9.06.2015

[2] Four

OSTATNIO:
"- Proszę stąd wyjść. - szepnęła, patrząc na mnie z przerażeniem i wstydem.
      Po tych słowach wszystko się zatrzymało. Dlaczego zwracała się do mnie w bezosobowej, oficjalnej formie? Dlaczego zakrywała się przede mną? Dlaczego patrzyła, jakby nie wiedziała kim jestem? Nie byłem w stanie powstrzymać łez."


Caroline:
      Nie miałam pojęcia co powiedzieć. Nie wiedziałam nawet przez chwile, jakie są ludzkie reakcje na drugą osobę. Czułam się, jakbym dopiero co pojawiła się na tym świecie. Nie powiem, że nigdy bym nie przypuszczała, bo nie mam pojęcia, jak wyglądało moje wcześniejsze życie i jakie miałam poglądy. Nie wiedziałam niczego.
     Nie pamiętałam nic. Nie wiem ile już leżałam w łóżku. Domyśliłam się, że jestem w szpitalu. Co poza tym? Nie wiem co miałam zrobić, więc leżałam, jakbym była sparaliżowana. Zupełnie nie podobał mi się ten stan. Kompletna pustka. Nie czułam w sobie żadnej emocji, ani krzty jakiegokolwiek uczucia. Nie wiedziałam kim jestem, byłam, będę. Nie wiedziałam dlaczego tutaj jestem, gdzie mieszkam, czy pracuję, mam rodzinę.. Nie wiedziałam ile mam lat, kto jest moją matką, ojcem. Przerażające, prawda? Straciłam pamięć. W wyniku czego? Dowiem się, gdy tylko ktoś do mnie przyjdzie.
      Serce zabiło mi mocniej, gdy ktoś wszedł do mojej sali, otwierając drzwi. Po chwili odwróciłam się mając głęboką nadzieję na to, że to właśnie lekarz przyszedł sprawdzić mój stan. Wielkie zaskoczenie objęło mnie, gdy ujrzałam mężczyznę w ciemnych jeansach i jasnoniebieskiej koszuli. Był niesamowicie przystojny. W dodatku wpatrywał się we mnie tak intensywnie, z niedowierzaniem. Znam go? Nie wiem. To ktoś z mojej rodziny, znajomych? Poczułam się co najmniej źle. Chwyciłam kołdrę w dłonie i podciągnęłam wyżej. Czułam się naga.
- Co jest, księżniczko?
       Cholera. Nie jest dobrze. Czyżby to był mój facet? Dlaczego tak do mnie mówi? Na pewno nie jest lekarzem, ani moim ojcem. Poczułam nieprzyjemny ścisk w brzuchu. Gdy ten mężczyzna wpatrywał się we mnie, uświadomiłam sobie, że nie wiem nawet jak wyglądam. Poczułem suchość w gardle i zapragnęłam spać, nie budzić się.
- Proszę stąd wyjść. - powiedziałam.
        Nie chciałam nikogo widzieć. Boże. Pierwszy raz usłyszałam swój głos. To, co działo się w moim wnętrzu było nie do opisania. Czułam, że nawet gdybym chciała to zrobić, nie dałabym rady. Wyraźnie było widać, że moje słowa podziałały na tego mężczyznę, jak kubeł zimnej wody. Jego oczy stały się większe a po chwili pojawiły się łzy. Czy ja powiedziałam coś nie tak? Czułam się strasznie nie na miejscu, jakbym była czemuś winna, jakby ktoś przeze mnie cierpiał. Ale cholera, co innego miałam zrobić, skoro zupełnie nie wiedziałam kto przede mną stoi.
