" Głęboko wierzyłam w to, że od dzisiaj zacznę zmieniać swoje życie. Pragnęłam, by wszystko wróciło do normy. Modliłam się, bym odzyskała swoją przeszłość, nawet jeśli była niewiarygodnie mroczna, trudna i krzywdząca. "
Justin:
Nigdy przez myśl mi nie przeszło, że kiedykolwiek przyniosę dziecko do domu, zwłaszcza swoje. Nie mogłem uwierzyć w to, jak życie potrafi się zmienić. Gdy wysiadłem z auta, które Michael zaparkował na terenie mojej posiadłości, poczułem niepohamowaną radość. Obszedłem samochód i otworzyłem drzwi z drugiej strony. Ostrożnie odpiąłem nosidełko i wyjąłem, trzymając je w jednej dłoni. Jaxon był bardzo lekki, więc z łatwością unosiłem nosidełko czy fotelik w jednej ręce.
Uśmiechnąłem się do syna i zmierzyłem w kierunku wejścia do domu. Przed drzwiami głównymi z daleka zauważyłem dwie kobiety. W miarę przybliżania się do nich, zdałem sobie sprawę z tego, że obok Grace stoi moja matka. Cholera, przez to wszystko co działo się w moim życiu przez ostatnie trzy tygodnie, zupełnie zapomniałem o tym, że moja matka nie była u nas ani razu. Ani na sekundę nie było jej w szpitalu, nawet nie dzwoniła, nie pisała. Nie mówiłem jej o niczym, bo zupełnie wypadło mi to z głowy, ale byłem pewien, że któryś z moich pracowników powiadomił babcię mojego syna. Poczułem się strasznie. Nie miałem pojęcia co jej powiedzieć, ani co ona ma mi do przekazania. Z drugiej strony nie wierzyłem, że o niczym nie wiedziała, ponieważ media aż trąbiły o mnie i o wypadku Caroline.
- Justin. - usłyszałem.
- Witaj, mamo.
Znajdywaliśmy się około 3metrów od siebie. To dziwne, że czułem się nieswojo? Moja mama pierwszy raz w życiu widzi mnie z dzieckiem. Ona nawet nie miała pojęcia, że jakaś kobieta spodziewa się mojego dziecka. Po jej minie można było się domyślić, że jest zawiedziona i zła. Nie mogłem niczym się usprawiedliwić, prócz tym, że to moje życie i jestem dorosły.
- To mój wnuk, tak? - powoli zbliżyła się do mnie, wpatrując się w Jaxona.
Nie powiedziałem ani słowa. Tkwiłem w tej samej pozycji, niczym posąg. Chłopiec zaczął niespokojnie się kręcić w nosidełku i cicho pojękiwać. Był głodny. Mimo tego, że miał niecały miesiąc, jego apetyt był nienaganny. Uśmiechnąłem się w duchu, wyobrażając sobie go jako dorosłego, postawnego mężczyznę.
Mama klęknęła tuż przede mną, wystawiając palec do małego. Jaxon zaczął machać malutką dłonią, lekko uderzając swoją babcię. Oczy mojej mamy zaczęły lśnić. Nieśmiało uniosłem kąciki ust. Po krótkiej chwili kobieta z powrotem stanęła naprzeciwko mnie.
- Tak mi przykro, że nie było mnie przy was. Przepraszam. - pokręciła głową. - Byłam w sanatorium, gdzie byłam odcięta od świata, później te cholerne linie lotnicze. Tak mi przykro, synku. - pociągnęła nosem.
Objąłem ją jednym ramieniem i ścisnąłem nieznacznie.
- Chodźmy coś zjeść. Pobawisz się z Jaxonem.
- Jaxon, oh. - zaśmiała się przez łzy. - Jaxon, mój mały wnuczek. Co z jego matką, kim ona jest, Justin?
- Loren zmarła przy porodzie. Jutro jest jej pogrzeb. - spuściłem głowę w dół.
Mama zrobiła to samo i pogłaskała mnie po policzku opiekuńczo. Nie musiała nic mówić, wiedziałem, że rozumie. Wiedziałem też, że będę mógł na nią liczyć w pomocy przy moim synu. Wychowanie dziecka zwłaszcza dla samotnego ojca jest niewyobrażalnie trudne. Nie zaprzeczam, że będę potrzebował pomocy i byłem tego świadomy.
