? Przecież.. - co ona robiła tak daleko od domu, od Beverly Hills?
- Przyjechałam z Mattem na urodziny jego siostry. 
- Matt. - podał mu dłoń. - Sory, że wypiłem ci whisky. - zaśmiał się. - Fajnego masz kolegę, nie gniewa się na mnie. 
- Justin, to mój narzeczony. 
        Że kurwa słucham? Jaki jej narzeczony? 



______________________________ 
Co sądzicie?!
Justin znów zaczął ćpać itd..
Co z dzieckiem?
Caroline zaręczona? 
Co zrobi Justin?

dlaczego ostatnio coraz mniej ludzi komentuje? 
zostawcie coś po sobie, to bardzo motywuje i cieszy.. 
naprawdę to wiele nie zajmuje.

rozdział wcześniej w ramach prezenciku na święta :D


ruszyło moje nowe fanfiction CONFIDENT! wpadajcie! <3 

KOMENTUJCIE! 

29 komentarzy:

  1. Wow *-* wow 😲 ale się porobiło ;3 Cudne :3

    OdpowiedzUsuń
  2. @biebspurplestar3 kwietnia 2015 05:50

    O jpdl! No tego to ja się nie spodziewałam!! Narzeczony?! Justin ćpa?! Jak?!!!!! Świetny rozdział! Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg co się dzieje vjgjgjgjgbf @arianatorka

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurwa! No to się porobiło. Mam nadzieje, ze Justin zrobi wszystko by odzyskać Caroline. Oni muszą być razem i kropka.
    PS Świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. u luju :o ale sie porobiło! :o płakałam razem z Caroline xDDD czekam na nn ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw! Szczególnie tego, że Caroline będzie miała narzeczonego po tak krótkim czasie. Jezu, pełen emocji był ten rozdział, chociaz domyslilam sie, ze Caro mu nie wybaczy. Ale kurde, nie moge doczekac sie następnego :D

    PS. dałabys mi małe promo w nastepnym rozdziale?
    my-own-medieval-girl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny rozdział ! Justin wrócił do swojego dawnego życia oraz Caroline ma narzeczonego ? Tego to się nie spodziewałam ! Jestem bardzo ciekawa jak Justin zareaguje na to, że ona ma kogoś.

    Czekam z niecierpliwością na kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  8. O cholera, zatkało mnie, tego sie nie spodziewałam... Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow. To się porobiło/
    PS. Świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  10. O mój Boże ten rozdział jest genialny!! Czekam z niecierpliwością na kolejny :)
    @olusia5692

    OdpowiedzUsuń
  11. O kurde ale się porobiło :o czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  12. świetne!
    powodzenia życzę i weny <3
    http://art-of-killing.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Niespodziewany zwrot akcji...
    Super rozdział, czekam na kolejny:)

    OdpowiedzUsuń
  14. O Boże !!!
    Jak to wszystko mogło się nagle wydarzyć ? Jak?! Jak?! Jak?! Podejrzewałam, że ich relacja jest zbyt idealne, że jest zbyt kolorowo, a Justin zbyt cudowny, ale lubiłam to .. Naprawdę to lubiłam i za nic nie chciałam by się rozpadło. A teraz ?
    Car porzuciła Justina. Ten wrócił do starych nawyków, niszcząc wszystko co udało mu się osiągnąć. Dlaczego nie walczył ? Czy miał szansę? Nie.. Oczywiście, że dziewczyna nie wybaczyła by mu od razu czegoś takiego, ale z czasem ... Przecież go kocha. Ja wiem, że go kocha nawet jeżeli ma tego swojego narzeczonego, który już jest na mojej czarnej liście !
    Oni muszą być razem !!!
    Nie mogę się doczekać następnego !
    Pozdrawiam i życzę wesołych świąt :))

    OdpowiedzUsuń
  15. No nie! Tego to ja się nie spodziewałam. Zadałabym wiele pytań, ale Emily M. już mnie uprzedziła :o Nie wierzę po prostu, nie wierzę. Co tu się dzieje! Ja nie chcę więcej takich świątecznych niespodzianek haha Mówię teraz poważnie, kochana. Ale żeby Justin od razu zaczynał ćpać? Tak po prostu postanowił się na pstryknięcie palcami stoczyć? Nie sądziłam, że jest AŻ TAK słaby. Za to Care widać, że jakoś sobie z tym wszystkim poradziła, i to szybko. Porobiło się :(

    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak slodko, cholera :) znow zazdrosny Justin ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Ze co?!? Narzeczony?!? Jesteś w wielkim szoku, po orostu wow, jestem ciekawa co Justin dalej zrobi..świetnie, genialny!
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  18. O mój boze.. to wszystko nie miało być tak ! Co z tymi pieniędzmi które zostały ukradzione? Co z Caroline i Justinem ? Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału /@Vejtaszewska

    OdpowiedzUsuń
  19. No błagam. Przecież to zaledwie miesiąc może kilka od tego wszystkiego. Tego włamania a ona ma już narzeczonego!?
    No jak !? Napisz w następnym rozdziale ze to tylko sie mu śniło. To tylko sen. Tak nie może być. Oni powinni byc razem mimo wszystko. Caroline i Justin się kochają. Oni maja być razem !!! Bo jak nie...to cię nienawidzę.
    Ale nie zostaję mi nic jak czekać nn. Pozdrawiam i Wesołych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wooow ale sie dzieje nie no woow nie wiem co myslec jak to ona ma narzeczonego,on znowu zaczal to robic,stracil przyjaciela ehh to nie moze tak byc dlaczego on sie poddal noo mam nadzieje ze po tej informacji o narzeczonym sie wezmie w garsc i bedzie jak szybciej :) czekam na kolejny niech juz bedzie hihi do nastepnego :)@nxd69

    OdpowiedzUsuń
  21. Justin dlaczego znowu się staczasz?!?! Mam nadzieje, że jednak Justin się nie podda i wróci do tego "dobrego życia". I kurde.. Caroline ma narzeczonego?!

    OdpowiedzUsuń
  22. Bosh!!!! JUSTIN WALCZ!!

    OdpowiedzUsuń
  23. niech ten narzeczony Caroline zginie w wypadku i niech ona bedzie z Justinem blagam!!

    OdpowiedzUsuń
  24. Ooooo luju!!!!! Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  25. Matko następny prooosze !!

    OdpowiedzUsuń