- Caroline, o co chodzi? - wyszeptał.
        Caroline. Caroline. Caroline. Tak do mnie mówią? To jest moje imię? Podobało mi się. Brzmiało ładnie, nie tylko z ust tego faceta, ale też miło dla ucha.
- Ja.. przepraszam. - wypowiedziałam powoli, jakbym się tego bała. - Ale nie pamiętam, żebym pana znała, nie pamiętam niczego.
        Mężczyzna zacisnął pięści i uniósł głowę w tył. Słyszałam jego ciężki oddech. Zachciało mi się płakać, tak nagle. Uświadomiłam sobie, że ten mężczyzna był w moim życiu obecny, a ja zupełnie nie pamiętałam naszej wspólnej historii. Przecież ja nie mam życia. Jakbym dopiero co się urodziła. Wszystko będę musiała zacząć od nowa? Paraliż. 
- To nie możliwe. - przybysz zakręcił się wokół własnej osi, trzymając splecione dłonie na karku.
       Po chwili wpatrywania się w niego, nie czułam nic. Nie czułam zupełnie niczego, co by nas łączyło. To mnie przeraziło. Czy to nie w filmach tak bywa, że ludzie gdy tracą pamięć to gdy widzą ukochaną osobę, to nagle ona im wraca? 
       Niespodziewanie mężczyzna podszedł do mnie i usiadł na skraju łóżka.
- Kochanie, musisz mnie pamiętać. To ja, Justin, twoja miłość, jedyna miłość. - szepcząc, ujął moją dłoń. - Miałaś wypadek, potrącił cię samochód, byłaś w ciężkim stanie, już myślałem, że cię straciłem. Ale obudziłaś się, to cudowne. Tęskniłem skarbie, tak bardzo cieszę się, że znów mogę patrzeć w Twoje oczy. - ucałował wierzch mojej ręki. 
       Nie byłam w stanie tego przerwać. To co mówił Justin, wydawało się być takie szczere i płynące z serca. Widziałam radość w jego oczach, a jednocześnie też i rozgoryczenie. Justin. Tak nazywa się mój chłopak? Mogę go tak nazywać?
- Nie mów mi, że mnie nie pamiętasz, że jestem dla ciebie obcy, bo pęknie mi serce. Kocham cię, Care, dobrze wiesz o tym. - kontynuował. - Proszę, nie rób mi tego..
      Słyszałam, jak jego głos się łamie. Poczułam się niezręcznie i jak najdelikatniej mogłam, wysunęłam swoją dłoń z jego. W jego oczach zobaczyłam szklanki, ale chłopak natychmiast zamrugał kilkakrotnie, by tylko ukryć swoje łzy.
- Przykro mi, Justin.. - zawahałam się i poczułam, jak po policzkach ściekają mi łzy. - .. Ja naprawdę nie wiem kim jesteś. Nic nie pamiętam. Czuję się, jakbym dopiero co pojawiła się na tym świecie. Moje dawne życie jest przeszłością.. Ja.. nie chciałam, przepraszam.. Wiem, że to boli, ale nic na to nie poradzę. 