- Babcia Greta zaopiekuje się tobą, maleństwo. - ujęła ode mnie nosidełko i zanurzyła się we wnętrzu domu.
Pokonałem dystans dwóch metrów i przytuliłem Grace, której od tak dawna nie widziałem.
- Dobrze znów pana widzieć.
- Ciebie też, Grace. Nie masz pojęcia, jak za wami tęskniłem.
- Jak z panienką Braun?
Skamieniałem. Zatrzymałem się tyłem do niej i tak naprawdę nie wiedziałem co powinienem powiedzieć. Na chwilę o niej zapomniałem i ponownie do mnie wraca. Bałem się, że tak będzie już zawsze.
- Straciła pamięć. Nie wie kim jestem.
Grace przyłożyła dłoń do ust. Nie musiałem na nią patrzeć, by wiedzieć jaką miała minę. Po chwili poczułem jej dłoń na ramieniu i razem weszliśmy do środka. Wjechaliśmy windą na pierwsze piętro i gdy przekroczyłem próg drzwi wejściowych, na wielkiej kanapie w salonie, ujrzałem swoją matkę z moim synem. Trzymała go na rękach i kołysała bardzo powoli. Chciałem być dla niego jak najlepszy, dać mu wszystko na co zasługiwał. Miałem za zadanie zastąpienie mu matki, co będzie wręcz niewykonalne. Dlatego spoczywa na mnie podwójna odpowiedzialność. Zrobię wszystko, by był szczęśliwy.
Caroline:
Gdy z jedną, małą torbą wsiadłam do żółtej, wyjątkowo dużej taksówki poczułam się jak turystka. Jakbym pierwszy raz była w Beverly Hills. Przez okno przyglądałam się każdemu budynkowi przy ulicy, którą akurat jechaliśmy. Miasto było pełne życia, pełne ludzi, mieszkańców i przyjezdnych. Po dłuższej chwili auto zatrzymało się przed drzwiami głównymi przed ogromnym, robiącym wrażenie hotelem. Wysiadłam, kurczowo trzymając torbę w dłoni. Nieśmiałym krokiem weszłam do środka i podeszłam do recepcji. Za ladą siedziała młoda kobieta z ciemnymi włosami.
- Pani Braun, jak dobrze znów panią widzieć. Czy wszystko już w porządku?
- Po części. - uśmiechnęłam się. Nie znałam tej kobiety, ale postanowiłam udawać, że wszystko jest po staremu.
- Tutaj jest pani karta. - podała mi mały, plastikowy prostokąt.
- Dziękuję bardzo. - powiedziałam krótko i odwróciłam się w swoje prawo, gdzie był windy, które rzucił mi się w oczy, gdy tylko tutaj weszłam.
Spojrzałam na moją kartę, gdzie były wszystkie potrzebne mi informacje, na szczęście. Po chwili wsiadłam do windy i wcisnęłam "14". Dziwne, że chciałam mieszkać tak wysoko. Na każdym piętrze powyżej dziesiątego mieściły się dwa apartamenty. Tak powiedziała mi Alice. Mój był z numerem 8. Wjazd na 14 piętro zajął kilka minut, ponieważ na kilku poprzednich, winda zatrzymywała się.
Stanąwszy przed drzwiami, przyłożyłam kartę do małego, pikającego urządzenia, który wyglądał podobnie do dzwonka. Zapaliło się zielone światełko, a ja pchnęłam drzwi. Ogarnęłam swoje mieszkanie wzrokiem. Spora kuchnia, na środku wielki stół z ośmioma krzesłami. Ruszyłam w przód. Po prawo stała skórzana kanapa, dwa fotele z tym samym pokryciem i wielka plazma. Na wprost zauważyłam dwie pary drzwi. Nacisnęłam klamkę pierwszych, a moim oczom ukazało się wielkie, posłane łóżko. To był mój pokój? Na szafkach leżało mnóstwo papierów, różnego rodzaju dokumentów oraz dwie pary butów, stojących na parapecie. Otworzyłam szafę, gdzie znajdowała się masa damskich ciuchów. Obok kolejnej szafy, mieściły się białe drzwi, za którymi była łazienka.
Drugie drzwi obok mojej sypialni, która była w różnych odcieniach beżu, również prowadził do sypialni, tylko, że pustej. Podobał mi się mój pokój. Widać było, że projektowana była przez kobietę.