       Nagle drzwi do sali otworzyły się, a ja ujrzałam starszego mężczyznę w białym fartuchu z szokiem na twarzy.
- Na litość boską, dlaczego nikt nie poinformował mnie, że pani Braun wybudziła się ze śpiączki?!
- Pani Braun?  - powiedziałam na głos, sama do siebie. 
       Lekarz olał moje pytanie i począł sprawdzać coś na tych wszystkich urządzeniach, do których byłam podłączona. Ukradkiem spojrzałam na Justina, który nie przestawał wpatrywać się w moje oczy. Poczułam się bardzo nieswojo. Jakbym wyrządziła mu okropną krzywdę, choć znałam tego człowieka od zaledwie kilku minut. Co ja miałam zrobić? 
      Zupełnie nie miałam pojęcia co będzie za chwilę, ponieważ nie wiedziałam nawet gdzie mieszkam i ile ma lat. Może mieszkałam z Justinem? Boże, co teraz będzie? Może miałam dzieci. Chryste. Powoli widziałam, że zaczyna ogarniać mnie panika. Justin poderwał się z łóżka i wyszedł z sali, głośno trzaskając drzwiami. Może więcej go nie zobaczę? 
       Ponownie poczułam, jak strumienie łez, ściekają po mojej twarzy. Nie miałam niczego, nikogo. Byłam tak sama, jak być może nigdy. Co jeśli nigdy nie odzyskam pamięci? Co jeśli nigdy nie przypomnę sobie o moim wcześniejszym życiu i wszystko się zmieni? Nie byłam w stanie tego pojąć. Nie mogłam się z tym pogodzić.
- Panno Braun, jak się pani czuje? Proszę mówić.
- Proszę pana.. - zaczęłam, a głos uwiązł mi w gardle. - Ja nic nie pamiętam..
       Starszy mężczyzna przeniósł wzrok z monitora na moją twarz i spoważniał. Widziałam trwogę w jego oczach i zarówno strach. Nie wiedział co ma mi powiedzieć i tego chyba obawiałam się najbardziej.
- Proszę się uspokoić. Po tak poważnym wypadku, utrata pamięci była przewidywana. Zapewne jest tylko chwilowa. Niech się pani nie martwi. 
- Ale ja nie wiem nawet ile mam lat, gdzie się znajduje ani nawet gdzie mieszkam! - uniosłam głos. - Ten mężczyzna, który wyszedł przed chwilą podaje się za mojego faceta, a ja czuję się, jakbym pierwszy raz widziała go na oczy!!
       Lekarz zacisnął usta i oparł się dłońmi o barierkę łóżka szpitalnego. Tego się nie spodziewał? Proszę bardzo, proszę mi pomóc teraz. Wyczekującym wzrokiem, poganiałam go, by udzielił mi odpowiedzi. Przygryzłam wnętrze policzka, by się nie rozpłakać. 
- Pani Caroline, niech pani się uspokoi. Nie może pani myśleć negatywnie. Zrobię co w mojej mocy, by jak najszybciej mogła pani wrócić do domu. Obiecuję. - posłał mi pocieszający uśmiech i zmierzył do wyjścia. 
       Nawet nie chciałam go zatrzymywać. Po co mi teraz ktoś, kto nie umie kłamać?