Po chwili oglądania mieszkania, zdecydowałam się na kąpiel. Na zdrowy rozum, najpierw zaczęłam obszukiwać komodę w celu znalezienia czystej bielizny. Udało mi się to dość szybko, bo okazało się, że cała komoda, a raczej wszystkie jej szuflady są przeznaczone do przechowywania bielizny. Mając dość tego, co mnie otaczało, napełniłam wannę wodą i zanurzyłam się w gorącej wodzie. Czułam, że tutaj szybciej dojdę do siebie, ale z drugiej strony czułam się tutaj tak cholernie obco. Miałam wrażenie, że jestem w czyimś domu. Modliłam się w duchu i naprawdę głęboko wierzyłam w to, że odzyskam wszystkie swoje wspomnienia. Będę o nie walczyć. Będę robiła co tylko możliwe, by cokolwiek sobie przypomnieć ze swojej przeszłości.
Wiedziałam, że jedyną osobą, która naprawdę jest w stanie mi pomóc był Justin Bieber. Chociaż wypowiadając jego imię czułam, jakbym poznała go zaledwie wczoraj, a jednocześnie czułam mrowienie w brzuchu. Czemu? Nie miałam pojęcia, ale byłam pewna, że tylko na niego mogę w tej sprawie liczyć. Wiedziałam, że ma syna i dla niego pewnie też jest to trudne, skoro podał się za mojego chłopaka, a ja nagle mówię, że go nie pamiętam. Nie wyobrażam sobie czegoś takiego.
Nie kontrolowałam nawet tego, kiedy zasnęłam. Ostatnie o czym myślałam to to, że od jutra zaczynam nowe życie, które będzie polegało na odzyskaniu starego.
_____________________________
nie wiem co się dzieje.......
dlaczego odwiedziny i opinie tak bardzo się zmniejszają?
z rozdziału na rozdział coraz gorzej......
mimo wszystko dziękuję za prawie 53k wyświetleń
mimo wszystko dziękuję za prawie 53k wyświetleń
Rany...tak mi jej szkoda. To musi być straszne tak z dnia na dzień stracić swoją tożsamość, nie wiedzieć kim się tak naprawdę jest. Mam nadzieję, że szybko odzyska pamięć, a Justin w tym jej oczywiście pomoże. Dzięki temu znowu się do siebie zbliżą i wszystko skończy się happy endem. Oni na to zasługują! Pozdrawiam i życzę udanych wakacji xoxo
OdpowiedzUsuńNje przejmuj się! Rozdział super jak zawsze :* czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńNje przejmuj się! Rozdział super jak zawsze :* czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest super tylko zdecydowanie za krótki. :(
OdpowiedzUsuńOjoj. Mam nadzieję, Że ona szybko odzyska pamięć a Justin jej w tym pomoże.
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńoby odzyskała pamięć...
OdpowiedzUsuńWspaniałe... Oby Justin jej pomógł, spędzą w ten sposób razem czas
OdpowiedzUsuńFajnych wakacji i weny do dalszego pisania :)
Niech juz miedzy nimi sie wszystki ułoży..
OdpowiedzUsuńSwietnie piszesz :)
Fajny rozdział
OdpowiedzUsuńJejku ja chce żeby Justin się starał o nią,żeby Caroline odzyskała pamięć :)) / @Vejtaszewska
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Justin jej jakoś pomoże, i wrócą do siebie
OdpowiedzUsuńMusza do siebie wrocic! Do nasteonego!:****
OdpowiedzUsuńCudowne. Naprawde genialne. Tylko ummm ten pogrzeb po prawie miesiacu. W stanach jest nakaz ze zmarlych chowa sie badz poddaje kremacji max tydzien jesli smiierc nie nastapila poprzez przestepstwo kryminalne. Nawet w kostnicach cialo nie moze lezec tak dlugo.
OdpowiedzUsuńNo ale i tak jest super
mam nadzieję, że Justin zmieni zdanie i pomoże jej odzyskać pamięć i oby to jak najszybciej nastąpiło..cudownie jest !
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
A myślałam, że Caroline będzie mamą Jaxona! Chciałabym, żeby odzyskała pamięć i wróciła do Justina, szkoda mi go
OdpowiedzUsuńChryste! Ona musi odzyskać pamięć, no!!! Cholera kurde niech ten głupek o nią walczy!
OdpowiedzUsuń