Justin:
        Jak to jest kurwa możliwe?! Nie mogłem w to uwierzyć. Dlaczego wszystko teraz obraca się przeciwko mnie?! Co ja takiego zrobiłem, by dostawać taką nauczkę życiową?! Dlaczego niewinna kobieta traci pamięć i niszczy sobie życie?! Tak bardzo pragnąłem to powstrzymać, a najgorsze było to, że świadomość tego, że nie jestem w stanie nic zrobić, ciągle mi towarzyszyła. 
        Oparłem się plecami o ścianę i zjechałem po niej, czując jak piętami dotknąłem swoich pośladków. Ukryłem twarz w dłoniach i rozpłakałem się ponownie jak dziecko. To uczucie, gdy Caroline powiedziała, że mnie nie pamięta, że nic do mnie nie czuje.. To był najgorszy moment mojego życia. Chyba nigdy nie poczułem się tak źle. Ta chwila pozostanie w mojej pamięci chyba na zawsze. Zacisnąłem pięści i zdusiłem w sobie chęć krzyku. Kurwa mać!
        Co ja miałem teraz zrobić? Przecież ona może już nigdy nie odzyskać swoich wspomnień. To oznacza tylko koniec dla naszej wspólnej przyszłości. Nie mogę przecież wciągać ją w to wszystko od nowa. To nie wchodzi w grę. Nie mogłem pozwolić na to, by przechodziła przez to wszystko raz jeszcze. Wystarczająco nacierpiała się przeze mnie przez ostatni czas. Nie wspominając, że przeze mnie tutaj leży. Pokręciłem głową, nie wierząc, że takie myśli przechodzą mi przez głowę.
- Justin! - usłyszałem, ale nawet nie chciałem unosić głowy. Nie interesowało mnie kompletnie nic. - Justin, cholera! 
       Otrząsnąłem się dopiero wtedy, gdy ktoś szturchnął mnie w ramię. Uniosłem wzrok, który skrzyżował się ze spojrzeniem znajomej mi blondynki. Przyjaciółka Caroline.
- Przyleciałam tutaj z Europy, gdy tylko usłyszałam o jej wypadku. Co jej jest? Gdzie leży?
      Spojrzałem na nią ze smutkiem i bezradnością w oczach. Przerażona ujrzała moje łzy i wyprostowała się, gdy tylko doszedł do nas kolejny facet.
- Kochanie, co z Care?
- Sala 315. - powiedziałem półgłosem. - Ale nie sądzę, że cię pozna. 
      Również wstałem, wsuwając dłonie do kieszeni. Pociągnąłem nosem, chłopak Alice ją objął. Minąłem ich obojętnie i już chciałem skierować się w stronę windy, gdy usłyszałem, jak lekarz opuścił jej salę. 
- Pani doktorze, co z Caroline, jestem jej siostrą. - skłamała, by dostać informację. Zatrzymałem się w miejscu, by usłyszeć cokolwiek. 
- Pani Braun była w śpiączce, z której szybko się wybudziła. Obrażenia ciała powoli się goją, złamana noga została zoperowana, za chwilę zrobimy kolejne badania. 
- Czyli wszystko jest dobrze? Tak się martwiłam.. - odetchnęła głośno.
- Nie do końca. Niestety pacjentka straciła pamięć i nie pozna państwa. Spodziewałem się, że może to nastąpić przy tak silnym uderzeniu głowy. 
- J-jak to? Czyli nie będzie nas pamiętać? Nikogo, niczego? - zaczęła panikować Alice.
- Proszę się uspokoić, postaram się zrobić co w mojej mocy, by jak najszybciej przywrócić pamięć pani Braun. Proszę mi zaufać.
       Nie chciałem już tego słuchać. Ruszyłem przed siebie w kierunku windy. Wjechałem na trzecie piętro, gdzie natychmiast skierowałem się w stronę sali operacyjnej. Mój syn. Tylko tym powinienem się teraz interesować, to powinno zajmować najwięcej miejsca w mojej głowie. Nie chciałem nikogo do niczego zmuszać. Postanowiłem nie ingerować. 
        Po co skazywać kogoś na cierpienie, kto nie jest zupełnie świadomy w co jest wciągany? Nie mam prawa za kogoś decydować, nie mogę tego zrobić, a zwłaszcza komuś, kogo kocham. Nie mogę i nawet nie chcę. 
        Nie wiem ile tak stałem oparty o ścianę. W głowie miałem totalną pustkę. Czułem sie wypompowany, zmęczony i zupełnie bez życia. Nie wiem dlaczego wszystko w jednej chwili zwaliło mi się na głowę. Ocknąłem się, gdy wielkie, dwuskrzydłowe drzwi zostały pchnięte w moją stronę i stanąłem niemal twarzą w twarz z tym przeklętym lekarzem, który operował mojego syna. Jego mina nie wyrażała nic. Kurwa, ile jeszcze tych momentów pieprzonej niewiedzy przeżyję w tym szpitalu? 
       Mężczyzna podszedł do mnie, zsunął maseczkę z ust i nabrał głębokiego oddechu, kładąc mi dłoń na ramieniu. 
- Było naprawdę ciężko. - te słowa były niczym nóż wbijany mi w serce. - Ale udało się.
        Wszystko inne odpłynęło choć na chwilę..


_____________________________
CO MYŚLICIE?!

 w sobotę (06.06) obchodziłam swoje 18 urodziny, dlatego nie było rozdziału.

pozdrawiam wszystkich, którzy doceniają moją pracę..
 i przepraszam, ale chyba powoli tracę motywacje na pisanie tego bloga.. 

 

21 komentarzy:

  1. W takim razie wszystkiego najlepszego kochana! <3 Spełnienia marzeń.
    Co do rozdziału... Wow, tak pięknie opisałaś uczucia Care. Mam nadzieję, że odzyskasz motywację i będziesz pisała dalej. To jest niesamowite. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko! Ale się porobiło :o
    Jejku, nie możesz stracić weny ani przestać pisać, masz za duży talent! :*
    I wszystkiego najlepszego kochana! ;3
    Czekam na kolejny z meeeega niecierpliwością ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Tracisz motywacje ? Niby dlaczego? Co nią jest ?rozdział dobry oby takich wiecej.

    OdpowiedzUsuń
  4. o cholera, co to się porobiło ?! a już myślałam, że wszystko będzie dobrze.. rozdział genialny ! z wielką niecierpliwością czekam na nowy
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział!
    Jak ona może go niepamiętać? Przecież, oni muszą być razem! Tak przewiduję ew!
    Kocham i życzę motywacji do kolejnego boskiego rozdziału!
    @arianatorka


    Zapraszam równieć do Siebie http://neveragaindemi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. omg nic nie pamięta...mam nadzieje ze odzyska pamiec.. świetny,zycze weny
    @SwaglandJB

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji... mam nadzieję że wkrótce odzyska pamięć xoxo

    OdpowiedzUsuń
  8. Po pierwsze : Sto lat i weny!
    Po drugie: Wow. Rozdział jest genialny. Caroline musi sobie przypomnieć Justina, oni muszą być razem no!!! A on nie może jej zostawić.
    Po trzeci : Błagam pisz dalej. Kiedy widzę kolejne rozdziały to szczerze się jak głupia. Nawet nie wiesz jak świetnie się je czyta. Błagam nie poddawaj się. Kocham

    OdpowiedzUsuń
  9. Sto lat sto lat kochana!!!!!!♡ Świetny rozdział. Xx Kocham Twoje ff *.* Pisz dalej proszę!

    OdpowiedzUsuń
  10. Super, czekam na następny /@Vejtaszewska

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest piękne...
    Życzę weny do dalszego pisania

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam nadzieję, że Care odzyska pamięć i zaadoptuje synka Justina ^^

    ~A.

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział boski !! Mam nadzieję, że Caroline odzyska swoją pamięć :) Czekam na następny rozdział z niecierpliwością <33
    @olusia5692

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialne, czekam na nastepny :3

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wierze, ze ona nic nie pamieta! Ale strasznie ciesze się że synek Justina przeżył tą operacje

    OdpowiedzUsuń
  16. Wszystkiego najlepszego i dużo weny! !

    OdpowiedzUsuń
  17. Aaaaa ale piękne opowiadanie <333 czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  18. Spóźnione ale: Wszystkiego Najlepszego i dużo, dużo weny!!
    Rozdział oczywiście świetny. To najlepsze opowiadanie jakie czytałam! :)
    Nie przestawaj pisać, PROSZĘ ;) !!
    Masz talent i tak świetnie opisujesz uczucia i w ogóle, co sprawia że z niecierpliwością czekam na kolejne. Pozdrawiam i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Blog jest świetny, mój obszerny komentarz nie dodał się, bo wyskoczył bład. Mam nadzieje że nie stracisz całkowicie weny do pisania opowiadania, bo się załamię. Szybko pogratuluje wytrwałości i pomysłu na blog. Fabuła mnie bardzo wciągnęła, uwierz.. Dzisiaj zaczelam czytać bloga i jest niesamowity, wow!! Dziekuje Ci za to opowiadanie i życzę Ci weny, której w ostatnim czasie ci brakowało, myślę że przez małe zainteresowanie. Buziaki i powodzenia!!!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Co Ty mówisz. Nie możesz nas zostawic. Opowiadanie jest swietne

    OdpowiedzUsuń